Podobno jaki Sylwester taki będzie cały rok. Ja wolę sobie tłumaczyć, że taki jaki pierwszy miesiąc nowego roku takie będę pozostałe długie tygodnie. Bo powiem Wam, że styczeń obfitował w masę nowości - moich zakupów, przesyłek czy też nagród. Kończę ten miesiąc z pełnym kartonem kosmetyków, ba nawet mam ich teraz za dużo i zrobiły mi się małe zapasy (takie po jednej góra dwóch sztuk danego produktu) co mnie (mile) zaskoczyło bo 'zapasowy' karton był zupełnie pusty. A ostania PRowa paczka, która przyszła do mnie na początku tygodnia powiedziała mi jasno 'ej Ruda, rób te zdjęcia i zacznij nasz używać' - więc zrobiłam te foty i dziś przychodzę by pokazać Wam to co do mnie trafiło przez te 31 dni (odliczając niedziele i święta :D).
Pierwsza przesyłka tego miesiąca to była wygrana w konkursie u Ani na jej Instagramie - a raczej wygrana z kalendarza adwentowego, który Ania jak co roku prowadziła przez miesiąc grudzień u siebie. Szczęście mi dopisało bo moją półeczkę zasiliła kolejna buteleczka perfum - ty razem Tommy Girl (polubiłam!), maseczka w płachcie i ogromne pudło maski Kallos - swoją drogą pachnie ona obłędnie i moje loczki bardzo się z nią polubiły. Wychodzi na to, że dwa z trzech produktów już zdążyły mnie kupić :D
Jak wiecie Avon robi najlepsze paczki PRowe jakie w życiu na oczy widziałam. W styczniu dotarły do mnie aż dwie przesyłki z czego ta druga to kompletny odjazd! Jednak zaczynając od początku - pierwszą przesyłką były nowości makijażowe z nowej linii Show Glow, które naprawdę są glow, glow! I żałuję, że ta kolorystyka jest zupełnie nie moja bo seria wygląda smakowicie i świetnie! A z racji takiej, że u mnie by się to kurzyło to jakiś czas temu można było te kosmetyki zgarnąć na moim Instagramie ( a dziś startuje tam kolejny konkurs)
W grudniu też wygrałam bon na zakupy w La Beaute Naturelle - długi czas zastanawiałam się nad tym co sobie kupić. Bon ważny do końca stycznia więc miałam sporo czasu na zastanowienie się co tu wybrać. Wpadłam jednak na świetny pomysł, że skoro mam bon to wydam go na odżywki Anwen. I tym sposobem stałam się posiadaczką trzech wariantów. Każdy z nich odpowiada innej porowatości włosów więc będę mieszać i sprawdzać, która dla mnie najlepsza. A już zdradzę, że mam chęć na kolejne odżywki :-D
Moja lista zakupów także niemiłosiernie się wydłużyła a początek roku okazał się dobrą 'wymówką' na poczynienie zakupów - zaczynając od tych w Biedronce kończąc na innych drogeriach. Krem z Mixa mi się kończy więc trafiła mi się okazja w Biedronce i kupiłam zestaw Garnier Green Tea Detox - krem + żel za 17.99 zł (jeszcze były zestawy żel + tonik w tej samej cenie). Później idąc do Biedry wrzuciłam do koszyka micel z Nivea (bo ten z Miya został na góra trzy razy) a cena ok 13 zł za pojemność 400 ml wydała mi się rozsądna (w sumie chciałam micel z Tołpy ale 9.99 zł za 150 ml mnie nie kupiło :D). W innej drogerii kupiłam świecę Bispol - która umila mi wszelkie kąpielowe wieczory choć ubolewam, że ładnie pachnie na sucho bo po odpaleniu już nic (ja nic nie czuję, choć moja mama mówi, że zapach jest wyczuwalny) ale nie oszukujmy się, że świeca za 6 zł będzie mega aromatyczna. Przyszły do mnie także kolejne dwie gąbki z Aliexpress, o których w końcu jednak napiszę wpis (skoro to już kolejne moje sztuki to znak, że warto im się bliżej przyjrzeć). A ostatni zakup to uroczy kremik do rąk który kupił mnie słodkim opakowaniem :D
Do zakupów zalicza się także wizyta w Rossmannie i wyjście z pełną siatą zakupó produktów Isany. A to głównie dlatego, że planuję nową serię na blogu (tylko nie mogę zdecydować się na fajną nazwę dla niej ;D). Tak czy siak planuję się przyjrzeć produktom drogeryjnym i na pierwszy ogień pójdzie coś Isany. Kupiłam zachwalany szampon przeciwłupieżowy, perełki do kąpieli, piankę do golenia (swego czasu lubiłam wersje brzoskwiniową ale tej już dawno na półce nie widziałam) oraz peeling do twarzy, który dla mnie jest kompletną nowością. Prawdopodobnie w lutym pojawi się pierwszy wpis z tego cyklu a ja już mam listę kolejnych produktów Isany, które kupić i wypróbować.
A najlepsze zostawiłam na koniec - druga paczka od Avon i totalny sztos! Ogromna paczka bo aż 4.5 kg cudowności pielęgnacyjnej! Sety do pielęgnacji różnych typów skóry podzielonych wiekowo - jest coś dla mnie i dla mamy, coś co możemy używać obie, wielkie wow! Oczywiście, że i tą zawartością będę dzielić z mamą, z mamą mojego narzeczonego, siostrą jak i z Wami. Sama tego nie wykorzystam a tak ta ogromna paczka zrobi coś dobrego także dla innych! :-)
To wsio, teraz możecie zazdrościć :D O czym chcecie poczytać? Coś Was konkretnie ciekawi? :)
0 komentarze