Perfumeryjna historia część 2: jak to wygląda po roku od poprzedniego wpisu?
Mam na myśli ten wpis ---> klik i żeby w pełni zobaczyć różnicę będziecie musiały / li wrócić do niego i przynajmniej obejrzeć obrazki :).
Od tego wpisu minął rok, może rok z hakiem i sporo się zmieniło w kwestii mojej półki zapachowej, minął też kolejny rok fascynacji światem perfum i nadal czuję się w nim dobrze! I gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że moja szafeczka ze skarbami będzie tak wyglądać - uwierzcie śmiałabym się! Ostatnie miesiące przynosiły mi sporo dobrego, sporo rzeczy znalazło się na mojej półce ale też sporo poszło dalej ;). Nadal kieruje się zasadą 'tylko wybrane a nie ilość', nadal nie gonię za nowościami i tak, ciągle wybieram zapachy po nutach ;). Z tamtej listy udało mi się zrealizować dwie / może trzy rzeczy i jestem w pełni zadowolona ;)
Obiecuję, że nie będę dziś przynudzać - tylko chwilę i pokaże Wam moje dzieci *.*
Generalnie z mojej półki w świat poszło jakieś 6 może 7 flakonów i prawie wszystkie miniatury. Brakuje tu zapachu Cartier i Salvatore Ferragamo, które zabrała moja Julia (wpisy o nich na blogu). Jeśli jest zapach, który mnie już męczy i drażni to od razu ląduje u mojej siostry - a tu musicie wiedzieć, w kwestii przejmowania moich zapachów jest pierwsza i tylko czeka na ten moment :D.
Obecnie chyba nie planuję się z żadnym zapachem pożegnać - niżej powiem Wam co chcę wykończyć do lata, co może kiedyś pójdzie do siostry (o ile tak mi się będzie widzieć) i co nadal mam w planach zakupowych ;). A dla przypomnienia rok temu miałam 10 flakonów, kilka miniatur i masę próbek (a teraz próbek mam chyba 5) ;D.
Moi letni ulubieńcy nigdy mi się nie nudzą ! Wiem, że są osoby, które zmieniają zapachy wraz z porą roku jednak dla mnie nie ma znaczenia! Wielki sentyment dla mnie to zapach Cavalli Paradiso, który był pierwszą historią zapachową na blogu i zdecydowanie to mój signature scent! ♥ Idąc dalej - nie wiem czy Atelier Cologne Pomelo Paradis czy Tous Les Colognes mają sobie równych na upały - genialne cytrusy, które mogę niuchać bez końca! Bardzo mało mam takich 'czystych zapachów' ale te dwa biją inne tym cytrusowym koktajlem na głowę! A nie mówiłabym tak gdybym nie widziała ich tak jak w swoich historiach ;)
Something new - czyli coś co planowałam / nie planowałam. Jeśli zerkniecie w poprzedni wpis i zobaczycie listę tego co chcę to zauważycie tam dwie pozycje: Burberry Body, które odkupiłam od Żelusia oraz Lalique Amethyst, które podarowała mi Joanna ( 1001 Pasji). Body ostatnio poszedł w zapomnienie ale obiecuję, że zacznę go znowu używać jednak ten Lalique ... matko jest piękny! I wierzcie albo nie, go nie idzie nie 'kochać' - to jeden z tych zapachów na które czeka moja siostra aż jej oddam! No way! :)
Micheal Kors Sexy Ruby oraz Carolina Herrera Good Girl trafiły do mnie w zeszłym roku krótko po premierze - oba były na blogu, oba mają coś w sobie jednak chyba nie dla mnie taka pogoń za nowościami ;)
A wczoraj przyszedł do mnie nowy nabytek, kolejny w drodze co ja pocznę? ;D
Na sam koniec plany:
- nadal chcę uzupełniać swoją półkę o markę Guerlain i to nie podlega dyskusji,
- dalej będę zagłębiać się w markę Narciso i chciałbym w tym roku sprawić sobie zapach Poudree lub L'absolu,
- marzy mi się też Nectar Love od DKNY bo cudny flakon ma!
- rodzina Olympea się powiększyła a za mną chodzi wersja Intense ...
- tak samo jak rodzina Si - muszę poniuchać inne wersje!
- Cavalli trafi na moją półkę w wersji Pardiso Assoluto i choćbym stanęła na głowie będzie to moje (od ubiegłego roku to mówię!).
- i chcę nową Chloe, tak mocno, mocno!
W sumie mało jest zapachów 'chcę i będę mieć' :)
I chyba na razie to na tyle ...aaa i nadal nie lubię Chanel i Muglera, nadal ....
Proszę, nie mówcie mi tylko, że mam tego za dużo :D
0 komentarze