W główie miałam już zarys tego posta ale siadając do klawiatury napisanie wstępu sprawiło mi nie lada trudność. Nadal mam zamiar pisać produktywnie - tak łatwo nie odpuszczę ale czasem to co mam w głowie ciężko przeniesieć na papier ( w tym przypadku na klawiaturę :P) Dlatego dziś wam powiem o moich kompleksach - tych dwóch najważniejszych a raczej tych dwóch co czasem 'nie dawały mi żyć' ;)
Moim odwiecznym kompleskem zawsze były PIEGI. Kiedy tylko wiosenne słoneczko mocniej grzeje moja twarz się zmienia - adekwatnym określeniem może być zabawa 'połącz kropki'. Uwierzcie mi, jak byłam szatynką nie odczuwałam tego - byłam 'szaraczkiem'. Kiedy drastycznie kilka lat temu zmieniłam się w rudzielca poczułam się 'inna'. Przytyki typu 'ile masz piegów! Jak Ty wyglądasz' w mojej głowie zrobiły chaos ;x. Na potegę się pudrowalam, zakrywałam wszystkim czym się dało - nie lubiłam swojej twarzy!
Dopiero jakiś rok, może półtora temu wyleczyłam się z tego kompleksu, ba! nawet zrobiłam z tego atut - częściej chodzę bez makijażu, nie zakrywam ich i szczerze powiedziawszy, gdybym ich nie miałam, gdybym je 'wybieliła' czułabym się naga! Dosłownie - te PIEGI dodają mi charakteru, są moją siłą, są mną.
Drugim kompleksem zawsze był mój NOS - tutaj przynajmniej kilka razy w miesiący dopada mnie chęć zmiany. Nigdy mi się nie podobał, ale też nie należy do najbrzydszych. Po prostu moja siostra ma mały nos, zadziorny a ja mam jakiś rozdeptany kartofel albo cuś :-D Tutaj nic nie zrobię - muszę z nim żyć :P
Rozstępy ( po zbyt szybkim schudnięciu), cellulit, kilka blizn po trądziku, nie te usta, nie te zęby... zawsze coś się znajdzie. I to nie jest tak, że nic z tym nie robię - ROBIĘ ale nauczyłam się z tym żyć. Oczywiście jak każda kobieta uważam się za piękną ( przecież jestem typowym RUDZIELCEM) ale oprócz kompleksów mam też te 'lepsze walory' czyli dość pokaźny biust, oczy raz szare a raz niebieskie, na dodatek jestem inteligenta ( w końcu skończyłam szkołę medyczną ;D) i zapadam w pamięć przez swój wredny charakter ( podobno :P)
Masz za grubą łydkę? Ok, niech jest ale wiesz, ze to TWOJA łydka jest tą najpiękniejszą?
Kilka kg więcej? Dziewczyno, chude nie jest wcale ładne, oczywiście wygląda lepiej w bikini ale to TWOJE ciało jest najwspanialsze dla NIEGO!
Byłam brzydka w liceum - i daję wam słowo, czułam się wyśmiewana i to nie tylko z powodu mojego wyglądu. Teraz mając prawie 24 lata czuję się piękna - bo TO moje niedoskonałosci mnie taką czynią, bo to ON je kocha - kocha moje piegi, każdą bliznę, krzywy nos, bo To moje WADY zamieniłam a raczej zamieniam w ATUTY i dostrzegam więcej spojrzeń od PANÓW na ulicy, bo przecież czy bycie nieidealną nie moze być fanatystyczne?;)
A jakie TY masz kompleksy? Umiesz z nimi żyć?
45 komentarze