Nowości luty '18

By Rupieciarnia drobiazgów - 08:21

Co prawda - ten wpis nie miał się ukazać. Jeszcze kilka dni temu nie miałam nic do szerszej prezentacji - grono nowości liczyło zaledwie 6 produktów ( 6 ale to nie byle jakich!). Jednak wczoraj dotarła do mnie paczucha, którą wygrałam jakoś w połowie lutego i tutaj mówię - oniemiałam! I to właśnie wczorajsza przesyłka jest winna temu postowi - znalazło się w niej tyle rzeczy, że do końca marca połowę zdążyłabym zużyć ;D.  Czym prędzej zabrałam się za zrobienie zdjęć i stworzenie wpisu; wybaczcie mi różne zdjęcia, słońce nie chciało ze mną współpracować a na obrabianie nie miałam chęci ;D


Na powyższej grafice nie znalazło się wszystko - to tylko część lutowych nowości, chociaż słowo 'tylko' nie oddaje w pełni ilości kosmetyków, które wczoraj dostałam :). Zanim zobaczycie co tam listonosz mi przytargał zaczniemy od pierwszej przesyłki, którą zaskoczyła mnie marka Avon ;)



Avon po mistrzowsku prezentuje swoje nowości i tym razem nie było inaczej! W przesyłce znalazłam 6 odcieni nowych pomadek z serii Mark , Epic Lip. Dla siebie zostawiłam 4 odcienie, głównie dlatego, że dwa z nich zabiera siostra (spokojnie, zrobiłam zdjęcia może napiszę z nimi posta), pozostałe dwa można było wygrać w rozdaniu na Instagramie. Nie tylko szminki zasiliły moją kosmetyczkę, oprócz nich znalazłam też power bank w wyczesanym kształcie szminki! No cudo :D!

W nowościach stycznia bądź grudnia pokazywałam dwie nowości u mnie marki Organic Shop - korzystając z okazji do duetu masło i peeling do ciała dokupiłam żel o ładnej nazwie Minty Rain (nadal są dostępne w Biedronce) 6 -7 zł. Myślę, że w marcu będzie wpis o całej trójce.



'Dary losu' ? Nie, passa w wgranych konkursach mnie nie opuszcza i w lutym udało mi się wygrać aż 4 ! (na jedną nagrodę nadal czekam :D).
Zaczynając od największej niespodzianki ... wygrałam perfumy ! Wiecie jak to jest - ludzie organizują konkursy a jak wygrywa ktoś inny to wielkie pretensje, wielkie halo i skargi, że to nie on .. i tak było w przypadku konkursu u Jannat Cosmetics - czepianie się , pretensje aż po dwóch tygodniach od pierwszych wyników (gdzie laureat się zgłosił) mała rączka wylosowała moje nazwisko! Dla mnie totalna zaskoczka , bardzo miła wszak teraz mam swój osobisty flakon Dior Addict ♥

Innym trafem - na IG a dokładnie tu ---> magazyn Well, wystarczyło tylko opublikować grafikę z produktami Ministerstwo Dobrego Mydła by zgarnąć zestaw ich kosmetyków. Zestawów miało być 5 (nie wiem czy wszystkie zostały rozlosowane) ale jako druga osoba, która się zgłosiła załapałam się na cuda i takim sposobem trafił do mnie kultowy już peeling i sztyft (pomada) w wersji śliwkowej! Peeling zostaje ze mną a pomada leci dalej bo tutaj się przyznaje, wzięłam udział głównie ze względu na jedną osobą :D



Przyszła pora na wczorajszą przesyłkę - to co widzicie wyżej to moja nagroda z konkursu u Kasi ---> U babci na strychu. Zależało mi na maskach Balea i mam i cała powyższa zawartość była nagrodą konkursową ... jednak ona postanowiła dołożyć coś więcej do paczki i tak oto trafił do mnie 5 kg karton (!), w którym oprócz wyżej pokazanego setu znalazłam ...



Jeszcze więcej Balea! Też żel mango znam i lubię więc jego obecność mnie cholernie cieszy! Dalej mamy limitkę White Gloss, która razem z żelem tworzy całkiem przyjemne pachnące trio. Pomadki ochronne zawsze się przydadzą tak jak i szampon, który cudnie pachnie miodem!



 O cudach Kneipp słyszałam wiele razy, sama miałam styczność tylko z ich solą do kąpieli i z wielką przyjemnością się do nich dobiorę (a może nawet stworzę wpis?). Wpis o maskach Balea będzie ... razem z innymi maskami, które zobaczycie niżej w zdjęciach ;). Idąc dalej kolejny produkt Loreal ciekawe czy sprawdzi mi się lepiej niż zielona wersja, o której pisałam, mgiełka idealna na wiosnę, antyperspirant, który pachnie tak świeżo, krem i ostatnio mój ulubiony peeling Organic Shop w wersji mango (akurat miałam go kupić bo swój mam prawie wykończony :D).



Wróciłam do kremowania rąk i razem z tym wszelkie mazidła mile widziane - mam tylko nadzieję, że tu nie będę czuć zbyt mocno lawendy ;D. Kolejny krem, który od dziś idzie w ruch i paletka cieni Catrice jak dobrze pamiętam z kolekcji limitowanej Vinyl - w niej jestem zakochana ♥



Kalendarz adwentowy Balea obfitował w miniatury z serii Magic winter , cieszy mnie to, że Kasia wrzucił mi do paczuchy coś z tej serii ;D. Po pierwszym powąchaniu powiem Wam, że oprócz ślicznych opakowań mają cudny zapach i żałuję, że to nie stała kolekcja! ;( Aaaa i coś do ust czyli Candy Lips - pełen set: błyszczyk, pomadka i peeling - pachną słodko ;D

Kolejne maski i z tego Wam powiem, tą marki Skin79 znam i nie służy mi (wychodzą mi po niej pryszcze ;x) pójdzie dalej a resztę zobaczycie w jednym wpisie razem z tymi zwierzakowymi ;). Mamy też szmaragdowy lakier i Pro -Base marki MUA, z którą spotykam się pierwszy raz ;).


Już na sam koniec znalazłam jeszcze konwaliową sól ♥, suszone mango (jednak wolę owoc!), masę próbek (w tym nowe maski Garnier) aaa i szamponetki, które jutro wykorzystam! :D

Mówię Wam, ona przeszła samą siebie - dziękuję! :*

To na tyle, mówiłam, że mało? ;D 
O czym chcecie poczytać/ co znacie?;)

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze