Bell HYPOAllergenic Long Wear Lip Pencil Classic Red (04) & Fuchsia (05)

By Rupieciarnia drobiazgów - 10:02

W momencie kiedy piszę tego posta odkryłam, że mało gdzie można już dostać te konturówki - tak, tak taki mam szybki zapłon ;D. Przyznaję się bez bicia - no ostatnio nie mam weny na pomadkowe wpisy, dużo roboty ze zdjęciami, a to mordka niewyjściowa, a to pomadka w ten dzień sprawia, że wyglądam jak po libacji, a to nie ma słońca, a to baterie w aparacie wysiadły ... I mogłabym tak wymieniać ciągle i ciągle, mieć setki wymówek jednak who cares? Sumiennie obiecuję poprawę i wrzucam wpis - i naprawdę z ręką na sercu wrzucam bo mi się zdjęcia podobają i przekopałam internet w poszukiwaniu miejsc gdzie są jeszcze dostępne!



Long Wear Lip Pencil dostałam od Eweliny na święta, a raczej już na początku grudnia (jak dobrze pamiętam) i byłam nimi oczarowana! Musicie wiedzieć, że to właśnie ona jest moim 'dilerem' jeśli chodzi o markę Bell i gdyby nie jej paczuchy to w życiu bym nie poznała tylu perełek (ich cień 03 używam do brwi - genialny!). Konturówki mają piękne kolory, proste opakowania i czułam, że między nimi a mną musi być ogromne uczucie ... Jednak prawda jest zupełnie inna!

Precyzyjnie obrysowuje kontur ust  umożliwiając regulowanie ich kształtu i staranną aplikację pomadki. Sprawia, że makijaż jest nienaganny, nie rozmazuje się i utrzymuje przez wiele godzin. Przebadana pod kontrolą lekarza dermatologa. Odpowiednia dla osób o cerze wrażliwej  oraz skłonnej do podrażnień. 

Dwa kolory klasyczna czerwień o numerku 04 i fuksja 05 - jedna linia kosmetyczna, jedna formuła i dwa różne wrażenia!



Powiem tak, nie używam konturówek aby tylko zaznaczyć kontur ust, zazwyczaj lądują na całych wargach i to opcja jest najbardziej dla mnie korzystna. I tak szczerze obie te konturówki nie nadają się do samego konturu: po pierwsze te kolory są żywe i żaden nie współgrał z jakąkolwiek pomadką z moich zbiorów (nawet Fuchsia z pomadką Guerlain, które niby wyglądają podobnie). Zazwyczaj nosiłam je jako 'pomadkę', malowałam całe usta i wsio i o ile na pierwszy rzut oka pomadki do mnie pasują to uwierzcie przy jednej z nich padały niecenzuralne słowa!

Po pierwsze: są dopracowane! Konturówki w kształcie kredki dla dużych dziewczynek, które chcą się odznaczać zyskują przy swoim wyglądzie. Proste, spójne, kolorystyczne dla danego odcienia. Nic w tym aspekcie bym nie zmieniła. Sam sztyft i sposób jego 'wykręcania' jest bezproblemowy i tutaj też się nie przyczepię. Sama aplikacja nie powinna sprawiać problemu - konturówki mają miękkie sztyfty - nie są twarde i toporne, ani zbyt miękkie by się 'topiły' na wargach. Moim zdaniem problem leży po winie kolorów .

Co wspólnego? Łatwość aplikacji i to, że oba kolory robią wrażenie na żywo. Bardzo łatwo się je zmywa, nie mają zapachu, bardzo dobrze nimi się rysuje usta jako całość jak i sam kontur i podczas tego nie wychodzą tam gdzie nie trzeba ( tak się wydawać może). No a przynajmniej mi się wydaje, że obie sprawiają iż wargi wyglądają 'pełniej'.



Miałam kiedyś podobną konturówkę w odcieniu nude marki P2 tylko, z tym że ta miała jeszcze temperówkę u góry. Tutaj nie ma z tym problemu bo temperowania one nie wymagają. Wracając do sedna - zgadniecie który kolor mnie zachwycił? :> Fuksja i to od niej zacznę ;D

Fuchsia ( 05) to odcień, który najbardziej mi się spodobał i nie mam z nim żadnego kłopotu ... no prawie. W tym przypadku wystarczy raz przejechać nią usta by pokryć je głębokim kolorem. A ten powiem Wam na wargach robi wrażenie i jest widoczny z daleka! Nie do końca to taka typowa fuksja - dla mnie to bardziej taki neonowy róż. Problem z obiema konturówkami mam jeśli chodzi o trwałość - w jej przypadku i tak źle nie jest, jeśli nie jem/ nie piję utrzymuje się na ustach do jakiś 2  godzin, natomiast jeśli już coś piję / jem to znika momentalnie i okropnie wychodzi na 'buzię'. Jest wszędzie! Co mnie wnerwia bo strach jeść coś w towarzystwie mając ją na ustach! Z jedzeniem i piciem konturówkę miała na ustach jakieś 15 minut. 
Choć i tak ma ogromnie duży plus bo świetnie podbija mi kolor tęczówki i kontrastuje z typem urody ;)

Classic Red (04) to typowa czerwień stworzona dla rudzielca ale.. Nie jest znowu tak czerwona jak np. Bobbi Brown, którą Wam kiedyś pokazywałam. Tutaj ta czerwień jest trochę przygaszona, trochę takiego pomidora z krzaka przypomina. I to jest właśnie ta 'gorsza' połówka setu. Już podczas aplikacji okropnie migruje i się maże, do pokrycia nią ust potrzeba kilkunastu warstw co i tak nie gwarantuje sukcesu ponieważ widać prześwity. Jej trwałość leży i kwiczy , w stanie nienaruszonym czerwień wytrzymała u mnie jakieś pół godziny, a już nie wspomnę, że przy jedzeniu i piciu - 5 minut z czym trzeba się liczyć, że i tu ta czerwień jest wszędzie. Niestety ale ten kolor schodzi brzydko i ma tendencję do lekkiego przesuszania ust czego w przypadku Fuchsia nie odnotowałam.



Jeśli się przyjrzycie to zobaczycie iż Classic Red (po prawej) mimo ładnego wyglądu zostawiła prześwity. 

Generalnie przyznaję - czegoś mi zabrakło! Kolory piękne, dopracowane ale coś poszło nie tak. Nie odważyłabym się dać ich jako kontur do innej pomadki , znając ich trwałość i tendencję do rozmazywania się. Plus za kolory i fajne opakowania, plus za niską cenę (10 - 20 zł), róż tak, czerwień i tyle w temacie.

Aaaa a kopiąc internety w ich poszukiwaniu to są trzy opcje zakupu:
---> ebay.co.uk i tutaj ich cena wynosi jakieś 4 funty,
---> Hebe, przynajmniej pokazuje mi iż są one tam dostępne,
---> tu, dostępne są odcienie sygnowane miastami świata, ok 13 zł. 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze