Made in Sephora: róż do policzków Colorful 30 - Amuse Me!, woda micelarna Węgiel, super płyn do usuwania wodoodpornego makijażu oczu, pomadka Rouge Creme Belly Dancing
Uff to zdecydowanie za długi tytuł ale obiecałam już kilka tygodni temu tego posta i właśnie słowa dotrzymuję! Będzie długo ale mam nadzieję, że przejdziemy przez to szybko ;D. Co jakiś czas mam okazję poznawać asortyment marki własnej Sephora - tym razem postanowiłam zebrać cztery produkty, które w ostatnim czasie stosowałam i napisać słów kilka o nich (a kto wie, może kiedyś będzie kontynuacja serii?;)). Nie będę ukrywać, że miałam więcej ich produktów jednak nigdy nie wpadłam na pomysł zbiorczego postu ... ale do rzeczy bo przed Wami cztery produkty: dwa z kolorówki czyli róż i pomadka, oraz dwa z pielęgnacji twarzy: płyn i płyn (ha!), będzie masa zdjęć (które zrobiłam 1 maja ... dobrze, że w końcu biorę się za ten temat :D), będę i ja - no to co, gotowe?;)
Colorful, róż do policzków 30 - Amuse Me!
Róż w mojej kosmetyczce (a raczej mamy bo to moja mama dostała go od Aguś :*) gości od stycznia i myślę, że po tylu miesiącach zdążyłam poznać go z każdej strony i jednego jestem pewna: moja miłość do brzoskwiniowych tonów nie słabnie! :)
Gama różów do policzków o wykończeniu matowym, satynowym lub opalizującym.
Intensywne i długotrwałe kolory zaspokoją każdy gust : ożywiona pierwszą randką z policzkami jak satynowy koral, w euforii po wspaniałej wiadomości i brzoskwiniowo-matowe rumieńce... jest tyle sposobów na zaróżowione policzki !
Do jakiego rodzaju makijażu ?
- Ultra naturalny i długotrwały rezultat.
- Aksamitna, drobna formuła idealnie łączy się ze skórą bez efektu obciążenia.
- Modulowana intensywność zależna od ilości aplikowanego produktu.
Niech was nie zwiedzie ten kolor, w rzeczywistości mój odcień jest bardziej brzoskwiniowy niż różowy! :) Lubię go za to, że nie pyli i nie osypuje i cudownie trzyma się pędzla. Nie jest mocno napigmentowany co może być minusem ale z drugiej strony patrząc na jego kolor to dzięki temu nie zrobimy sobie nim plam (tak, nawet te osoby, które uważają się za dwie lewe ręce w makijażu z łatwością opanują jego stosowanie). Na pierwszy rzut oka tego nie widać, na swatchu też nie ale zawiera on w sobie drobinki! Z początku myślałam, że to taki wiecie zwykły matowy odcień a wystarczyło lepsze światło i moim oczom ukazał się świetlisty blask! W tym opakowaniu naprawdę cudnie i migocze .... i to wszystko co oferują te drobinki. Na buzi ich nie ma, nie widać , nie ma blasku - owszem, róż nadaje subtelny rumieniec, pięknie się komponuje z moją cerę i kolorem włosów ale gdzieś zniknęły te setki drobinek, które ma w sobie. Kolejny jego walor: zdecydowanie lekka i aksamitna formuła, której nie czuć! Już po dotknięciu go palcem czuć taką fajną 'miękkości'. Jednak Amuse Me ma jedną poważną wadę - znika w okamgnieniu! I nie ważne ile go dasz: dużo, mało po jakieś 3 godzinach na policzku nie zostaje żaden ślad po nim, żadna plamka czy choćby mały rumieniec, nic. Należę do osób, które akurat różu poprawiać nie będą ale na większe wyjścia czy imprezy to wolę się nie martwić o fakt, że za kilka chwil będę musiała go znowu malować :) No dobra, żeby nie być już taką krytyczną to jest cholernie wydajny znaczy się, ja w ogóle nie zauważyłam żadnego śladu użytkowania na nim ;)
Belly Dancing nie tylko ma piękna nazwę ale jest też odcieniem, którego brakowało w mojej kosmetyczce: mocna czerwień, która w zależności od światła wpada w mocne bordo albo w piękną głęboką malinę! Jednak mimo tego czy ma coś więcej do zaoferowania?
Ikoniczna pomadka do ust marki Sephora pozostawia na ustach niezwykle delikatny film. Bogata w pigmenty formuła zapewnia doskonałe krycie i uzależniający komfort.
Do jakiego rodzaju makijażu?
Komfortowe, kolorowe usta w wyrafinowanym stylu glamour.
Pomadka nasycona pigmentami zapewnia intensywne krycie jednym pociągnięciem.
Plus:
Olejek z pestek czarnej porzeczki(1) i olejek z oliwek dla ultra kremowej formuły.
Belly Dancing nie zachwyciła mnie na początku i to przyznaję szczerze. Czułam się w niej staro i przygnębiająco. Nie iskrzyło między nami i tak naprawdę nadal nie iskrzy i ja po prostu nie umiem się z nią nosić - jest w niej coś takiego hmm dziwnego. Muszę przyznać, że ma bardzo kremową formułę, którą nosi się komfortowo bez żadnego uczucia ciężkości, pigmentacja też niezła bo wystarczy jedno pociągnięcie by usta nabrały koloru ale no ma kiepski sztyft .. I nijak nie umiem z nim współpracować, ponieważ zawsze jak próbuję malować nim usta to mam pomadkę wszędzie ale nie na wargach co jest frustrujące! Zamiast używać tak jak 'przystało' pomadkę nakładam pędzelkiem, z wygody i dlatego, że nie mam sił się denerwować. Czerwień jest kapryśna: ta czasami też ale tak szczerze Belly nie odbija się na ustach i poprawnie nałożona nigdzie nie migruje, ma delikatny połysk i tak jak w filmowych epizodach kubek + szminka zostawia na nim ślad. Zarzucić mogę jedynie jej to, że mimo dobrej pigmentacji to szybko schodzi z ust - zaledwie po dwóch godzinach nie zostaje nic na nich, a już nie wspomnę o jedzeniu i piciu. Suchych skórek nie podkreśla, wręcz przeciwnie w jakiś sposób nawilża nam wargi. Co do jej schodzenia - jedyny dowód tego, że jej nie ma to fakt, że wyglądam jakbym całowała się jakąś godzinę - dopóki pomadka jest na ustach jest ok a jak schodzi to wszystko mamy w lekkim zabarwieniu czerwieni (i uwierzcie mi, wygląda to tak jakbyście całowały się kilkadziesiąt minut!).
Woda micelarna Węgiel
Szał na kosmetyki z węglem trwa w najlepsza a marka Sephora wychodząc naprzeciw naszym oczekiwaniom wypuściła taką linię i to w formacie podróżnym! Jednak czy warto kupić ten format? Odpowiem: w przypadku tego produktu: TAK!
Wody micelarne, o świeżej i lekkiej formule, łatwo i przyjemnie usuwają makijaż. Wersja wzbogacona Zieloną herbatą matuje i redukuje widoczność niedoskonałości. Wersja wzbogacona Węglem oczyszcza skórę i daje efekt detoks
Wiem, że część z Was może zrazić fakt, że pachnie on intensywnie a innych zrazi fakt, że się pieni no ale moje drogie panie nie można mieć wszystkiego - najważniejsze, że działa oczyszcza, detoksykuje i sprawia, że cera staje się 'ukojona'.
Aaaa i ma bardzo twarde opakowanie co ja rozumiem w 'formacie podróżnym' bo tutaj mam pewność, że nigdzie nic mi się nie wyleje!
Super płyn do usuwania wodoodpornego makijażu oczu
Nie lubię płynów dwufazowych , nie lubię i już i nie ma chyba rzeczy, która sprawi, że je polubię. Nie lubię też wszystkiego w formie olejków (zwłaszcza jak mam to aplikować na moja piękną buzię) więc tak już na samym początku ten płyn był spisany na starty - jaka okazała się rzeczywistość?
P/s a wiecie, że to najczęściej polecany płyn ich marki własnej?
Jak działa?
Natychmiastowo usuwa makijaż oczu, nawet wodoodporny, bez tłustego efektu.
Plusy:
- Zawiera ekstrakt z chabra o właściwościach kojących i prowitaminę B5 chroniącą rzęsy.
- Formaty opakowania XXL, klasyczny lub mini do demakijażu codziennego, okazjonalnego lub w podróży.
- Tolerancja potwierdzona klinicznie; formuła testowana okulistycznie, odpowiednia do oczu wrażliwych i osób noszących soczewki kontaktowe.
Ku mojej uldze ja miałam tylko mini wersję i uwierzcie nie planuję zakupu większej wersji. I nie żeby było coś z nim źle (bo to ze mną jest źle skoro znowu będę marudzić) ale ja nie stosuję makijażu wodoodpornego :D więc sprawdziłam na zwyczajowym, takim mojowy i to co odnotowałam to kilka rzeczy: usuwa taki makijaż za jednym ruchem więc jestem na 99 % pewna, że ten wodoodporny usunie bez problemu, ma oleistą konsystencję, która w moim odczuciu zostawia lepki film czego nie znoszę! Nie pachnie (chwała Bogu!) ale szczypie w paczadełko ... znaczy piecze jak diabli a mi się po prostu łzy cisnęły same! Jakaś masakra jednym słowem! Zdarzyło mi się raz, że z roztargnienia tym samym wacikiem co paczadełka przejechałam po twarzy... o matko! Czułam się jakby ktoś wylał mi na buzię wiadro oleju i dołożył do tego kilka kostek smalcu - fuuuuj! Poza tym nie minęło pół minuty a skóra zaczęła mnie swędzieć czego skutkiem było szorowanie buzi przez kilka minut :D. Mądra ja :D
Efekt? Ja i dwufaza? Prędzej pocałuję w tyłek pandę niż ugoszczę taki produkt w łazience :D.
Chociaż przyznam się szczerze, że płyn w tajemniczych okolicznościach wyfrunął mi z łazienki - nie żeby mnie to cieszyło ale męczyć się z nim już nie muszę - co nie zmienia faktu, że moja miniatura też okazywała mega wydajność.
Część opisowa za nami, czas na prezentację. Niżej możecie zobaczyć jak w normalnym świetle (tak bez żadnego filtra, obróbki i innych takich) wygląda pomadka i róż. Kolejne zdjęcie to piękna ja z mordą jakby znowu mi coś nie pasiło , pff z buzią ale to jedyne zdjęcie, które uchwyciło efekt różu (hahhahahha ok, ledwo co go widać :D) więc proszę łagodnie mnie oceniać ;)
No po prawie dwóch godzinach uznaję, że mamy koniec na dziś. Kto dotrwał, kto coś zna a kto chce coś poznać? Dajcie znać i machnijcie ręką na moje marudzenie.
Róż 3.5 g / 39 zł; pomadka 49 zł; woda micelarna 100 ml / 29 zł; płyn 200 ml / 45 zł.
Aaa i zostawiam Wam linki do dziewczyn na temat innych kosmetyków marki własnej Sephora:
♥ Izka ---> klik
♥ Marta ---> klik
♥ Aguś ---> klik
♥ Ala ---> klik
♥ Aga ---> klik
0 komentarze