Miniatury godne polecenia: Burberry Cat Lashes mascara & Bobbi Brown Lip Color Red 10

By Rupieciarnia drobiazgów - 08:24

Miniatury fajne są! I właśnie z takim przekonaniem trzeba do nich podchodzić. Po pierwsze uroczo wyglądają, po drugie dają więcej czasu na testy niż saszetkowe próbki , po trzecie miło dostać taki dodatek, prawda? ;) Nigdy nie ukrywałam, że ja lubię minisy i chętnie / namiętnie je używam i sprawdzam czy naprawdę ta marka selektywna jest godna uwagi :). A skoro co jakiś czas trafiają mi się takie urocze 'bobaski' postanowiłam wprowadzić nową serię na blogu i tak też zabieram się do pisania i przedstawienia moich słodkich maluszków. A dziś pod lupę biorę kultowy tusz Burberry Cat Lashes, o którym sporo czytałam i nie spotkałam żadnej negatywnej opinii oraz piękną, kobiecą czerwień od Bobbi Brown. Obu marek chyba nie trzeba przedstawiać?;)



 Zarówno z kolorówką Burberry jak i Bobbi Brown miałam pierwsze spotkanie, które zaliczam do udanych! Naprawdę te urocze 'bobaski' tylko rozbudziły we mnie chęć posiadania pełnowymiarowych kosmetyków! A co takiego w nich urzekającego? Czy naprawdę warto dać im szansę i szastać tymi stówkami?😀

Burberry Cat Lashes mascara

Nowy otwierający oko i nadający objętość tusz do rzęs tworzy efekt kociego oka. Mocny i urzekający, rzęsy są powiększone, pięknie wystylizowane i rozłożone.

1. Innowacyjna szczoteczka w kształcie klepsydry, wykonana z elastomeru, obejmuje, rozciąga i rozdziela każdą rzęsę co powoduje uzyskanie efektu rozłożenia rzęs, podkreślenia ich długości oraz otwarcia i powiększenia oka na całej jego szerokości.
2. Krótkie włoski owijają rzęsy dzięki formule zwiększającej objętość, natomiast dłuższe włoski czeszą je, rozdzielają i podkreślają, co daje efekt odseparowania i podkreślenia bez grudek.
3. Stożkowa końcówka rozciąga rzęsy na całej szerokości oka, co daje efekt kociego spojrzenia. 
4. Bogata, ale lekka, formuła tuszu podnosi i podkreśla każdą rzęsę od nasady po same końce.
5. Produkt zapewnia intensywne wykończenie przez cały dzień, a rzęsy pozostają miękkie i elastyczne.
6. Formuła tworzy się bez sklejania rzęs, umożliwiając indywidualne dopasowanie intensywności.




Ostatnie moje tuszowe odkrycia sprawiały, że moje chęci poszukiwania czegoś nowego stanęły w miejscu. Po tamtych 'cudach' i ich zachwalaniu przez innych a sprawdzeniu na sobie ich działania kompletnie przestałam zawracać sobie głowę czymś co ma masę dobrych opinii. Ale, ale kiedy trafiła mi się  miniatura tego tuszu to wiedziałam czego się po nim spodziewać! I nie zawiodłam się!

Kwestię oprawy zostawię bez komentarza - to tylko miniatura i zdecydowanie różni się od pełnowartościowego produktu jednak i bez tego tusz daje radę! Po pierwsze pięknie wydłuża i rozdziela rzęsy, nadaje im lekkości, delikatnego podkręcenia i objętości. Należy do tuszy typu 'dodajesz ile chcesz i nie robisz sobie ciapy'  czyli dokładasz kolejne warstwy a na rzęsach nie tworzy się czarna skorupa. Lubie go za to, że  im więcej tym oko wygląda drapieżniej a nie jak oklejone taśmą izolacyjną! :D 
Jedyny minus? Po jakiś 8 - 9 godzinach tusz delikatnie się kruszy ... wybaczam to mu bo dłużej na moich rzęsach być nie musi :D 
Nakładanie bezproblemowe - nie jest ani zbyt mokry ani za suchy, szczoteczka idealnie dociera do każdej rzęsy, nie skleja, nie tworzy grudek, szybko wysycha i nie ma żadnej pandzioszki :D. Oczywiście czasem się odbije na powiecie ale to praktycznie już moja (nie)umiejętność nałożenia (zawsze do zdjęcia pokazowego) :D. Na zdjęciu widzicie jedną / dwie warstwy.



