Szybka trójka: Azzedine Alaia Alaia Paris,Sisley eau Tropicale, Yves Rocher Accord Chic
W momencie kiedy zabieram się za pisanie #szybkiejtrójki okazuje się, że zapach który wytypowałam na bliższe poznanie się z Wami jest już dawno wycofany ( a wstydź się Ruda, że nie śledzisz takich danych!) :D . Nie mam pojęcia jakim cudem umykają mi takie fakty gdyż, iż ponieważ próbek to ja mam może z 15 - cie? No dobra, pomijając ten jakże fascynujący fakt dziś mam dla Was bombę i to jaką ! :D Na tapetę idzie kultowa Alaia, który kilka miesięcy temu nawiedziła blogosferę wzbudzając we mnie odrazę, wstręt i wszystkie odruchy wymiotne ( a się zdziwicie co o niej myślę po czasie i wypróbowaniu :D), mamy też iście letni zapach rajskiej wyspy no i jedna z najbardziej rozchwytywanych propozycji od Yves Rocher - tylko nie mam pojęcia czy można ją jeszcze kupić ;)
Ona jest chłodna i trzyma Cię na dystans! Jest wręcz jak coś nienamacalnego i nieoczywistego. Jej wizerunek nawiedza mnie za każdym razem, nie daje mi o sobie zapomnieć. Intryguje, zniewala, odpycha, raz chcę biec za nią i łapać za rękę innym razem wiem, że jak to zrobię to będę spoliczkowany. Chciałabym powiedzieć 'to moja Pani' ale jej siła dominuje, ta cecha sprawia, że ja jako facet czuję się słabo! To naprawdę jest bogini: silna i piękna, poraża urodą, odrzuca Cię jednym spojrzeniem. Ona jest jak mieszanka wybuchowa!
Jak poczułam ją pierwszy raz momentalnie mnie zmroziło, poraziła mnie najpierw ostrość pieprzu, który wręcz przyległ mi do skóry. Im dłużej ją noszę tym bardziej zapach 'osiada' i daje mi wrażenie ciężkiego okrycia. Jest jak skórzany płaszcz, który mimo swojej ciężkości idealnie dopełnia kompozycję - ostatni dodatek, najważniejszy detal.
Alaia nie jest łatwa w noszeniu , sprawia, że ja jako kobieta czuję się w niej bardziej wyzwolona. Mogłabym patrzeć na świat surowym wzrokiem i mieć wszystko w głębokim poważaniu. Nie znajdziesz tu tłamszącej słodyczy czy wesołego powiewu szczęścia: Alaia to uosobienie Twojej alternatywnej wersji - tej zadziornej , z surowym wzrokiem, która jednym skinięciem ręki potrafi poderwać męską część tłumu . Jest ostro i pieprznie, jest nuta róży, która lekko łagodzi, ja mam wrażenie, że ta róża jest krwistoczerowna z masą kolców; przy niej trzeba uważać. A na sam koniec mamy skórę, mamy zapach który pięknie przylega i otula, nie jest jak szal czy wełniany sweterek. Jest jak ten długi skórzany płaszcz, który powoduje zachwyt i zawsze był Twoim marzeniem.
Czy chcę? Oczywiście! Wiele razy mówiłam, że Alaia to nie mój zapach ale jak go poznałam to o mamo, jest piękny inny i nieoczywisty! ;) Trwałość 9,5 godziny.
Douglas 30 ml / 279 zł ; 50 ml. 419 zł; 100 ml / 579 zł.
Nuta serca: Tuberoza, Fiołek, Róża
Nuta głębii: Cedr, Paczuli, Piżmo
Byłyście kiedyś w raju? W takim prawdziwym gdzie budząc się rano widzisz za oknem bezkresny błękit, biały piasek, a woda wręcz otwiera ramiona do Ciebie? Ja właśnie tu jestem! Wiem, że wychodząc z hotelowego pokoju , w holu czeka mnie wesoły gwar turystów, śmiechy dzieci a miły barman będzie pucował swoje szklanki. Oczami wyobraźni już widzę jak otwierają przede mną drzwi, jak wychodzę na rozgrzaną słońcem drogę. Czule się uśmiecham - ta pani z wielkim czerwonym kapeluszem dziś postanowiła wyjść z ...papugą! Wielką, niebieską które oczy są tak bystre a sama odnoszę wrażenie, że jej wzrok mi mówi 'daj się ponieść'. Zamiast sobie wyobrażać zarzucam na siebie luźną koszulką i biegnę ile sił w nogach na dół. Uśmiecham się, kiwam głowę i pędzę co tchu na spotkanie z naturą. Nie minęło 10 minut a już koszulka klei mi się do ciała, już czuję pragnienie ale nie odpuszczę - chcę jak najszybciej być na zewnątrz i się delektować moim rajem. Jest parno, jest duszno, gorąco wręcz nie pozwala mi oddychać - nim zdążyłam wyjść usłyszałam krzyk barmana ' Pani uważa, zapowiada się ulewa'...
I miał rację! Stoję na środku plaży, przemoknięta do suchej nitki i nie wiem czy mam zacząć się śmiać czy płakać i rwać włosy z głowy. No serio? Takie mam wakacje? Raz gorąco a raz z deszczem!? Tak być nie może ale ... Jest przyjemnie, może ta pogoda to nie szczyt marzeń jednak widząc grupkę biegających szkrabów ulatuje ze mnie cała złość. Im deszcz nie straszny - one czerpią z niego radość! Biegną ile sił w nogach, próbują złapać krople deszczu a ja stoję jak jakiś kołek na środku i marudzę! A nie muszę prawda? Mogę zacząć tańczyć, śmiać się aż do bólu brzucha, kręcić się w kółko czy nawet iść pożyczyć wiaderko od dzieci i zacząć budować zamek. Z piasku. W ulewie. Na plaży. Barman mnie ostrzegał ale ja wiem swoje, zawsze i może na dobre mi to wyjdzie? Życie chwilą, spontaniczność czy szalone tańce? Bo przecież kiedy wrócę z moich wczasów nie będę w stanie .. albo inaczej nie będę umiała cieszyć się taką drobnostką jak ulewa. Tutaj nie muszę udawać, tutaj mogę robić głupoty i nawet w tym deszczu stać, moknąć bo potrzebuję resetu i dosłownie 'sił natury' .
I uwierzcie taki jest Sisley Eau Tropicale! Soczyste, świeże otwarcie jest jak ciche zaproszenie do cudownego raju, aż czuć ten biały piasek pod stopami! Tropicale raczy nas mnóstwem kwiatów, ale tak naprawdę pierwsze skrzypce grają tutaj rajskie owoce ( chociaż nie mówią tu o nich). Mój nos czuje egzotykę w najlepszym wydaniu! Jest marakuje, trochę mango czy soczystego ananasa ( lub coś podobnego do niego). To prawdziwy koktajl z owoców! W tle pobrzmiewają kwiatowe akordy : jest delikatnie i czysto. Wszystko układa się jak na puchu: miękko, słodko i lekko ciepło! Bajka!
Sisley Eau Tropicale jak dla mnie to koktajl z owoców, w lekko deszczowy dzień, na rajskiej plaży gdzie jedynym moimi zmartwieniem będzie 'czy to tych kwiatów nie zlecą się pszczoły?? :D
0 komentarze