Miniatury godne polecenia: Bobbi Brown Shimmer Blush Coral 3 & Eye Opening Mascara

By Rupieciarnia drobiazgów - 23:08

Bobbi Brown brzmi pięknie! ♥ Nigdy nie sądziłam, że naprawdę poznam coś więcej z asortymentu marki niż czerwona pomadka, którą kiedyś Wam pokazywałam! Tymczasem - ku mojej radości mam dla Was kolejne dwie słodko wyglądające miniaturki: śliczny i cholernie mocno błyszczący w opakowaniu róż o jakże wdzięcznej nazwie Coral oraz (prawie) genialną mascarę Eye Opening! Dlaczego prawie? No bo jak to zwykle u mnie bywa po kolejnych tygodniach wspólnie spędzonych razem zmieniłam zdanie z 'pińcset' razy i naprawdę ktoś może powiedzieć 'lubisz czy nie? A nie miotasz się jak szczur w klatce!' Cóż, nie łatwe jest życie blogerki, zwłaszcza urodowej ...


W ostatnim czasie moja rodzina Bobbi Brown powiększyła się o kolejny jakże luksusowy kosmetyk jakim jest puder do twarzy - póki co między nami kwitnie miłość (oby ten stan utrzymywał się jak najdłużej) i czasami, przez krótkie momenty zaczynam żałować, że między mną a dwójką tych gagatków jest tylko małe, ciepłe uczucia!

Shimmer Blush Coral 3

Jedwabista, pudrowa formuła zapewnia długotrwały makijaż o matowym wykończeniu. Uśmiechnij się - to najlepszy trik, by precyzyjnie nałożyć róż na policzki. Za pomocą odpowiedniego pędzelka nałóż róż na kości policzkowe w najwyższym punkcie i rozprowadź w górę i w dół.

Tutaj pierwsza ciekawostka - zastanawiam się jak właściwie powinnam nazwać ten odcień, na stronie Douglas widniej nazwa 'Coral Sugar' zaś na moim opakowaniu tylko 'Coral' - na szczęście cała reszta zgadza się co do joty :D



Róże w odcieniu koralowym czy też brzoskwiniowym to są właśnie te upragnione przeze mnie kolory. Dobrze się w nich czuję, uwielbiam to jak ładnie i naturalnie ożywiają twarz i wiedziałam, że i w tym przypadku pod tym względem będę zadowolona. Martwiła mnie tylko ilość tych złotych, pięknie migoczących drobinek, ale...

No właśnie - kwestia czysto techniczna: róż jest piękny wizualnie i robi tym 'wow', jego tekstura, cóż to taka z którą chce się pracować! Nie pyli, nie kruszy się, współpracuje z każdym pędzlem - po prostu sunie jak po maśle! :D Nawet te drobinki przestały być jakieś takie przerażające bo odwrotnie niż w przypadku opisywanego kilka dni wcześniej różu 'Burżuła' te nie są widoczne a przy dokładniejszym rozcieraniu znikają praktycznie wszystkie (nad czym akurat nie płaczę :D) 

Pora jednak na konkrety: idealnie dziewczęcy, naturalny, subtelny, nadający delikatnego rumieńca, nie sposób zrobić nim sobie krzywdę. Pasujący praktycznie do każdego makijażu, mało w nim jakiegoś rozświetlenia (i po co mu te drobinki??) i faktycznie jest na buzi jakby 'matowy'.

Jedyny minus? Och tak, trwałość... 



Tak, na tym zdjęciu mam ten róż, tak to zdjęcie zostało zrobione 10 minut po jego nałożeniu i owszem on jest cholernie naturalny ale tak samo brzydko mówiąc cholernie szybko schodzi z buzi! Niby ta pigmentacja jest ok - po wystarczy przejechać palcem i jest czysty zachwyt ale na policzku wcale tego nie widać. Podejść do zdjęć tego różu miałam chyba z 30 i na żadnym / w rożnych światłach / z większą, mniejszą jego ilością / mój aparat nie mógł go uchwycić. Generalnie po jakiejś 1.5 godzinie ja tego różu już nie mam :( Trochę to przykre bo w komentarzach na stronie Douglas jest mocno zachwalany za trwałość a u mnie takie ekscesy (widocznie wszystko zależy od jego koloru).

