Avon Mark, żelowe lakiery do paznokci: Violaceous, Cerise - ly, Surebet + wyniki konkursu Liqpharm!
Kiedy w poprzednim katalogu zobaczyłam tą serię lakierów - zaniemówiłam! Chciałam zamówić na raz 8 odcieni ;D. Mój zapęd powstrzymała mama mówiąc 'kup jeden, najwyżej dokupisz sobie' ... tsa ja i jeden lakier z tylu odcieni? No way! Na pierwszy rzut wybrałam 4 odcienie: Violaceous czyli jasny beż, Cerise - ly bo kocham różowe lakiery i takiego mi brakowało, Surebet, które miało być pięknym odcieniem nude oraz Sea My Nails, piękny odcień oceanu jak dla mnie. Jak przyszło co do czego to tylko mój ocean (Sea My Nails) do mnie nie dotarł (a to już z winy konsultantki). Trochę zdziwiona i zaskoczona takim obrotem sprawy zostałam z moją trójką, w której pokładałam duże nadzieje (wszak jeszcze nigdy nie miałam lakierów tej marki). Jak wypadło? Po części już wspominałam we wpisie z nowościami, po części też mówiłam o nich na IG teraz przyszedł czas na konkretną opinię ;)
Jakiś czas temu całkowicie zrezygnowałam z malowania paznokci. Teraz naprawdę musi być okazja bym fundowała sobie taki 'rarytas' na pazurkach dlatego zaraz po odebraniu paczki zaczęłam upiększać swoje pazurki. No cóż albo ja straciłam cierpliwość do malunków albo po prostu mój pierwszy wybór jakim okazał się Surebet nie był właściwy ... bo uwierzcie mi, momentalnie pożałowałam, że rzuciłam się na tyle odcieni :D. Zanim jednak Wam powiem o konkretnie o kolorach to pokażę Wam też zdjęcie z katalogu (które zdecydowanie odbiegają od rzeczywistości ale zobaczcie ten błękit *.* dorwę go!)
Nie kupiłam topu - w ogóle bardzo rzadko stosuję takowe specyfiki i szczerze powiedziawszy było mi szkoda wtedy tych 9 zł :D. Podobno z nim lakiery trzymają się dłużej ... Podobno :D Ale nie o tym, my o tym czy moja trójka wybrańców sprostała oczekiwaniom ;).
Lakiery oczywiście pięknie błyszczą, znaczy się mają piękny połysk, kolor jest żywy i głęboki (w przypadku różu). Po 4 dniach zauważyłam ścieranie się na końcówkach. Niby jedna seria ale każdy z nich jest inny - już mówiłam, że mam tu swojego faworyta i jeden koszmarek.
Lakiery mają dość lejącą konsystencję, która czasem mnie po prostu wnerwia i ciężko ją rozprowadzić. Dlatego też te 10 ml to nie jest jakaś wielka pojemność bo widzicie przez tą konsystencję bardzo szybko ubywa nam produktu. Pędzelek jest ok, nie mam zastrzeżeń. No i oczywiście każdy lakieras miał swój kartonik ;D. Zmywa się je bez kłopotu.
A teraz konkretnie, pora na prezentację i opis poszczególnych odcieni co mam i zaczniemy od koszmarku! ;)
Surebet
Spójrzcie na zdjęcie katalogowe i potem na moje pazury, widzicie tą różnicę? Na katalogowym zdjęciu (pierwszy od prawej) to piękny odcień nude. Jak go ujrzałam - o mamo! Byłam zakochana! To był pierwszy okaz ' w koszyku'. A co dostałam? Surebet to mocno rozbielony łosoś/ brzoskwinia/ morela czy co tam jeszcze innego w ten deseń. Ma najgorsze krycie: na porządny efekt potrzeba 3 warstw, co przy takiej ilości produktu powoduje, że schnie bardzo wolno. Moim zdaniem ma też najgorszą konsystencję: mocno lejącą, ciągnącą się ;/.
Surebet miał być moim marzeniem a okazał się klapą ;/
Cerise - ly
To przepiękny odcień różu ♥. Jak dla mnie z całej trójki wypada najlepiej, Nakłada się go bezproblemowo, kryje po jednej warstwie ale ja zawsze daję dwie i tu ku mojemu zdziwieniu schnie momentalnie. Jednak jest coś dziwnego: zdjęcie w katalogu ok, nie odbiega od normy jednak gdy wejdziecie na stronę Avonu i będzie chciały go tak zamówić to Cerise - ly jest ... mleczny! Na ich stronie nie ma różowego odcienia ...
Violaceous
Odcień petarda! Nie wiem czy to beż czy szarość ale jest fenomenalny! Co prawda kryje po dwóch warstwach, schnie dość szybko ale na paznokciach nie wygląda 'naturalnie'. Czasem mam wrażenie, że on jest po prostu 'namalowany w paincie' . Ten kolor jest najbezpieczniejszy z całej trójki i zakładam, że przy mocno opalonych dłoniach mógłby wyglądać dość dziwnie. I wybaczcie mi zdjęcie z innej parafii ale aparat mi padł przy robieniu tej 'sesji' ;D
Jeśli mam być szczera to te wyraziste kolory wypadają o niebo lepiej. Trochę żałuję, że od razu brałam trzy ale cóż począć ;).
Surebet miałam dwa razy na pazurach, malowanie nim to koszmar a już nie mam połowy butelki! Cerise - ly jest fenomenalny i dość często gościł na moich pazurkach zaś Violaceous to faworyt mojej mamy! ;)
Avonowe 'cuda' kosztują (w cenie regularnej) 25 zł ... Stanowczo za dużo, ja kupiłam je za 9 zł, teraz są za 12 zł .
***
Bardzo dziękuję Wam za wszystkie zgłoszenia w konkursie :). Nagroda jest tylko jedna (w zasadzie dwie , ale jedna tu) i swoje serum - wygładzające na noc wygrywa Kinga Gorzela!
Gratuluję i czekam na adres ;)
0 komentarze