Wanna Nature? Bath milk, peeling pudding & shower frosting o zapachu Bubble Gum
Dziś będzie słodko! Może i nawet za słodko, bo spójrzcie jak to wszystko wygląda! Czysty cukier! Czysta słodycz nie tylko dla dzieci. Wanna Nature? to jedna z tych marek, która na myśl przywodzi przeróżne 'zakazane' rzeczy, ilość cukru przekraczającą każdą normę i powoduje, że człowiek znowu chce zanurzyć się w świecie tęczy i jednorożców. Generalnie jakoś widzę te słodkości zbytnio mnie to nie kupowało - wizualnie, jasne wrażenie jest, bardziej bym stawiała te produkty dla użytku małych raczek...Aż nagle pewna Ewelina podesłała mi ich trzy produkty ... Było to już całkiem dawno więc pora na odpowiedź: to jest tak słodkie jak się wydaje?!
Wanna Nature? ma w swojej ofercie jeszcze perełki i kule do kąpieli, mydła w płynie oraz takie odlotowe mydełka (w kształcie pączka czy gofrów) w dwóch (oprócz mojej) wersji zapachowej: Berry Yoghurt oraz Fragola Sorbet - już wyobrażam sobie, że te zapachy będą lżejsze i świeższe. Moja wersja Bubble Gum jest zdecydowanie dla fanek słodkich, mocno słodkich aromatów (tak, takich aż zęby bolą).
Mleko do kąpieli bubble gum to słodkie wspomnienie beztroskich czasów dzieciństwa., Kuszący zapach gumy balonowej, kupionej w pobliskim kiosku, koi zmysły, relaksuje oraz dodaje dziecięcej energii każdego dnia., Zawarte w mleku składniki aktywne takie jak: kompleks witamin: A, E, F, olej z dzikiej róży, gliceryna, ekstrakt z jagód goji doskonale orzeźwiają, nawilżają i odżywiają skórę., Produkt tworzy przyjemną i aromatyczną pianę.
Bath Milk był pierwszym produktem, który otworzyłam. Butelka typowa jak dla jakiegoś napoju z smerfną zawartością ma obfitować w masę piany a my same mamy czuć się jak piękna Kleopatra. Cóż... coś w tym jest bo Bath mil to robi - lejąc nasz płyn pod strumień wody dają 'coś ' tej piany (polecam trochę pomachać w wodzie ręką bo wtedy ta piana robi się znacznie gęstsza).
Z tym mlekiem to jest tak: lejesz, lejesz, lejesz i nic nie widać spektakularnego aż do czasu gdy nie pomachasz ręką - wtedy bum! Pojawia się dużo gęstej i sztywnej piany, która wygląda niczym żywcem wyjęta z tych wszystkich romasideł gdzie zakochana kobieta szykuję się na randkę życia! Mimo pięknego kolory mleko nie powoduje, że woda jest piękna jak ocean - wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że jest szara mdła i wygląda jakby myło się w niej jakieś pięć osób (dosłownie! Ale to dopiero widać jak cała ta piana po jakimś czasie zniknie, bo tak - znika).
Jakiś szczególnych właściwości pielęgnacyjnych nie zauważyłam - mazidło i tak trzeba po nim użyć więc jak dla mnie ten płyn to tylko miły umilacz! No i pachnie gumą - zapach jest wyczuwalny podczas dozowania ale po kilku minutach staje się lżejszy i mniej wyczuwalny (nadal czuć słodycz ale nie taką mocną). Z całą pewnością przy tym produkcie zapach wypada łagodnie. Duża butla ma też całkiem przyjemną wydajność - mimo, że ja jej leje dość dużo do wanny to nie mam nawet zużytej połowy (im więcej tym lepiej :D)
Shower frosting w użyciu pojawiło się jako drugie - bo jak tu się oprzeć różowo - niebieskiej masie, która z pewnością była używana przez Smerfetkę i Sasetkę? No nie da się!
Mus do mycia ciała Bubble Gum to słodkie wspomnienie beztroskich czasów dzieciństwa. Kuszący zapach świeżych jagód, posypanych cukrem i polanych mlekiem koi zmysły, relaksuje oraz dodaje dziecięcej energii każdego dnia., Zawarte w produkcie łagodne substancje myjące skutecznie oczyszczają skórę, chroniąc ją przed wysuszeniem. Ekstrakty z lnu, płatków owsianych i mleka ryżowego zapewniają skórze doskonałe nawilżenie i wygładzenie, a olej ze słodkich migdałów dodatkowo ją odżywia.
Ok, zacznijmy od tego kuszącego opisu zapachu - bo realnie to tak nie pachnie. Nie ma tu jagód. Pachnie to jak guma balonowa - tak, taka zwykła guma balonowa, mocno słodka aż zęby skręca i ten zapach w przypadku tego musu nie będzie dla każdego. Mocny, duszący i męczący. Mało tego, podczas jego stosowania aromat nabiera takiej chemicznej nuty, która aż szczypie w nosie i jest okropna!
