Bourjois: Le Duo Blush. 03 Carmeli Melo & Lip Duo Sculpt 02 Peach - Shake

By Rupieciarnia drobiazgów - 20:59

I mamy debiut! Człowiek bloguje ponad pięć lat i dopiero teraz pisze o jednej z bardziej zachwalanych marek dostępnych w drogerii! W sumie pisałam już o tym, dlaczego nie kusi mnie ta cała 'Burżuła', jednak czas pokazał swoje i we wrześniu trafiły do mnie dwa produkty. Coś na polik, coś na usta i można wyglądać jak ta lala. Nie ma osoby, która by nie znała ich słynnych Rouge Velvet (oprócz mnie) czy też kultowego Healthy Mix'a (oprócz mnie) :D. Ale, ale ja za to poznałam nowości w ich ofercie - róż, który z początku mnie zachwycił i przeraził oraz pomadka, tak znowu usta w stylu 'ombre' - jak to z nami w końcu wyszło? No powiem Wam, że te nowości to bardzo fotograficzne są ;)


W sumie nie wiem czy mam tu więcej zachwytów czy zażaleń, wiem, że i pomadka i róż mają swoje wady. Wizualnie mało się będę czepiać, kwestii praktycznej, no odrobinę, ale za to zasypię Was ładnymi zdjęciami (mi się podobają ;D).

Le Duo Blush. 03 Carmeli Melo

Jeśli śledzicie mnie na Instagramie to wiecie, że owy róż towarzyszy mi w ostatnim czasie praktycznie ciągle. I im więcej go używam tym bardziej wrzucam go do worka z napisem 'bronzer'.

"Drogie Panie, Bourjois przedstawia nowy trend: konturowanie twarzy, zwane również drapingiem,... a draping to właśnie nowa technika konturowania!
DUO BLUSH SCULPT jest przeznaczony do modelowania twarzy kolorem, co pozwala uzyskać promienny, zdrowy i naturalny wygląd! Ten idealny duet składa się z dwóch odcieni: ciemniejszego – do konturowania twarzy i jaśniejszego, który pozwala wyczarować naturalny rumieniec. Zainteresowała Cię technika drapingu? [...]
Wybierz odcień odpowiedni dla siebie z palety DUO BLUSH SCUPLT, która składa się z 3 naturalnych kolorów o przyjemnej, perłowej teksturze, by nadać skórze piękny wygląd. Bez obaw – drobna i lekka tekstura łatwo się rozprowadza, więc możesz w jednej chwili stworzyć wymodelowany, ale naturalny look!''




Carmeli Melo ma przepiękną nazwę (kojarzy mi się z karmelkami albo cukierkami toffi) i w opakowaniu wygląda naprawdę obłędnie! Pierwsze co się rzuca w oczy to kontrast pomiędzy odcieniami oraz ilość zatopionych w nim 'drobinek'. Z początku byłam mocno przerażona. Niby już przywykłam do takich odcieni i stosuję je u siebie na buzi bez większych obaw o 'plamę' ale tu niepokoiła mnie ta ilość 'brokatu' (nazwijmy roboczo to tak).  Jak widzicie, odcienia jaśniejszego jest więcej niż tego ciemnego (ciekawe dlaczego?) i rzecz jasna, opakowanie od dołu jest otwierane i mamy tam mały, szeroki pędzelek (użyłam go raz, dostałam ku**wicy i oddałam dziecku).

Nasz róż należy i do grupy bezpiecznych produktów jak i tych 'uwaga, uwaga! Można zrobić sobie nim krzywdę'. O ile same kolory świetnie wyglądają na poliku to jednak trzeba uważać by nie przesadzić z ilością ... chyba, że chcecie się świecić jak stara kula dyskotekowa, choć z roztarciem nadmiaru koloru nie ma problemu. 
Zdecydowanie tekstura jest strasznie przyjemna i dawno nie miałam produktu, z którym tak dobrze mi się pracuje. Praktycznie nie pyli i nie osypuje się. Oba kolory na mojej buzi wyglądają bardzo naturalnie i nie widać kontrastu między moją białą / jasną karnacją a nimi (dzięki za rude włosy!).
Jednak i w tym jest minus - pigmentacja jest dobra ale ilość brokatu mnie w nim zabija. Fajnie, lubię błyskotki ale im więcej go dajesz, bardziej rozcierasz tym te drobinki są mocniej widoczne (a niech zaświeci słońce to już w ogóle disco szał).
Dla porównania niżej macie zdjęcia, w których starałam się uchwycić różnicę w kolorze gdy padnie na nie światło Tak, wiem są kijowe ale nie marudzić :)
Na swatchu bardzo mocno widać różnicę w odcieniu jednak na buzi już nie jest to zbyt widoczne. Podoba mi się w nim to, że mogę używać i na polik i na oczy (bo tak naprawdę nie mam pojęcia kiedy go zużyję).



Co mnie w nim denerwuje oprócz brokatu? Rozmiar! Dla jednych to plus bo mieści się w dłoni, dla mnie to katorga. A wiecie dlaczego? Bo ciężko mi nabrać jakiś odcień większym pędzlem - i tak, wiem przecież dali mi tu pędzel a ja zwyczajnie nie umiem się z nim dogadać. Normalnie mój makijaż wygląda tak, że koniuszkiem pędzla nabieram ten róż i wtedy go nakładam. I tak szczerze powiedziawszy wolałabym tu równe proporcje albo jeden odcień. Idea fajna choć tutaj pod względem używania mam zastrzeżenia (no nie jestem przyzywczajona do takiego formatu i układu)
Pigmentacja jest ok, róż pff bronzer, bo tak mi wygląda na poliku trzyma się jakieś 5 godzin. I jedynym dowodem jego obecności są pozostałe drobinki (kilka ale jest). I tutaj też uwaga - te drobinki są widoczne gdy stoisz z kimś twarzą w twarz, zazwyczaj trzeba się temu przypatrzeć ale w przypadku tego produktu łatwo to widać więc lepiej dawać go z rozwagą (no chyba, że pada na Was światło więc nie musi się nikt gapić). Plus bo ładnie pachnie ;D
Tutaj na buzi wyżej mam jaśniejszy, pod nim ciemniejszy odcień i prawdę mówiąc nie widać między nim już tak mocnej różnicy.
Aaa i jest pieruńsko wydajny co można uznać za plus i mimo, że fajnie wygląda, bardzo naturalnie to uważam, że jednak nie jest wart swojej ceny - kupiłabym ale w dobrej promocji bo w cenie regularnej już nie.


Rossmann, 2.4 g / 55.99 zł

Lip Duo Sculpt 02 Peach - Shake

Przy okazji wpisu na temat miniatur Byenefit'u wspominałam, że będę jeszcze mówić o pomadce typu ombre, która wypada lepiej. Cóż, nadal twierdzę, że wypada lepiej niż tamta miniatura ale ma ogromną wadę.

Bourjois Lip Duo Sculpt. Ta kredka do ust i szminka 2 w 1 pomaga Ci podkreślić usta i dodać im koloru już w jednym kroku. Możesz uzyskać efekt 3D szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Dzięki szmince 2 w 1 osiągniesz idealny makijaż ust w stylu ombre.  Lip Duo Sclupt jest dostępna w 6 specjalnie opracowanych podwójnych odcieniach. Wybierz ten, który będzie najlepiej pasował do Twoich planów na ten dzień.




Gdyby nie ta jedna jej wada to dosłownie wychwalałabym ją pod niebiosa! Lekka i przyjemna, komfortowa w noszeniu, bosko dobrane kolory no ale...
Zanim to 'ale' nastąpi to kilka innych rzeczy: po pierwsze pomadka gładko sunie po ustach, czuć że nasze wargi są mięciutkie i przy okazji nawilżone. Czasem trzeba dołożyć koloru bo widać miejsca, w których prześwituje ale no, cóż jeśli macie choć jedną maleńką, suchą skórę to wszystko legnie w gruzach i wygląda to koszmarnie (ale jeśli ktoś lubi by było to podkreślone to jego sprawa).
Ubolewam nad tym, że w proporcjach ten jaśniejszy kolor tu dominuje - wolałabym ten żywy pomarańcz! Tak czy siak na swatchu bardzo dobrze widać tą różnicę jednak na ustach to właśnie drugi kolor dominuje i efekt ombre (a staram się to uzyskać za każdym razem) pozostaje tylko nikłym tłem dla niego.
Bardzo podoba mi się forma tego sztyftu - wykręcany od góry, niezbyt miękki więc nie ma obaw o jego złamanie, sunie gładko po ustach i świetnie radzi sobie z zarysowaniem konturu.
Dodatkowym plusem jest to, że ona nigdzie nie migruje, nie ucieka czy się marze. Nałożysz, zostaje w miejscu i tyle. Ta pomadka ma to do siebie iż nawet bez lusterka jesteście w stanie dobrze wymalować usta bez użycia lusterka.
Peach Shake to bardzo twarzowy i świeży kolor, na ustach przypomina (w moim przypadku) przyjemny koral i naprawdę czuję się w nim świetnie! Jest on bardzo przyjemny, bezpieczny i dziewczęcy. I niby fajna formuła, bo lekka i nie czuć jej na ustach, nosi się ją komfortowo, nie skleja warg i w samym użyciu fajnie wypada. I mimo, że kolor pasujący do mojej urody to jednak ta wada sprawia, że nie kupiłabym jej sama. Bo trwałość ma kiepską (a czytałam, że odcień z tej serii tak ma).



Tak, na zdjęciu różu (bronzera) jest ta sama pomadka ;). Wracający do trwałość to jest jakby grzecznie mówiąc o kant dupy obić. Podczas jedzenia i picia znika w przeciągu pół godziny, bez trzyma się może do 1.5 h przy czym schodzi w bardzo naturalny sposób. Nie zbiera się ani na środku ani w załamaniach, nie 'wgryza' się pigmentem, po prostu puff znika.
Możecie też zauważyć różnicę a raczej brak efektu ombre na ustach- nigdy nie próbowałam ich mieszać / łączyć czy malować usta pędzelkiem ale za każdym razem efekt jest ten sam.

I chociaż lubię siebie w niej, lubię ją nakładać to jednak po marce i kultowych Rouge Velvet spodziewałam się lepszej trwałości.

Rossmann, 1.1 g / 41. 49 zł

Czy Bourjois mnie kupiło? I tak i nie, wizualnie mnie zachwyciło, dopracowane na tip top, pięknie to wygląda ale oba produkty mają dla mnie wady: albo za dużo drobinek i mały rozmiar co przeszkadza mi w nabraniu produktu pędzlem albo mizerna trwałość. Na buzi wygląda to pięknie , czuję się w tym dobrze ale za tą cenę z drogerii można chcieć więcej (czy nie?). W promocji bym kupiła, bez? Raczej nie :)

Znacie już te nowości?:)

Ps o tych pomadka pisała też:
Aga ♥ ---> klik

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze