Doskonale wiem kiedy działam na płeć przeciwną. Nie potrzebuję do tego żadnych specjalnych umiejętności, sygnałów - to się po prostu dzieje, to się po prostu czuje. Wiele razy się zastanawiałam nad tym "jak to w ogóle możliwe?" aż w pewnym momencie przestałam zadawać sobie to pytanie. Przywykłam. To tak jak zostawiać ślad, niewidzialny dla Ciebie , widzialny dla tej drugiej osoby, która dostrzega jego maleńkie skrawki w Twoim otoczeniu ... To jest coś tak małego, dla Ciebie nieoczywistego, nie wiesz nawet tego jak to się dzieje, wiesz, że to działa i to sprawia, że czujesz się wyjątkowa, to sprawia że jest magicznie!
I nie będę ukrywać, że mi to pochlebia! Lubię zainteresowanie wokół mojej osoby, z lekkim uśmiechem w oczach dostrzegam zazdrosne spojrzenia kobiet (przecież im nic nie zrobiłam!) i z całą pewnością te wszystkie męskie spojrzenia sprawiają tylko iż mojego 'ego' wzrasta! To tak jakby iść i śpiewać 'i chcesz mnie i nie możesz mieć'... ;) .
Z ręką na sercu, z duszą na ramieniu wiem, że to nie tylko mój wygląd, styl bycia czy moje zachowanie to sprawia. Mam jeszcze jeden atut: niewielki akcent, którym spryskuję skórę, jeden element dopełniający całość, element który odgrywa tutaj główną rolę.
Wiecie jak to jest - są momenty, które mówią 'czegoś tu brakuje', 'czuję się taka niekompletna' i zwyczajnie potrzebny wtedy jest mały dodatek. Dla jednych będzie to biżuteria, jedni czują się 'nadzy' bez ulubionej szminki, ale ja, idąc dumnie wśród tych małych stolików pizzerii potrzebuję poczuć się sobą - sobą w pełnej okazałości. Mianowicie chcę poczuć się tą kobietą, która wyzwala łakome męskie spojrzenie, tą kobietą, które siedzące przy stolikach panie chcąc zadźgać widelcem, tą kobietą dla której możesz zrobić wszystko. A to - a to jest naprawdę proste bo wystarczy do tego ... kropla Mon. Kropla Mon Guerlain.
Mon Guerlain to zapach bardzo ale to bardzo 'zawładniający' osobą. Mam szczęście do aromatów, które otwierają się mocno i drapieżnie i tak też jest w jego przypadku: on po prostu wręcz krzyczy ostrością i drapieżnością! Jest ostro i nurtująco, czasem mam wrażenie, że 'lekko męsko' ale jednocześnie zmysłowo. Ta ostrość tak jakby 'płynie', 'sunie' na skórze docierając do każdego zakamarka, cicho się skrada i ... skrada każdy zmysł!. W moim przypadku nie ma mowy o łagodnych cytrusach - moja skóra wybija wszystkie te ostre, mocno odczuwające nuty!
Wiecie co ta ostrość oznacza? Wiadomo co mam na sobie, sam ten początek jest bardzo charakterystyczny i jeśli raz go poznacie to gwarantuję zapadnie w pamięć - ale czy po tej ostrości Mon Guerlain daje nam coś więcej?
Będę z Wami szczera - są męskie spojrzenia, które odwzajemniam, są też takie które ignoruję z powodu wypisanych chęci danej osoby, pewne jest jedno - czar działa! Może to zwykła kropla, może to nic ale bez tego nie mogłabym robić tego co robię. Nie ważne czy opatulę się grubym szalem tak by było widać tylko oczy, nie ważne czy ubiorę sukienkę w białe kwiatki , liczy się tylko ta świadomość, świadomość tego jak bardzo dobrze czuję się w swojej skórze, z tym czy innym dodatkiem. A skoro już zaakceptuję te fakty - wtedy dzieję się bajka!
I tu też tak jest - zawsze jak trafiam na ostre otwarcie zapachu to wiem, że się nie zawiodę. Mon Guerlain mnie też nie zawiodła. I chociaż moja skóra coraz częściej wybija mi lawendę to mimo moje niechęci do tej nuty to tu jest inaczej. Bo ta lawenda jest okraszona nutą jaśminu - drapieżność gdzieś znika, przenika się ciut kwiatowy aromat, lekko łagodny (ale nie ziołowy), aromat, który jest pięknym preludium to jakże pięknego puchu utkanego z waniliowego obłoku. Ktoś powiedział, że Mon Guerlain pachnie jak wata cukrowa - nope, nic z tych rzeczy. Mamy puch, mamy wanilię i słodycz ale to nie jest słodycz waty cukrowej. Ta słodycz nadal gdzieś pozostaje w strefie 'jedzeniowej' ale nie jest nie do zniesienia. Wanilia jest ciepła i milutka jak, jak lody! Wiecie mam na myśli takie lody waniliowe z bitą śmietaną, podane w ogromnym pucharku, gdzie na samej górze mamy mnóstwo pokruszonych orzechów ! Tuczące, słodkie i aksamitne. Rozkoszne - i właśnie to słowo 'rozkoszne' charakteryzuje dla mnie nuta tej wanilii. Ciepłych puch. Wiecie ten ciepłych puch ma wiernego kompana, piżmo, które jest aksamitne, 'równe' i równie pięknie się układa. Dla mnie te nuty się splatają, harmonizują ze sobą przez co sam zapach nabiera takiej 'bańkowej' oprawy. On siedzi na skórze, unosi się w powietrzu, szturcha w nos słodyczą i lawendą ale nigdy nie nudzi.
Kiedy mam ciężki dzień pracy w pizzerii to potrzebuję tego 'uczepienia się'. Potrzebuję ciepłej myśli, czegoś puchowego, co pozwoli mi przetrwać. Tym czymś jest ta jedna kropla. Otulina ♥. Zamykam wtedy oczy, wtulam się w moją białą koszulkę i delikatnie 'niucham' swoją skórę i czekam aż ta rozkosz zagości u mnie na stałe. Otuli, sprawi, że będę czuć się bardzo zmysłowo i rozkosznie dobrze, poczekam aż uśmiech leniwie się rozgości, aż zabłysnął mi oczy i wtedy spokojnie, otulona tym aromatem wracam powolnym krokiem do swojego działu stolików.
Każdy z nas musi się w życiu czegoś 'trzymać'. Mieć jakąś 'kotwicę' na ciężkie dni i nie ma nic lepszego, nic słodszego niż ta moja kropla. To nie prawda, że moja myślenie jest małostkowe i zbyt 'idealne', to nie prawda, że moja kotwica jest 'banalna', prosta i niczym się nie wyróżnia...
Bo to też słyszałam o tym zapachu! Nie jest on banalny, prosty, wiele osób mówi, że to inny zapach marki z inną nazwą i flakonem - na moje szczęście tamtego nie znałam, ale niewątpliwie Mon Guerlain nie jest zapachem prostym czy ulepkowatym. Dla mnie ulepkiem jest Black Opium ale nie Mon. Mon to coś więcej - to puch wanilii, aksamit piżma, ciepła kołderka, zmysłowa otoczka kobiety która szuka i znajduje swoją siłę. To zapach kobiety, która ma świadomość swoich atutów i walorów. Mon Guerlain jest kobietą, którą chcesz poznać, zatrzymać dłużej i jak najdłużej delektować się jej obecnością.
To nie jest słodziak - 'słodziak', to nie jest zapach utkany jak ulepek, jest słodki, czasem ciężki i wszechobecny, zapach 'jedzeniowy' ale nie męczący. Dla mnie tak pachnie moja chwila otulenia, kiedy naprawdę potrzebuję czegoś co pozwoli na 'nic nie myślenie' choć ja kocham Guerlain i cokolwiek mi podadzą będzie powodować u mnie uśmiech ;)
Nie raz mówiłam że ich flakony to mistrzostwo i tak też jest teraz - cudo! A trwałość - no bije wszystko ponad u mnie od 12 godzin i wzwyż i nawet kiedyś odnotowałam (jak lazłam na wesele) 15 godzin pięknego trzymania się! Nie dość, że tyle się trzyma to uwierzcie jest ogromnie wyczuwalny przez otoczenie ;)
A co mi pozostało? Wrócić do pracy, zabrać zamówienie i zakasać rękawy. Przyjdzie czas na przerwę z kubkiem gorącej kawy, przyjdzie czas na koleje spojrzenia ale teraz cicho, znowu się wtulę i zacznę czuć ...
Mój flakon wygrałam , rozdrabniać się nie będę bo mam od razu 100 ml i na stronie Pachnidełko kosztuje 359 zł( i tu informuję, że ta sama pojemność w Douglasie kosztuje ok 600 zł).
Aaa i o tym zapachu pisały także:
♥ Edpholiczka ---> klik
♥ Marta ---> klik
♥ Aga ---> klik
♥ Zapachnidło ---> klik
♥ Loveliness ---> klik
P/s cała historia jest wymyślona, nie o mnie choć trochę o każdej z nas ;D
0 komentarze