Bobbi Brown Sheer Finish Loose Powder 1 Pale Yellow

By Rupieciarnia drobiazgów - 14:00

Bobbi Brown dla mnie to jedna z tych marek, która łączy pokolenia kobiet. Piękny i elegancki design, kosmetyki dopracowane w każdym, nawet najmniejszym szczególe, czy to głęboka czerwień w pomadce czy mocno nasycony tusz do rzęs. Obcując z tą marką wiesz, że to co trzymasz w ręku jest (a raczej powinno) być warte każdej złotówki i chwili poświęconej temu podczas zakupów. Ich produkty do makijażu to taki mały luksus a zarazem prostota, która ujmuje każdą z nas. W tych kosmetykach idzie się zakochać ! I ja tak miałam w przypadku Sheer Finish Loose Powder. Niestety ta miłość była szybka i krótka a moje oczekiwania nie pokrywają się z tym co ten puder ma a raczej miał mi dać!


Z początku naprawdę byłam nim zachwycona! Pochwaliłam, piałam z zachwytu że trafił mi się naprawdę dobry puder i to z tej luksusowej półki! Być może on jest dobry, ba być może jest najlepszy ale teraz? Teraz szukam dla niego nowego domu (wystawiłam na sprzedaż) i ostatecznie mam zamiar się z nim rozprawić !

Lekki i delikatnie rozświetlający puder , będący gwarancją gładkiego i równomiernego wykończenia makijażu. Zapewnia długotrwaly matowy efekt. Idealny dla kobiet o cerze tłustej. Wzbogacony w witaminę E. Nie zawiera tłuszczów (formula oil free).




Pale Yellow nosi cyfrę 1 co można uznać, za znak iż to jeden z jaśniejszych odcieni. I tym radzę się nie sugerować! Raczej skupić się na samym słowie 'yellow' bo to on tu dominuje ...
Ale najpierw opowiem Wam bajkę: było ciepło, nie robiłam makijażu tylko nałożyłam na cerę ten puder - efekt wow! Delikatne krycie, cera wygląda dobrze więc można iść w miasto. Kolejna próba? A co tam, zrobię pełen makijaż i dam go na samym końcu? I znowu to samo - byłam zachwycona jak pięknie współgrał z podkładem czy innymi kosmetykami. Zachwycałam się efektem pięknej i zdrowej cery, która wygląda na zadbaną i 'świeżą'. Minęło kilka tygodni ( 3 - 5) i zaczęłam odnotowywać wady.
O ile wcześniej puder pięknie współgrał z podkładami (Smashbox Studio Skin czy bareMinerals barePro) to później była klapa. Pielęgnację cery miałam na wysokim poziomie - dobrze nawilżona, zero suchych skórek, podkłady ciągle te same ale puder - nijak nie chciał mi pomóc w walce o piękny makijaż. Na twarzy miałam ciasto! Policzki zamiast być pokryte pudrem wyglądały jakbym miała żółtą skorupę na buzi i masę suchej skóry! Istny koszmar! To mnie zdziwiło, sprawdziłam solo, bez podkładu i co? Było ok, puder nie wyglądał źle i nie zrobił mi żadnego ciasta na buzi. A przecież wcześniej idealnie dopasował się się do makijażu!
Na dzień dzisiejszy jest tak: solo daje radę i cera wygląda pięknie , z podkładem? Istna maskara na buzi jakbym właśnie nałożyła puder na mocno wysuszoną skórę (a takiej przecież nie mam).
Co mi pozostało? Stosować go pod oczy - tutaj krzywdy nie robi. Nie waży się, nie roluje, nie ciasteczkuje nie, nic i mogę mieć podkład i dać puder i żadnej suchej skorupy już nie ma w tym miejscu ale i to ma swoją wadę ... bo to YELLOW!



Yellow, yellow ... I o ile latem przy delikatnie opalonej buzi odcień nie wyglądał tak źle to teraz gdy moja buzia wróciła do 'naturalnego' kolorytu (bladej jak dupa czy tam jak mąka) to yellow mocno się wybija i robi ze mnie kurczaka! Niestety mimo, że pod oczami wygląda (póki co) najlepiej to teraz ten żółty ton mocno się wybija i u mnie ciężko to przykryć (jak będę chciała być żółta to się kredą wymaluje).  I niby to nic bo kolor (na swatchu) wygląda bardzo naturalnie to w rzeczywistości dając większą ilość żółty ton jest mega mocny (wygląda jak jasne upierzenie pisklaków).

Opakowanie? Proste i luksusowe, dla niektórych może być zwyczajne ale te otwory do dozowania. Cóż ja zrobiłam błąd bo zerwałam tą folię a tymczasem, on się sypie. Masakrycznie się sypie przez nie, przez co muszę mieć go ciągle w pozycji leżącej (ale już zakleiłam to ponownie). Jedno szczęście, że jest cholernie wydajny bo nawet ubytku nie widać w nim!

Działanie matujące ? Owszem. Mimo delikatnego krycia muszę przyznać, że puder dobrze matuje (choć ja się nie błyszczę :D) i to mi troszkę w nim przeszkadza (teraz jak mam cerę normalną z mieszanej to taki mat u mnie wygląda tępo).  Ale. ale to nie jest takie efekt, że za dwie godziny świzdu piz... i go nie ma. Taki dobry mat się trzyma 5 /6 godzin po czym trzeba go trochę dołożyć. Efekt rozświetlenia? Nie, nie widziałam i tu czuję rozczarowanie bo gówno z tego wychodzi :D. Albo to albo to - logiczne.


Typowo - wygląda i pachnie. Bez szału i fajerwerków.  Pędzli trzyma się dobrze choć może trochę się pylić - w moim przypadku jest tak, że im mam większy pędzel do pudru tym bardziej on znika z niego (w tajemniczych okolicznościach) a potem odkrywam, że leży pyłek obok (a np minerały mi tak nie robiły). Sprawdzałam to na 4 pędzlach i za każdym razem było to samo.

Naprawdę chciałabym powiedzieć, że moja cera wygląda jak najlepsza chińska porcelana gdy tylko dotknę go tym cudem ale ni uja się nie da! Pierwsze stosowania i była miłość, dalej? Sheer Finish Loose Powder zgotował mi istny rollercoaster i na tym mam nadzieję skończył swoje rewelacje. Będzie dobry pod oczy ale ten odcień? Nie dla mnie a nie mam zamiaru czekać do lata aż moja buzi ciut się opali i nie będę wyglądać jakby ktoś właśnie wsadził mi głowę do wiadra z mąką.

Czy warte tej ceny? Może dla makijażystki tak - dla laika jak ja - nie. Miałam ostatnio styczność z trzema pudrami, Estee Lauder, kultowym już Sensai i każdemu znaną Laurą Mercier. Każdy z tych trzech wygrywa z tym od Bobbi Brown.

Cóż, chyba ten luksus nie dla mnie ...;)

Douglas, 6 g / 185 zł

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze