Lubię rzeczy sprawdzone - takie, które znam, takie dzięki którym mam wiele ciepłych wspomnień. Uwielbiam te swoje ciche momenty, kiedy siadam wygodnie na werandzie, opatulam się ogromnym wełnianym kocem i delektuję się wieczorną ciszą i muzyką świerszczy. Jestem stara, naprawdę tak się czuję kiedy zamykam te swoje oczy i przypominam sobie każde wakacje spędzone u dziadków ... bo wiecie było tam pięknie! Już na samą myśl czule się uśmiecham a ślinka cieknie mi do ust! Co to były za czasy! Czuję jakbym dopiero wczoraj siedziała z dziadkami przy kubku mleka i słuchała ich opowieści , czuję babciny ogród, w którym godzinami mogłam się chować, czuję błogość ...
Wiecie jaki był babciny ogród? Był pełen zapachu, pełno w nim kwiatów/ kwiatuszków / maleńkich roślinek. Fascynowało mnie to. Babcia miała do tego rękę - pod jej dotykiem każda roślina ukazywała czyste piękno. Ja tego nie umiem i żałuję, że jej się wtedy nie przysłuchiwałam uważniej. Mówiła do nich, szeptała jakieś słowa (co dla mnie było niczym magiczne zaklęcie) a one jak dzieci dawały to co najpiękniejsze. Śmieszne bo zwykłe oklepane róże dzięki niej dla mnie stawały się magicznym 'instrumentem' i nikt jak ona nie potrafił tego ukazać! Bo uwielbiała róże, nie te czerwone , nie te 'pospolite' ale te jasnoróżowe, z delikatnymi białymi płatkami. Matko jak one pachniały - były cudowne - nawet teraz , mimo wielu lat nie bycia na wsi czuję ich słodkawy zapach, otulający i delikatny, kobiecy i ultra seksowny ... Bo ta róża czyni cuda, ba ona nadal jest moim ulubionym stałym elementem w domu!
Woda perfumowana narciso rodriguez for her fleur musc to urzekająca kompozycja nut kwiatowych, wzmocniona różowym pieprzem i eleganckimi akordami piżma. Otacza kobietę aurą zmysłowości, podkreślając jej osobowość i naturalny wdzięk.
Nuta głowy : bukiet różany i różowy pieprz; nuta serca piżmo; nuta bazy: paczuli i ambra
A Fleur Musc to najpiękniejsze wydanie róży jakie miałam przyjemność ostatnio spotkać - czapki z głów dla królowej kwiatów!
Kupiłam je w ciemno, nie spoglądałam nawet na nuty bo po pięknym Narciso liczyłam na równie udaną kompozycję i się (nie)zawiodłam. Fleur Musc otwiera się pięknie różano - jest jak babciny ogród skąpany słońcem gdzie Ty leżysz i odpoczywasz. Ta róża jest skromna - widzisz, że jest, zaznaczasz to w swojej głowie i dopiero przy podejściu do niej ona nabiera kształtu. Rozwija się, ukazuje swoje piękno i wdzięk. Muska Twój nos i skórę, otula i daje niesamowite poczucie błogości. I taka jest nasza róża. Piękna i kobieca. Od samego otwarcia zapachu wiedzie prym a różowy pieprz tylko delikatnie czaruje swoim zadziornym charakterem - nie przebija się, nie krzyczy 'halo, jestem tu' tylko pięknie gra albo inaczej pięknie współgra jako kompan królowej róży. Ona nie jest zwyczajna i pospolita! Jest po prostu idealna - o słodkim zapachu, okazałych płatkach, jest taka jak okaz z babcinego ogrodu - pielęgnowana z miłością...
Leniwie się przeciągam, przypomina mi się jak babunia zbierała płatki róż i zamykała je w małym szklanym słoiczku zalewając alkoholem. Po kilku dniach otwierała ową miksturę i z dumą mi pokazywała ze słowami 'patrz dziecino, prostota jest najpiękniejsza' i tamten aromat był dla mnie najwspanialszy i najsłodszy! Aż łza się kręci w oku! Doskonale pamiętam jak razem z dziadkiem knuliśmy dobranie się do najlepszych, jeszcze gorących pączków, które babunia robiła co niedzielę! Przeważnie dostawałam po łapach ścierką ale przyrzekam, że nawet babcine oczy wtedy się śmiały! Ach te pączki, pełne nadzienia, słodkie, tuczące, zrobione z miłości do nas...
A jeśli jesteśmy już przy pączkach to Fleur Musc na mojej skórze pachnie jak nadzienie różane z pączka! Czysta, sycąca konfitura z miękkiego środka! Słodko do kwadratu! I to lubię, choć na początku nie mogłam się pogodzić ze słodkością tej róży. Bo właśnie ona taka piękna na mnie się ułożyła (w końcu wyglądam jak pączek i teraz jeszcze tak pachnę!). Nie jest zapachem przesłodzonym, ani zbyt kwiatowym: Narciso udało się wyważyć obie te kwestie co nam serwuje piękna mieszankę ultra kobiecego zapachu!
Mamy piękna i 'miłością' pielęgnowaną różę (i nie jest to róża, którą się określa słowem 'babcina'), jest radosna, dziewczęca i z dumną się (ob)nosi, mamy słodką konfiturkę, lekko jedzeniową, która jest świeża i dobrze podana a wszystko to pięknie 'leży' na kremowym i ciepłym spodzie aż chce się powiedzieć: Bon Appetit!
Piękne białe Narciso było ukłonem dla kobiety, różowe jest iście dziewczyńskie (raczej na mój nos nie kobiety dojrzałej, która ma mocną naturę), bardziej radosne i 'szczęśliwe'. To zapach, który przypomina dobre chwile i z tymi wspaniałymi się kojarzy. Z jednej strony zakochasz się w róży, która pokazuje dwa oblicza a z drugiej urzeknie Ci jej delikatności i to, że pachnie take realnie, tak autentycznie i nie jest nic przekombinowana.
Różowy szklany flakon skrywa w sobie coś bardzo prostego a zarazem coś tak przyjemnego. Po akceptacji 'pączka' na sobie zapach mnie rozkochał w sobie na maksa a ja mam ochotę na więcej!
Jedyny minus - utrzymuje się na mnie tylko 4 - 4 , 5 godziny.
A teraz nie pozostaje mi nic innego niż wstać, pójść do kuchni i zadzwonić do babci i wprosić się na niedzielne błogie lenistwo ♥
Sephora, 249 zł/ 30 ml; 365 zł/ 50 ml; 100 ml/ 495 zł
0 komentarze