Sam mus jest gęsty i zbity, a nabierając go w palce nie jest produktem, który się rozpuszcza. Sprawia raczej tyle, że palce nam się kleją a cała maź się lekko ciągnie , a skóra staje się tłustawa więc go trzeba tylko na zwilżoną skórę nakładać, mokrymi paluszkami (sprawdzałam, na suchej skórze brak poślizgu, i wcale nie widać aby produkt się topił). Największą frajdę z niego ma mała - bo a) różowy kolor, b) wygląda fajnie (choć ja żałuję, ze niebieskiej części jest tak dużo). W kwestii działania pielęgnacyjnego - nic szczególnego. Podczas kontaktu z wodą mus tworzy delikatną piankę (niebieską, bo różowa to jakaś mdła jest), która zapachowo staje się intensywnie nie do zniesienia. Podczas mycia naprawdę trzeba dużo wody aby pozbyć się koloru pianki ze skóry :D
Jeśli chodzi o samo nawilżenie i odżywienie - mało. Nie wystarczająco dla wymagających skór, ba nawet dla mnie jest to za mało choć moja skóra nie musi mieć hiper nawilżających produktów. Plus bo nie zostawia lepkiej warstwy i dość szybko się 'wchłania'. Nie lubię nim myć całego ciała, nie lubię pozbywać się tego koloru ze skóry ale uwielbiam bawić się tym musem podczas szorowania dłoni - tutaj widzę, że skórki są 'przyklepane' . Po prostu w innym zadaniu go nie widzę - delikatna pianka, bąbelki i niebieski kolor nadają się do szybkiego mycia bo w kąpieli zapach obrzydza wszystko.
Pudding? A czemu nie - choć z całej trójki ten produkt jest ... najbardziej nijaki.
Peeling emulsyjny w formie puddingu bubble gum to słodkie wspomnienie beztroskich czasów dzieciństwa. Kuszący zapach gumy balonowej, kupionej w pobliskim kiosku, koi zmysły, relaksuje oraz dodaje dziecięcej energii każdego dnia. Zawarte w peelingu składniki aktywne: kompleks witamin A, E, F, olej z dzikiej róży, ekstrakt z jagód goji, masło shea i olej arganowy nawilżają, odżywiają oraz poprawiają kondycję skóry., Specjalna formuła drobinek peelingujących ze zmielonej łupiny kokosa dodatkowo wygładza i wspomaga regenerację.
Dlaczego nijaki? Peeling ma super miękka i delikatnie (lekko) puszystą konsystencję z zatopionymi drobinkami. Tak drobinkami, których jest mnóstwo i są tak małe, że bardziej wkurzają i tak, to takie kawałeczki, które później wydrapujesz z każdej części ciała. One są tak wukr*ające! I zupełnie nic nie dają - to jest naprawdę łagodne zdzieranie i nawet tego nie czuć (czy to na sucho czy mokro), za każdym razem mam wrażenie, że ja tylko miziam sobie tą skórę -,-. Tak jak pozostałe produkty nie ma jakiś większych właściwości pielęgnacyjnych - w peelingach szukam konkretnego zdzieraka a tu mamy tak drobne, tak łagodne zdzieranie, ze nawet skóra wrażliwa powinna być z niego zadowolona! Minimalnie wygładza i ujędrnia skórę. Nie jest to peeling, który będę mogła śmiało polecić. Konsystencja fajna ale nie z tymi drobinkami - z braku laku może być jeśli szukacie czegoś łagodnego i 'na raz' ale jeśli zależy Wam aby produkt dał Wam więcej niż ten tu - szukajcie dalej bo mimo wszystko - nie mogę Wam powiedzieć o nim więcej.
Także w jego przypadku - zapach jest najłagodniejszy i najmniej się wybija. Podczas stosowania peeling lekko zmienia się w musowy obłoczek przy tym nie rozpuszczając wszystkich drobinek (tak, one są wszędzie) - nie zostawia tłustej przy tym perfidnego tłustego filmu ale skóra jest jakaś dziwna (ja mam wrażenie, że delikatnie jednak się klei ale szybko to wrażenie znika). Ze względu na wkurzającego drobinki - nie jest tak często używany przeze mnie, raz na tydzień i dość , mimo, że jest delikatny i nie zrobi większej krzywdy to nie znoszę wyciągać z każdego miejsca drobinek. Aaa i pod wieczkiem jest plastikowe zabezpieczenie.
Jak wypada Wanna Nature? Mam wrażenie, że marka postawiła na wygląd a nie na jakość tych kosmetyków i ich walory pielęgnacyjne. W formie gadżetu - owszem, dla małej dziewczynki - a czemu nie, ale dla kogoś świadomego swojej pielęgnacji i szukania kosmetyków, które coś dają - tu już się nie sprawdzą.
Mam mieszane uczucia, począwszy od aromatu, który mi się z dzieciństwem nie kojarzy a na samych ich konsystencjach.
Na Kontigo obecnie jest promocja - 20% ale nie wiem czy warto się w to zaopatrywać. Mus lubi mała, ja lubię to mleko ale tak, bez szału, dupy nie urywa. Słodkie wizualnie ale wnętrze - takie se.
0 komentarze