Czy polecam? Mało jest róży, które zapewnią mat na buzi i zrobią to w tak dobrym stylu. nie odmówię mu tego, że wygląda pięknie zarówno w opakowaniu jak i na buzi ale ta trwałość... no dla mnie nie do przejścia (chociaż może bym się przyzwyczaiła do robienia poprawek w ciągu dnia) ...

Douglas, 3.70 g / 139 zł (obecnie dostaniecie go za jakieś 104 zł)

Eye Opening Mascara

Po zachwytach nad tuszem Shiseido będzie trochę narzekania ... ale tylko troszkę, bo w gruncie rzeczy to całkiem fajny ten tusz ;D

Bobbi przedstawia nowy tusz do rzęs - Eye Opening Mascara - który nadaje rzęsom mocne podkreślenie. Bogata, węglowa czerń podkreśla każdą rzęsę od nasady, aż po koniec. Tusz zapewnia najdłuższe, najgrubsze i najbardziej podkreślone rzęsy, nadając oczom piękny i uwodzicielski wyraz. Sekret? Innowacyjna szczoteczka i czarna jak tusz formuła pogrubiająca - razem zapewniają niezwykły efekt już za pierwszym pociągnięciem szczoteczki. Kilka szybkich ruchów szczoteczką i otrzymasz jeszcze bardziej wyrazisty efekt.



Eye Opening to niezwykle czarna (jak na moje standardy) masacara. Zawsze myślałam 'czerń to czerń' ale tutaj to jest naprawdę widoczne i chyba dawno nie miałam tuszu aż tak mocno 'nasyconego'.

Co do wyrazistego efektu? Stwierdzam fakt, że ja tego nie widzę - u mnie mascara pięknie rozdziela i delikatnie wydłuża rzęsy, nie widzę tutaj żadnego pogrubienia i spektakularności. Na zdjęciu z różem (wiem, nie wyszło) mam ten tusz i można powiedzieć 'e, dupy nie urywa, szału nie ma' jednak to tylko jedna warstwa, która w przybliżeniu wygląda naprawdę ładnie (i mówię to z perspektywy okularnicy).

Efekt przy jednej warstwie jest ok - tak jak mówię, rozdziela i ładnie a delikatnie wydłuża rzęsy (można je policzyć co do jednej). Nie ma sklejenia, żadnych grudek i efektu pandy. Nie osypuje się, nie kruszy i wytrzymuje wiele godzin w bardzo dobrym stanie. Pod tym względem tusz mnie zachwyca i sprawia, że ta jedna warstwa jest mi pisana. Faktycznie, nadaje oku takiego 'otwartego' i pełniejszego spojrzenia. 
Minus jest taki, że ja nie mogę / nie umiem nałożyć drugiej warstwy bo to ...koszmar! To dosłownie koszmar - momentalnie rzęsy robią się sztywne, ciężkie i z masą grudek , fuuuj! Wygląda to brzydko - ok, sama mascara bardzo szybko podsycha na rzęsach i może stąd problem z dodaniem drugiej warstwy ... a może i nie? Faktem jednak jest to, że drugiej warstwy nie da się (u mnie ) dać / zrobić bo momentalnie czuję się jakby ktoś oblał mi oczy klejem ;/

Szczota! Bo to szczota a nie szczoteczka (bardziej 'w kobiecym kształcie' :D niż w przypadku Shiseido) nie jest wcale taka straszna! Pracuje mi się z nią świetnie i jestem zdziwiona bo dociera do każdej rzęsy! (a to Ci sprytny grubasek :D)


Chyba zdjęć w zbliżeniu także nie umiem robić <bezradna> ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi z tą jedną warstwą .

Aaa i najważniejsze - konsystencję ma także fajną przynajmniej z początku bo teraz widzę, że mascara dość szybko wysycha w opakowaniu.

Douglas, 12 ml / 139 zł (obecnie także na promce za jakieś 104 zł)

Cóż, na koniec wypada mi powiedzieć, że kolejne spotkanie z Bobbi Brown nie było stratą czasu ale też nie było czymś 'wow'. Oba kosmetyki są fajne i je lubię ale tak jak róż szybko schodzi, jak mascara przy drugiej warstwie staje się kapryśna tak ja, nie jestem przekonana czy kupiłabym pełnowymiarowe produkty.
Ale dzięki Bogu za miniatury :D

Znacie kosmetyki Bobbi Brown? 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze