L'oreal Paris Sugar Scrubs peeling odżywczy & peeling rozświetlający
By Rupieciarnia drobiazgów - 23:44
Mówiłam Wam ostatnio - moją codzienną pielęgnację zdominowała ostatnio marka L'oreal i wcale się z tym nie kryję! Była baza, żele czas na scruby! I to nie byle jakie bo cukrowe scruby do 'szorowania' buzi ale też do peelingowania ust! Przyznam szczerze, że od momentu kiedy używałam pomadki peelingującej z Sylveco polubiłam się z taką formą pielęgnacji ale w życiu bym nie pomyślała by stworzyć jeden produkt, który będzie i do twarzy i do ust! Czy to wyszło? Sprawdziłam! W sumie przetestowałam dwie z dostępnych 3 wersji cukrowych scrubów (nie miałam tylko tego co wygląda jak kiwi :D), w każdej formie, w każdej konfiguracji i wiem już co w nich lubię a co odrzuca. Bo tak aż dobrze i świetnie to jednak nie jest! :)
Nie będę kryć - scruby przyszły do mnie w ramach akcji: testowanie z wizaz.pl. Tam też już wydałam swoją opinię i nadal jestem tego samego zdania ale... No właśnie 'ale' bo im dłużej mam te scruby tym bardziej widzę, że praktycznie nie ma między nimi zbytniej różnicy w działaniu , no może taka mała - finalnie zawsze wychodzi jedno i to samo!
Sugar Scrub peeling odżywczy
Peeling odżywczy z nowej linii Sugar Scrubs nadaje miękkość, łagodzi suchość. skóry twarzy. Natychmiast po użyciu skóra jest oczyszczona, miękka i odżywiona. Po tygodniu zyskuje komfort, elastyczność i blask. Dzień po dniu skóra jest ujednolicona, widocznie piękniejsza i miękka w dotyku jak u dziecka.
Pielęgnująca formuła o delikatnym zapachu i kremowej konsystencji oferuje wyjątkowe doznania podczas aplikacji.
Jak sama nazwa wskazuje 'odżywczy' znaczy 'bardziej tłusty' a to oznacza, że akurat ten gagatek zostawia tłustą powłoczkę na skórze. Nie jest to uciążliwe, znika po kilku minutach ale jest więc należy o tym wspomnieć. A mówię to po to aby przekazać, że dzięki temu tłustemu filmowi peeling będzie dobrą opcją dla cer suchych czy odwodnionych. Muszę przyznać, że oprócz tego filmu to wersja odżywcza fajnie nawilża - nie jakoś hiper wow, ale to nawilżenie czuć kilka godzin.
Podoba mi się w nim maślana konsystencja - z początku wygląda to jakby nie było w niej ani jednej drobinki! Dopiero kiedy zaczynacie z nim pracować czuć setki drobnych kryształków - dla mnie nie jest to scrub mocno zdzierających ani zbyt delikatny; taki pośrodku. Ja oba produkty stosuję naprzemiennie i z buzią się nic nie stało więc wychodzę z wnioskiem, że można stosować częściej niż mówi producent ( wg niego 2/3 razy w tygodniu). Drobinek jest mnóstwo ale brawo za to, że żadna nie zostaje tylko wszystko pięknie się rozpuszcza (i nie ma ani jednej we włosach!).
To co mi się ewidentnie w nim nie podoba to zapach i smak! Z tego powodu na ustach wylądował (razem z jego bratem) może po dwa razy (?). Ten zapach/ smak nie jest do przejścia. Wersja odżywcza ma słodki (za słodki), chemiczny i sztuczny zapach. Nie pachnie ani masłem kakaowym ani jakimś cukrem, jest słodko, mdło i do porzygu, a przy tym na ustach zostawia chemiczny (mało apetyczny) posmak co bardzo mi nie odpowiada. Choć działanie ma fajne, jest dość łagodny a przy tym skuteczny to walory zapachowe czy smakowe (jeśli brać pod uwagę peelingowanie ust) są tragiczne!
Sugar Scrub peeling rozświetlający
Peeling do twarzy z nowej linii Sugar Scrubs wygładza skórę i nadaje jej blask.
Natychmiast po użyciu skóra jest czysta, gładka i rozświetlona. Po tygodniu: skóra jest wygładzona, a cera promienna. Dzień po dniu: skóra jest ujednolicona, widocznie piękniejsza i miękka w dotyku jak u dziecka
Jakby nie patrzeć to uwielbiam wszystko co rozświetla i pewniakiem było to, że i z tym się polubię. Cóż - nie do końca bo jak jego odżywczy 'brat' i ta wersja ma swoje minusy. Tutaj też mamy tłustą powłoczkę na skórze ale zdecydowanie jest ona delikatniejsza niż w wersji odżywczej. To co mnie zaskoczyło to fakt, że już po pierwszym użyciu było widać na skórze efekt rozświetlenia. Ten sam efekt utrzymywał się przez jakieś 3 - 4 godziny więc źle nie było. Z biegiem czasu skóra nabierała zdrowego blasku (wiecie, spowodowanego dobrą pielęgnacją i kondycją skóry), promieniała ale nie ma mowy o ujednoliceniu skóry (nie wiem kto tworzyły te gadki - szmatki producenta ale to się zwyczajnie pokrywa niezależnie od wersji scrubu a reszta jest wyssana z palca). Minus jest taki, że wystarczy przestać używać peelingu na 2 dni i po obiecanym , długotrwałym blasku nie ma ani śladu.
I znowu ta maślana konsystencja z małym wyjątkiem, kryształki są większe a wizualnie scrub wygląda na bardziej zbity. Jednak i tu nie ma problemu bo wszystko ładnie się rozpuszcza. Tej wersji zdarza mi się używać codziennie i krzywdy sobie nie zrobiłam jednak osoby z cerą wrażliwą mogą sobie zaszkodzić przy częstszym stosowaniu.
A największy minus - tak, tak zapach i smak! Bo to znowu słodki ulep, chemia i sztuczność w jednym! Zapachy tych scrubów są tak brzydkie, przesłodzone i nienaturalne, że mój nos ich nie znosi! Tak samo mamy tu chemiczny posmak na ustach! A fuuuuuuj!
Oba zamknięte w ciężkich szklanych słoiczkach. Oba okropnie wydajne (używam od połowy marca i nie mam nawet połowy wykończonej) i oba dają to samo: za ich sprawą skóra jest świeża i czysta, nie ma suchych skórek, nawilżają (wersja odżywcza bardziej), nie odnotowałam żadnego podrażnienia. No ale mają okropne zapachy i to jest nie do przejścia!
Powiem Wam, że przejrzałam prawie wszystkie opinie na wizażu i jak widzę to ochy i achy to myślę 'za co?'. Owszem są fajne i coś tam robią, są wydajne i warte wypróbowania ale są lepsze produkty od nich! Zużyję, ale nie wrócę, mówię nie zapachowi/ smakowi bo cała reszta zwyczajnie może być, tylko może być i jak widać odżywczy okazał się ciut lepszy niż rozświetlający ;)
Rossmann, 50 ml/ 34.99 zł
0 komentarze