To odbicie na powiece bardzo łatwo skorygować choć i tak efekt najważniejszy ;). I tu się przyznaje tyle razy robiłam mu zdjęcia i za każdym razem nie mogłam tego efektu uchwycić :(. Chciałam Wam pokazać jaki on ma potencjał ale coś mi nie wyszło - zresztą ten tusz wygląda bardzo naturalnie i zdecydowanie chcę go w pełnej krasie (zaraz obok kultowej mascary Diora). Podoba mi się w nim fakt, że każda obietnica producenta jest pokryta i ja to widzę/ czuję w przypadku tej mascary. Otwarte oko? Jest, rzęsy jak z obrazka ? Są więc czego chcieć więcej?

Dostępny w Sephorze, w cenie 7 ml/ 137 zł. 

Bobbi Brown Lip Color Red 10

  • Efekt: wyrazisty kolor, matowy, dodający kształtu
  • Wykończenie: matowe, satynowe
Kremowa konsystencja i wysoka zawartość pigmentów sprawiają, że usta nabierają intensywnego koloru. Dzięki dużej sile krycia powstaje efekt matowych warg, choć nie są one wysuszone. Klasyczna gama kolorów od naturalnego przez róż aż po czerwień bazuje na odcieniu brązu harmonizującego z naturalnym zabarwieniem ust. Poszczególne odcienie można ze sobą dowolnie łączyć.



Ruda + czerwień? Zawsze bomba! W momencie kiedy pokazałam ten odcień na ustach na swoich social mediach posypały się pochwały na temat tego koloru bo to istna petarda! Wyrazista, lekko pomidorowa a czasem nawet strażacka czerwień. Ponadczasowa, elegancka i klasyczna, z istnym kopem koloru i dawką pewności siebie. Po prostu cudo, rozwaliła mój system na łopatki (jest różnica między tą czerwienią a np. czerwienią z Avonu o której powiem już niedługo).

Dodający kształtu? Odhaczam bo ten aspekt jest w 100 % wypełniony. Nie mamy tutaj suchego matu, usta wyglądają na pełniejsze, wydatniejsze ale króluje tutaj błysk. Nienachalny - delikatny, wręcz ma się wrażenie, że pomadka oprócz koloru zapewnia Ci dodatkowo masę nawilżenia. Zdecydowanie pomadka jest mokra, ja się łapię na tym, że moje szklanki mają odcisk warg po niej :D. Jednak mogło by się wydawać, że przez ten fakt będzie szybko schodzić - nie tutaj! Możesz, jeść, pić, a ona nadal trzyma się ust! Ja piłam, zjadłam obiad a pomadka straciła tylko swój blask, kolor nadal pozostawał na wargach. 


Na moich ustach pomadka trzymała się do jakiś 4 godzin, po tym czasie na wargach zostaje tylko poświata koloru. Nie wysusza, nie migruje poza kontur - jest dobrze. Mój odcień Red z początku w sztyfcie mnie przeraził bo spodziewałam się czegoś mocniejszego, bardziej w odcieniu bordo a tu proszę dostałam piękna, elegancką czerwień. 

Krycie? Już jedna warstwa idealnie pokrywa usta, nie ma prześwitów, nie trzeba jej dokładać, jest dobrze! 


Lubię ją po prostu! Otrzymuję masę komplementów kiedy ją noszę, kocham za lekką formułę, piękny i wyrazisty kolor, blask i bezproblemowość w nakładaniu. Daje radę z jedzeniem i piciem, wygląda oszałamiająco i .. to Bobbi Brown , klasa sama w sobie czego chcieć więcej? ;)

Zarówno mini Burberry jak i Bobbi Brown wywarły na mnie dobre wrażenia. Świetna jakość idzie w cenie z dobrym (jak nie bardzo dobrym) działaniem i wreszcie człowiek wie, że ma luksus w czystej postaci ;).

Kosmetyki Bobbi Brown dostaniecie w Douglasie, w cenie 3.40 g/ 129 zł. 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze