Święta, święta i po świętach :D . Nie będę ukrywać, że ostatnie dni dały wycisk jak i odrobinę oddechu. Było męcząco, pachnąco i słodko ale tez rodzinnie i przyjemnie ;). A żeby podtrzymać tą luźną atmosferę choć odrobinę dłużej przychodzą z garstką produktów, które w jakiś sposób mnie do siebie nie kuszą ;). P/s chyba dacie radę poczytać z serniczkiem ?;D
2. Pilaten Black czarna maska oczyszczająca
Ponoć gdy nałożysz na całą twarz to podczas ściągania możesz pozbyć się włosków... a na to chyba nie jestem gotowa ;D
3. Glamglow SuperMud Clearing Treatment
Była czarna maska jest i biała i tą znam! I uwierzcie nadal nie rozumiem jej fenomenu bo ja myślałam, że mi skóra żywcem spłonie - normalnie ogień piekielny! Już po chwili od jej nałożenia miałam ochotę kopać i krzyczeć a moja buzia momentalnie zrobiła się czerwona jak u raczka - masakra totalna! ;). Wiele osób mówi, że ze wszystkich masek które GG wypuściło własnie wersja biała jest tą wersją najlepszą choć dla mnie oczywiście to czyste zło ;). No chyba że chcecie wyglądać jak jakiś Jigsaw czy Joker z bardzo 'malowniczą' buzią ;)
4. Mugler Angel Muse
Jak już wiecie (albo zaraz się dowiecie) nie jestem fanką zapachów spod tej marki. Zwyczajnie każde pachnidło mi śmierdzi (kultowego Angel jeszcze nie sprawdzałam bo aż strach w moim odczuciu ;D) ale tego nie omieszkałam niuchać. I wiecie co? Patrzę na te nuty i wącham i się zastanawiam kto to wymyślił ;D, śmieję się, że ktoś na głodzie ;D i tyle. Ani ten flakon do mnie nie mówi (bo brzydki i taki jakiś bleh ) ani zapach (jak to Mugler nie do zniesienia) bo w moim przypadku po jego aplikacji mam zamiar od razu się umyć ;) Być może kiedyś dam mu szansę jeszcze raz ale póki co źle się z nim czuję, tak jakoś 'brudno' , oblepiona , fuj! ;)Uff i mamy koniec, jeszcze zdążyłam napisać to w święta ;)
0 komentarze