Delia Cosmetics masełko do ust kojący miód & lakier do paznokci Trend Collection 12
Jakiś czas temu w mamijne łąpki wpadła dwójka produktów marki Delia. O marce słyszałam, usilnie próbowałam przypomnieć sobie czy z autopsji znam ich produkty - wyszło, że nie ale... no właśnie wiedziałam, że na sklepowych półkach w tej mojej wsi migają mi ich tusze do rzęs. Nie ukrywajmy, o tuszach słyszałam sporo, bo nie minęła mnie fala postów z tą marką i ich tuszami , później z kolejną kolekcją do makijażu ba! a nawet teraz z czeluści blogerowego świata zaczynają wychodzić matowe produkty do ust . Jedna firma a ja po prostu zgubiłam się wśród nowości , które wypuszczają na rynek. Ku mojej radości do mamy trafiły kosmetyki, o których w sieci jest mało. Razem z mamą miałyśmy okazję przekonać się czy produkty marki Delia są godne uwagi i najbardziej cieszy mnie fakt, że to nie są produkty które firma sama rozsyła do testów - wszak czasem i ja mam po dziurki w nosie dziesiątki postów z tymi samymi pomadkami / tuszami jednej firmy ;).
Jakbym miała określić swoje stanowisko czy ta marka mnie kupuje to powiedziałabym, że ... nie. Tak po prostu ona do mnie nie mówi i wiecie dlaczego? Z pewnego śmiesznego powodu: jest jej za dużo. Tak jak wyżej napisałam widzę ją wszędzie na blogach i czuję nią lekki przesyt, ok robią sobie reklamę, angażują do testów moje koleżanki ale ja po prostu gdy widzę kolejny post z ich nowościami to zamykam laptopa. Cóż nigdy nie ukrywałam faktu, że im więcej o czymś jest tu głośno tym bardziej mnie to odrzuca. Na szczęście my znalazłyśmy dwójkę produktów, które wywarły na nas obu dobre wrażenie ( więc dlaczego o nich się nie mówi??!).
Delia masełko do ust kojący miód
- Innowacyjna formuła regenerująca
- Zawiera olej arganowy i witaminę E
- Intensywnie nawilża, regeneruje i odżywia usta,
- Poprawia ich sprężystość, koi oraz natłuszcza
- Likwiduje uczucie spierzchnięcia i suchości
- Przywraca delikatną gładkość i naturalną miękkość
- Skutecznie chroni przed szkodliwym działaniem mrozu, wiatru i słońca
- Wygodne kobiece opakowanie
- Idealna pielęgnacja ust na każdą pogodę
Jedyne typowe masełko do ust jakie miałam to marki Nivea i to w wersji malinowej ( było pyszne!) ale już na wstępie muszę Wam zdradzić iż opisywany gagatek ... jest znacznie lepszy! Ale po kolei, od obietnic . Producent obiecuje nam bardzo dużo a ile z tego spełnił?
Wszystko! Dosłownie chociaż to opakowanie jak dla mnie nie jest zbyt kobiece ;). Obiecana regeneracja, odżywienie i nawilżenie jest i to naprawdę na wysokim poziomie, sama jestem zdziwiona iż nawet jak już dawno produkt zniknął z moich ust to ja nadal czuję miękkość, sprężystość warg jak takie miłe uczucie czegoś delikatnego na nich. Jak dla mnie masełko działa jak opatrunek: nawet kiedy już dawno znika widzisz, że dalej dana partia jest chroniona. Nigdy nie miałam problemu z ustami, żadnych suchości czy 'skórek' ale dałabym sobie rękę uciąć za słowa ' i z tym by sobie poradził. A nałóżcie grubszą warstwę na noc to rano gdy wstaniecie macie tak gładkie usta jakbyście zrobiły im jakiś zabieg kosmetyczny!
Masełko jest fajne aleee... ma argan w składzie, którego ja nie lubię / nie toleruję. Tutaj musi być go nadzwyczajnie mało ponieważ nie odczuwam żadnego dyskomfortu podczas stosowania ( a zazwyczaj jak cokolwiek aplikuję i ma argan to moja skóra momentalnie podnosi wrzask :D).
Producent oznajmia nam , że mamy tutaj SPF 20, nooo dobra niech jest ale jeszcze nie spotkałam masełka, które by go miało ( moje Nivea nie miało).
Nasze cudo zamknięte jest w małym plastikowym pudełeczku( o 1 cm mniejsze niż pudełko zapałek) na zatrzask, które w torebce zajmuje mniej miejsca niż pomadka. I jak dla mnie ok, jest biały plastik, jest nalepka informująca o tym co trzymamy w doni ale nazwanie tego 'kobiecym opakowaniem' to jest lekka przesada ... Bo opakowanie owszem jest maleńkie, schludne - po prostu praktyczne. I mam jedno zastrzeżenie, przy pierwszym kontakcie zatrzask trzymał cholernie mocno, teraz po ciągłym otwieraniu / zamykaniu wieczka się wyrobił, ot po prostu przestał trzymać .
I gdyby w tym pudełeczku było zamknięte masełko z Nivea to uwaga mogłoby się z niego wymykać. A to nie, dlaczego? Spójrzcie na jego konsystencję: stała i niby twarda. pod wpływem palców czy pędzelka staje się plastyczna. I jest tłuste ( w tłustości przypomina wazelinę), naprawdę czuć to na palcach, gdy się nabiera i po nałożeniu na wargi i mi to wcale nie przeszkadza... bo momentalnie masełko zlizuję z ust! Nie dość, że konkretnie natłuści nam usteczka to w smaku jest bardzo słodkie, nie jest to typowy miodek ale jest smacznie, choć pachnie mi lekko cukrem waniliowym :D. Co dziwnego mogę jeść i pić a on nadal jest na ustach! Jedyny minus? Po ośmiu dniach ciągłego używania masełko dobija dna ;( Z tym, że używam je non stop: zaraz po przebudzeniu, przed snem, zaraz po nałożeniu i zeżarciu go nakładam kolejną porcję i tak w kółko :D Chociaż w opakowaniu ma barwę żółtą niczym miód to na ustach jest całkowicie pozbawiony koloru.
Z tego co widzę marka ma jeszcze dwie wersje masełka: kusząca jagoda i soczyste mango ( a to drugie bym naprawdę zjadła :D).
Lakier do paznokci Trend Collection 12
0 komentarze