Mieszane uczucia czyli... #3: Lactacyd, Wellness & Beauty, Cien, Venus Nature
Ci wnikliwsi z Was, którzy w tym momencie w blogową wyszukiwarkę wpiszą 'mieszane uczucia' odkryją, że seria którą bardzo (podkreślę Wam to dla znaczenia tych słów) bardzo miałam zamiar kontynuować skończyła się na dwóch postach - z czego ten drugi post ukazał się 2 lata temu! Brawo ja, brawo moje zamiary i brawo jakże moje fantastyczne pomysły! Hip hip hurrraaa! A tak całkiem już serio mam masę produktów, które ani nie są bublami, ani nie są ekstra hiper wow - takie tam średniaki, przeciętniaki, zwyklaki jak worek ziemniaków z Lidla, są to są to se bierę! Jednak pomyślałam że warto reaktywować tą serię, tchnąć w nią życie (czytaj postaram się jej szybko nie zabić!) i zacząć robić znowu takie krótkie podsumowania produktów 'nie nazwę was bublami ale chwały wam nie dam'. A trochę się tego nazbierało ...
miękkości do 8 godzin!
Lactacyd trafił do mnie krótko przed premierą na rynku. Ucieszyłam się bo akurat tej marki wcześniej nie używałam (jestem wierna emulsji Intimea lub płynowi Vitea), tym bardziej, że mogłam w końcu przekonać się do olejków. No mogłam i na tym się skończyło. Tak się składa, że ten olejek był dla mnie debiutem marki w mojej codziennej higienie i okazuje się, że to też pierwszy produkt do higieny intymnej o którym wspomnę więcej na blogu.
I przyznaję, na samym początku - tak przez 3 - 4 dni byłam nim oczarowana! A może jeszcze byłam pod wrażeniem oprawy w jakiej go dostałam? (wiecie, wianek z kwiatków i te sprawy)
Przyznaję, że największym atutem tego olejku jest jego śliczny zapach - kwiatowy, taki ultra kobiecy ... ale dla mnie zbyt mocny, owszem nie odmówię mu jego uroku ale jestem za tym aby płyny do higieny intymnej jak dla mnie powinny być subtelne zapachowo a nie tak mocne jak w jego przypadku.
W ciągu tych 3 - 4 dni było ok, nie zauważyłam by olejek mi robił krzywdę ... no aż do kolejnego dnia kiedy lekko mówiąc zaczęło mnie zwyczajnie parzyć! Pierwsze co zrobiłam - odstawiłam go. Kiedy wszystko się unormowało wróciłam do olejku i teraz nie musiałam czekać kilka dni, zaraz po umyciu okolicy intymnej zaczęło piec/ parzyć/ szczypać i już wtedy wiedziałam, że żadne olejki , za żadne skarby nie są mi pisane. Jedna wielka masakra! Zdecydowanie płyn z Biedry za marne 5 zł działa delikatniej i lepiej!
Ważną kwestią jest to, że olejek jest bardzo lejący, ma dozownik przez który wypływa go mnóstwo więc wiele produktu się marnuje (akurat w jego przypadku nie jest mi go szkoda). Plastik opakowania nie należy też do tych 'miększych' tzn, jest dość twardy. Można powiedzieć także o nim, że pieni się dość dobrze (co mi akurat w jego przypadku przeszkadza).
Skoro nie nadaje się do higieny intymnej w moim przypadku to co z nim zrobić? Okazuje się, że olejek ten bardzo dobrze spisuje się w czyszczeniu pędzli! Dzięki jego formule, fakcie że się pieni w dość szybki sposób zmywam brud z moich makijażowych pomocników! I tu przyznaję z pełną mocą - w myciu pędzli jest niezastąpiony! I tyko takie zastosowanie dla niego widzę bo do okolicy intymnej daje mu stanowcze czerwone światło.
Rossmann, 200 ml/ 19.99 zł
2. Wellness & Beauty olejek do ciała z pielęgnującym olejkiem z ziaren mango oraz ekstraktem z papai
Starannie dobrane oleje naturalne, takie jak olej z pestek mango, olej z pestek moreli i olej migdałowy w połączeniu z witaminą E wspomagają gospodarkę wodną skóry i pielęgnują skórę tak, aby była cudownie delikatna. Skóra staje się wyczuwalnie miękka i gładka. Olejek szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy.
Daję szansę, zawsze daję szansę bo jednak może coś zaiskrzy i jakiś olejek okaże się dla mnie hitem? Kto to wie? Więc i temu dałam kilka razy szansę na sprawdzenie się w roli w walce o piękne ciało... Dosłownie użyłam go kilka razy i przestałam. Nie lubię tego tłustego / lepkiego efektu jaki zostawia ten olejek na skórze, no po prostu nie cierpię tego bo mam wrażenie, że jestem brudna! Nie lubię tej powłoczki, która się tak klei feeeeeee! Przyznam mu, że mimo mojej niechęci olejek fajnie nawilża, nie jest to hiper wow jednak jest to takie nawilżenie na pograniczu 'nie za dużo / nie za mało'. I to mi się w nim podoba! Stosowany systematycznie wygładza i niweluje wszelkie szorstkość (sprawdziłam na piętach). Generalnie w działaniu jest ok, ale ja tak bardzo jestem anty - olejkowa że nic mnie nie kupi pod tym względem!
Nie mam się praktycznie do czego przyczepić bo działanie ma dobre, dozownik z pompką, który ma blokadę, lekko tłusto - wodnista konsystencja, która wchłania się dość szybko zostawiając (dla mnie) ten okropny tłusty film... No i zapach! Może nie do końca to jest mango o jakim marzyłam ale jest słodko i owocowo - na ciele bardzo szybko się ulatnia!
Jednak skoro miałam olejek to wylądował na włosach i mówię Wam cudo! Pięknie podkreśla skręt włosów, nabłyszcza je i widzę poprawę w ich kondycji. Bardzo ale to bardzo podoba mi się efekt jaki jest po tym olejku na włosach: jest odżywienie, jest zdrowy blask , jest i regeneracja!
Do ciała nie dla mnie ale na włosy? Ideał!
Rossmann, 11.99 zł / 150 ml
3. Venus Nature BodyCare balsam do ciała mago + mięta + olej lniany
0 komentarze