Przez chwilę musiałam się zastanowić co wrzucić w tą odsłonę. Kiedyś nawet spisałam te wszystkie fenomeny, które mnie nie jarają ale ja jestem taką gapą, że karteczka mi się gdzieś zgubiła i tak siedzę, przeglądam sieć i wybieram ponownie to co mnie nie interesuje bo takie ze mnie dziwadło - no cóż ... :D . Dla przypomnienia w tej serii pokazuję Wam to co mnie kusi na chwilę obecną ale nie wykluczam, że kiedyś zawita taki produkt u mnie ;).
1. Vita Liberata
Ale był szał na nie, ale był bum! Dosłownie produkty tej marki wyskakiwały z lodówki, z okna i z parapetu i to dosłownie mnie do nich zraziło. Wydawało mi się nawet, że cała blogosfera je zna tylko nie ja i może to dobrze? Po pierwsze ja nie lubię produktów samoopalających bo przecież cudów natury się nie poprawia ( :D) bo drugie za duży szum koło marki utwierdził mnie w przekonaniu (może mylnym) że jeśli coś jest dobre to nie potrzebuje tabunu osób, które będą to zachwalać dzień w dzień . A teraz? A teraz o marce jest cicho jak makiem zasiał i nie wiem czy tak prężny marketing im nie zaszkodził? Bo co to za szał skoro trwał kilka tygodni a potem na miesiące cisza? Nie neguję produktów, Broń Boże wiele osób którym ufam (a w szczególności ich opinii) było z nich zadowolonych ale no ja się nie zaliczam do grona osób, które lubią takie specyfiki bo:
a) albo sobie zrobię wielką plamę dzięki nim,
b) albo pachną chemicznie, dziwacznie,
c) bo mi ogólnie szkoda kasy na sztuczną opaleniznę :D.
Sephora
2. Chińskie pędzle o dziwnych kształtach
Są urocze i ten fakt jest niepodważalny i uroku nie mogę im odmówić ale czy tak samo jak są urocze to są też praktyczne? Ok, fajne jako dodatek do zdjęć czy dla małych dziewczynek ale tak między sobą czy jakaś wizażystka będzie malowała takim pędzlami swoje klientki? W to śmiem wątpić choć i tu mogę się mylić ;). Ogólnie chińskie pędzle mnie nie kuszą z jednego prostego powodu - ponoć się ciut większe niż te nasze a ja ledwo co opanowałam kilka sztuk na swoje potrzeby a co dopiero jakby miała pracować na czymś innym :D. Fajne, kolorowe, zabawne - jednak czy to gwarancja sukcesu? Bo ja wychodzę z założenia, że pędzel ma być praktyczny, solidny i służyć lata i wcale nie potrzebuje do tego syreniego ogona, zamknięcia w kształcie róży czy też kości a i takie cuda widziałam ;)
Alieexpress
3. Nacomi galaretki do ciała
Widziałyście je u mnie w nowościach gdzie kupiłam je z myślą o sobie i o kimś mi bliskim bo przecież kto nie lubi taki gadżetów do kąpieli? Więc oficjalnie mówię, że marka Nacomi na nasz rynek stworzył produkt tak gówniany, że używać go nie idzie! Ani się nie rozpuszcza, cieknie z opakowania jakaś woda (z tej galaretki), słabo pachnie, nie pieni się, ani nie daje żadnej frajdy a na dodatek jest lekko twarde przez co jedyne rozwiązanie to ciąć nożem. Nie kupowałam produktu aby się za przeproszeniem wkurwiać tylko cieszyć się przyjemnością i zabawą i z całą powagę moich słów nie kupujcie tego choćby nawet wciskali Wam w to gratisie to uciekajcie od tego! Coraz więcej firm ma w ofercie takie rarytaski więc ja pędzę szukać prawdziwie kąpielowej galaretki a nie bubla ...
Kosmetykizameryki, 13.99 zł / 100 g
4. Kat Von D
Wisienka na torcie - od momentu kiedy w sieci pojawiła się informacja, że słynna Kat trafi na nasz rynek nie czułam ekscytacji, podniecenia i nie czekałam na premierę. Ba jestem jedną z nielicznych osób, której po prostu 'wisi' ta marka. No może bym jedynie podkład przygarnęła ale reszta kompletnie do mnie nie mówi, tak samo jak ich autorka. No po prostu tego nie przeskoczę, póki co jest za duży szum i za dużo widzę tego w sieci ale kto może kiedyś się pokuszę? Póki co jestem na nie choć to już nie jest żadną tajemnicą :D I chyba nikogo nie zdziwi jak powiem, że Huda Beauty też mnie nie kusi??;>
Sephora
Wiem, wiem zabijta mnie ale lubię te swoje wybrzedzanie ;D
0 komentarze