Avon Care Restoring Moisture - seria z olejkiem kokosowym

By Rupieciarnia drobiazgów - 11:21

Tak się zastanawiałam czy pisać o tej serii czy nie, ale ale pojawiały się głosy, że chętnie poczytacie także ten - wzięłam się za siebie, zasiadłam na swoim mięciutkim krzesełku i sklejam te literki ;D. Generalnie to wygląda tak: mleczko do mycia zużyłam praktycznie od razu, potem przyszedł czas na kremik do rąk a na samym końcu w ruch poszedł krem do ciała - wszystko w iście kokosowym, wakacyjnym klimacie ! Jakby ktoś się zastanawiał czy Avon Care jest warte uwagi więc śpieszę z odpowiedzią ;D


Razem z pojawieniem się w katalogu, seria zagościła na mojej półce i pierwsze co muszę rzec: nie bardzo lubię się z olejkiem kokosowym (zaraz po arganie to coś co staram się omijać). Mam to (nie)szczęście, że ten olejek mnie zapycha, podrażnia i ogólnie robi jedno wielkie 'ała' - ku mojej uciesze nie było tak źle! 

3 produkty - właśnie trzy z czterech dostępnych w serii (jest jeszcze krem do twarzy) przyszło mi używać i po intensywnych tygodniach pora na krótkie (mam nadzieję) podsumowanie naszej przygody. 

Intensywnie regenerujące mleczko do mycia ciała 

- pielęgnuje i odżywia,
- nadaje skórze rozkoszną miękkość i delikatny zapach,
- delikatne, łagodne dla skóry - nie wysusza jak mydło

Trochę skąpy ten opis, racja? Więc go uzupełnię - znam ich żele ale z mleczkiem spotykam się pierwszy raz. To co muszę przyznać - jest łagodne dla skóry i krzywdy nie zrobi, no i zapach jest delikatny ... a to mało powiedziane bo z całej trójki produktów mleczko ma najmniej wyczuwalną woń kokosa (albo wcale) i o ile czuć go podczas otwarcia produktu tak później zapach gdzieś ulatuje, a w wodzie w ogóle go nie czuć. 



Przepraszam bardzo ale zanim przystąpiłam do napisania swoich słów na ten temat znalazłam post z pochwałą właśnie tego mleczka i mówię: nie. Nie napiszę poemu na jego temat, że świetny zapach, mega gęsty czy jeszcze co innego. To co finalnie dostajemy do produkt w dużej butelce,o mlecznej barwie, mocno lejący się, myjący poprawnie (tutaj cudów nie ma). Nie zgodzę się, że z tym, że jest delikatniejszy niż mydło - żyjemy w takich czas, że mamy dostęp do tylu naturalnych produktów z którymi to mleczko nie ma co konkurować.

Nie będę ukrywać, mleczko zużyłam bo zużyłam, krzywdy nie zrobiło ale nie ma wow czy też rewelacji. Jest to typowo średni produkt, który zużyjesz bo masz , ot co. Jedno mu przyznam: jest wydajny i daje mnóstwo piany co jest jego największym plusem. Sama przyznaję: mleczko to nie jest moja ulubiona propozycja kąpielowa, chyba wolę żele a nawet te 'brzydkie' mydła!

400 ml/ 17 zł

Bogaty krem uniwersalny do ciała, twarzy i rąk

- o rozkosznie puszystej konsystencji, otula skórę,
- pielęgnuje nawet najbardziej suche obszary skóry,
- skóra staje się w dotyku tak miękka że aż chce się jej dotykać

Zdecydowanie ten krem dla mnie to najmocniejszy punkt całej serii. I o ile nie zdecydowałam się go użyć na twarz (z obawy przed zapchaniem bo niestety kokos mi tak robi) to na inne partie stosowałam często gęsto.



Zgodzę się z tym: puszysty a jak! Zaraz po jego otwarciu byłam zachwycona jego konsystencją i uderzającym w nozdrza zapachem! Tutaj mam dylemat bo nie wiem co pachnie mocniej: moja mama mówi, że ten krem zaś małe gluto, że krem do rąk a sama nie umiem tego zdecydować ;). Musicie wiedzieć, że dopiero przy tym produkcie czuć aromat kokosa (niestety nie takiego prawdziwego) jednak ma w sobie coś takie wakacyjnego. Przyjemnością było dla mnie jego używanie.

Na pewno radzi sobie z szorstkością skóry i nawet mogę pokusić się o stwierdzenie, że robi to lepiej niż krem do rąk z tej serii... Wchłania się dość dobrze, nie bieli, nie zostawia tłustej warstwy ale żeby robił coś 'ponad miarę' to niestety tutaj nie odnotujemy tego. Krem fajnie, że jest uniwersalny ale jak na moje oko jest zbyt 'bogaty / treściwy' do stosowania na twarz . Czy robi coś więcej? Raczej nie, nawilża na takim optymalnym poziomie, z suchymi partiami sobie radzi, ma fajną konsystencję ubitej śmietany, świetny zapach więc czego chcieć więcej?

Jedynie co mi w nim przeszkadza to jego pojemność - krem jest cholernie wydajny a przy tej pojemności miną tygodnie nim się zużyje (nie trzeba go dużo by 'zaspokoić' skórę) i szczerze mówię: gdy połowa opakowania była za mną , krem zwyczajnie poszedł w ręce siostry.

400 ml / 21 zł

Intensywnie regenerujący krem do rąk

 - intensywnie nawilża i odżywia suchą skórę rąk  
 - koi skórę i przywraca jej miękkość
 - szybko się wchłania, bez uczucia lepkości 
 - pozostawia na skórze delikatny aromat

Jeśli mam fazę na kremy do rąk to jest ok, jeśli tak się nie składa a akurat takowy wpadnie w moje łapki i się nie spisze to nie zostawię na nim suchej nitki. Co do tego gagatka to ma mieszane uczucia: niby jest dobry ale czegoś mi brakuje, niby coś mi się w nim nie podoba ale ma zalety?


 (od góry: mleczko / krem do rąk)

W małych ilościach (takich naprawdę małych!) jestem nim zachwycona - pięknie nawilża, nie jest tłusty / lepki , 'otulenie' skóry czuć nawet po umyciu dłoni, pachnie kokosem, który dopiero po dłużej chwili zanika, szybko się wchłania i tutaj zaznaczę, że przy tej małej ilości podczas stosowania jak na krem z katalogu to radzi sobie całkiem dobrze.

Schody robią się dopiero gdy kremu używam częściej / więcej: po pierwsze im więcej go użyjesz tym bardziej Twoje dłonie będą się ślizgać co mnie irytuje, lubię grubszą warstwę na noc ale w jego przypadku 'ślizganie się' jest gwarantowane, a tego to chyba nikt nie lubi. Co się z tym wiąże każda czynność jest wtedy uciążliwa (nawet poprawienie pościeli czy coś) po prostu ten ślizg i ta obecna tłustość do mnie nie przemawia. Po drugie im częściej go używałam tym bardziej na moich dłoniach pokazywały się obszary podrażnione i zazwyczaj wyglądało to tak, że zamiast pięknej i gładkiej skóry miałam czerwone plamy (dzięki kokosie!).

Jest gęsty, w miarę wydajny ale czegoś mi brakuje. Nie chcę mówić, że jest zły ani że dobry, po prostu .. jest i tyle, więcej po niego nie sięgnę/

100 ml / 9 zł

Uff generalnie (lubię ostatnio to słówko ;D) nie są to produkty wybitnych lotów, nie ma co się spodziewać po nich spektakularnych efektów: są to są, nie ma ich to nikt płakać nie będzie. Jeśli miałabym coś tak szczerze polecać to ten krem (oby pojawił się kiedyś w mniejszej wersji).

P/s co do składów: niestety nie widzę ich na stronie Avon a opakowań już dawno nie mam ;D

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze