Kilkanaście dni temu pytałam i na Instagramie i na Facebook'u czy pisać wpis na temat tego co polecam z Avon. Od kilkunastu miesięcy raz / dwa razy w miesiącu dostaję paczki PR. Sama kupuję od nich płyny do kąpieli czy jakieś żele dla małej (teraz szał na Elzę :D) i naprawdę sporo ich kosmetyków przeszło przez moje ręce (nie tylko w ostatnich miesiącach ale latach młodzieńczych). Część z Was pisała 'byłoby fajnie' więc siadam i piszę - generalnie w tym wpisie, w pierwszej jego odsłonie pokażę Wam tylko to co obecnie używam i mogę powiedzieć, że naprawdę mi służy i chętnie po to sięgam. A tak się składa, że większość dzisiejszych bohaterów to kolorówka ... :-)
Długo też się zastanawiałam jak zabrać się do tego wpisu - pomyślałam, że nie będę wrzucać całych opisów kosmetyków (wszak za dużo by było czytania) ale przytoczę ważniejsze zadania kosmetyku. Postaram się także mówić zwięźle i konkretnie bez jakiś wycieczek na skraj mojej lekko dziwnej psychiki ... :D
Póki co największą moją sympatią cieszy się kolorówka z serii Mark. Większość produktów mi się tu sprawdza, no może była 2 / 3 totalnie badziewne (pamiętam taki pomarańczowy tusz z jednej przesyłek czy kremowe cienie brr koszmar nastolatki) . A że będzie dziś kilka rzeczy do pokazania to zaczynajmy!
I od razu ulubieniec - pomada do brwi, którą znalazłam w kalendarzu adwentowym! Chociaż w katalogu widnieje to jako 'kremowy cień do brwi' (18.99 zł / 26 zł) . Mój odcień do Deep Brown i konkretnie ona / on (?) ma nam wyraziście podkreślać brwi. I to robi (wcześniej byłam zadowolona tylko z kredki Maybelline). Nie wyobrażam sobie już makijażu bez niej! Jeśli od grudnia widzicie jakieś moje selfie i jest pełny make up (a raczej coś co ma go przypominać) to właśnie ją mam na brwiach! Z początku wydawała mi się za ciemna ale przy dobrym 'roztarciu' /wyczesaniu pędzelkiem efekt jest doskonały!
Praktycznie cały dzień trzyma się na brwiach, łatwo się nią operuje, nie robi się twarda i pięknie podkreśla i wypełnia dane partie! Dla mnie bomba!
Idąc dalej to kolejną rzeczą, którą Avon ma świetną to dwustronny pędzelek (także był w kalendarzu). Tak i właśnie tym pędzelkiem kształtuję brwi (wybaczcie za włoski na zdjęciu ale dziecko czesało mi misia nim i zauważyłam to dopiero jak zgrałam foty). Szczoteczka ma lekko sztywne włoski, które czeszą idealnie, nie są twarde i nie drażnią tej okolicy zaś krótsza strona - wow idealnie dopracowana! Niestety nie widzę tego pędzla ani online ani w katalogu, widzę inny ( nie ma tej szczoteczki tylko 'gabeczkę czy coś takiego) (13.99 zł / 18 zł)
Lip tattoo to dla mnie nowości. Pierwszy kolor jaki użyłam - mocny fiolet ' Stay Cool zmyłam od razu. Okropnie w nim wyglądałam (jakbym nażarła się gumi-jagód!) Ale za to czerwień Give Me Heat (ta sama z ostatniego wpisu) jest genialna! Jedzenie / picie jej nie straszne! Jak producent je określa 'lekka formuła pozwala na stopniowanie intensywności bez wysuszania' - zgadzam się w 100 %. Zasycha szybko, wygląda pięknie, nie migruje, pisak z dwoma końcówkami! Trwałość? Ponad 10 godzin (u mnie tak jest) po czym schodzi bardzo naturalnie i zostawia tylko lekko zabarwione usta. Jestem nimi oczarowana! Choć powiem Wam, że forma pisaka i malowania ust taką końcówką lekko mnie bawi (tak, tak ten pisak z grubszej strony mnie ciut łaskocze) :D I jestem w szoku, że Avon posiada tak dobrą rzecz (w moim odczuciu) w swoim asortymencie! (25.99 zł / 45 zł)
Kolejny produktem, który już gości u mnie kilka miesięcy to róż raczej kremowy róż w sztyfcie. I szczerze przyznaję się, z początku nie umiałam nim operować. Myślałam, że sztyfty nie są dla mnie ale po kilku próbach i błędach znalazłam idealny sposób by został ze mną na dłużej. Zazwyczaj raz czy dwa pociągam sztyftem po policzkach i całość rozcieram. A to idzie bezproblemowo! Producent mówi m.in o tym, że świetnie się blenduje - potwierdzam!, dodaje koloru i rozświetla - także potwierdzam! Ja mam odcień Blushing Nude, który na policzkach wygląda bardzo naturalnie i dziewczęco. Nie idzie sobie zrobić nim krzywdy a masełkowa formuła świetnie współpracuje! I nie, nie jest to takie 'masło', które leci i przy zetknięciu ze skórą pęka! Jedyny minus, że dość szybko ściera się z policzka ;( ale całość jest tak poręczna, że nie zajmuje miejsca w torebce i z łatwością można dodać sobie koloru (35 zł).
A skoro o błysku mowa to ostatnio także lubuję się w tym kolorowym 'ptaku' czyli holograficznym rozświetlaczu. I tak, nadal mnie przeraża ten intensywny niebieski ale na kościach to tak nie wygląda. Magical highlighter ma nadać policzkom 'opalizujacy blask' i jako rozświetlacz - wow! Łącząc wszystkie odcienie dostajemy ładną taflę, bez jakiś super hiper wielkich drobinek, która na kościach policzkowych czy innym miejscu na buzi wygląda przyzwoicie i efekt nie jest tandetny. Sam rozswietlacz na buzi trzyma się ładnych kilka godzin i nie trzeba go poprawiać. Łatwo się nim operuje i dobrze trzyma się każdego pędzla (oprócz tego kolorowego z Avon :D) (29.99 zł / 50 zł)
Jedynym produktem pielęgnacyjnym w dzisiejszym zestawieniu jest maska Anew, tak złota maska. Dostałam ją w grudniu i obecnie jest na wykończeniu. Na opakowaniu m.in jest napisane ' 15 - minutowe rozświetlenie i wygładzenia'. O ile rozświetlenie utrzymuje się kilka godzin to kwestia wygładzenia nie jest już tak trwała ;D. Plus za to, że ją świetnie się nakłada, wystarczy cienka warstwa (lepiej nie dawać grubo bo ciężej zasycha), szybko zasycha, nie piecze, nie powoduje uczucia ściągnięcia i łatwo się zrywa (tzn nie kruszy się, nie urywa w trakcie). Złoty kolor także fajny :D. Po ściągnięciu skóra jest mięciutka, rozświetlona i 'zadbana', chociaż ja gdzieś na buzi wyłapuję małe drobinki brokatu! (26.99 zł / 49 zł)
od dołu: lip tattoo Give Me Heat / Stay Cool / pomada Deep Brown / róż Blushing Nude
Uff i mamy koniec! Te produkty obecnie używam, je lubię i te mogę polecić! Wiem, że Avon niektórym źle się kojarzy ale jak dla mnie można tam dorwać perełki i coś fajnego za grosze!
P/s Produkty dostępne online są podlinkowane (np pomada jest tylko w papierowym katalogu), a ceny Wam podałam 'w promocji / regularna'.
Macie coś do polecenia z Avon?:) Czy nie lubicie ich produktów?
0 komentarze