'Czarna elita' blogosfery ( opowieść w częściach pisana)
By Rupieciarnia drobiazgów - 13:49
Są takie momenty, że widząc pewne rzeczy człowiekowi ręce opadają. Czasem się zdarza tak, że robią to osoby o których w życiu byś nie podejrzewała. Gdybym chciała to przy każdej treści podałabym kilka przykładów ale po co? Na co? Każda z Was pewnie spotkała się z takim sytuacjami i będzie umiała dopasować sobie to do kogoś / czegoś konkretnego. Nie chcę nikogo urazić ale jeśli ktoś odnajdzie tu siebie to cóż ... :D. Ja nazwałam takie osoby 'czarną elitą' i o ile pierwszy mój 'zarzut' wobec takich osób nie jest zbyt poważny to kolejne wytłumaczą Wam dlaczego tak nazwałam to grono ;)
Chyba najbardziej frustrującą rzeczą dla mnie jest ostatnio 'brakuje mi xx osób do 100 / 1500 obserwatorów.Pomożecie?' Nie rozumiem tego! Jak ktoś chce to i tak trafi do Twojego miejsca, a jak już zdobędziesz tyle czytelników ile w danym momencie potrzebowałaś to co zrobisz? Za przeproszeniem gówno bo jedna osoba w tą czy w tamtą stronę tak naprawdę nie robi Ci różnicy. Dla mnie bardziej liczy się, że osoba polubiła/ została moim czytelnikiem nie dlatego, że POPROSIŁAM ( wyżebrałam ją) a dlatego, że podoba się jej moja praca. Jak masz mieć 1500 polubień to i tak je będziesz mieć - prędzej czy później więc na jaki czort jak ten drobny pijaczek spod osiedlowego sklepu wręcz żebrze o kilka osób? Skoro niby taka dobra jesteś to powinnaś wiedzieć, że czytelnik sam przyjdzie do Ciebie i szczerze powiedziawszy mnie statystki nigdy nie obchodziły. Jak mam wypisywać na FB, że chcę dojść do jakiejś wydumanej sobie liczy followersów to sorry ale nie. Zapracuję na nich, postaram się by przyszli do mnie z powodu moich treści a nie tylko dlatego, że ' ok będzie Was 2000 zrobię świetny konkurs!'. Summa summarów przychodzi co do czego, osiągasz zamierzony cel a Tobie ciągle mało - a co z Twoimi czytelnikami? Obiecałaś im konkurs a owszem robisz go: rzucasz ochłapy, jakieś miniatury byleby było. Taka tam zapchaj dziura bo i tak za kilka dni / miesiąc znowu napiszesz ' może dobijemy do 2100? Brakuje mi tylko kilka dobrych duszyczek :)'.
A skoro mówimy o followersach to jak do ku*wy nędzy można kupować sobie czytelników? No jak? Co rusz na priv dostaję wiadomości typu 'zdobądź 1000 użytkowników w ciągu 2 godziny'. Jezusie kto jest taki głupi i się na to godzi? Zero kręgosłupa moralnego! Załóżmy takie dwie sytuacje:
a) pani x ma określoną liczbę obserwatorów na Fb powiedzmy 1200, i na IG powiedzmy że 2000, ma piękne zdjęcia, jest zdolna ale nikt mi nie powie, że wypracowała sobie taki fejm przez kilka godzin by na obu portalach przybyło jej prawie 2000 użytkowników ! No serio? Tak się sprzedać i to za co/ po co?
b) pewna panna z IG chwali się, że jest 'makeup artist', konto prowadzi jakieś 7 miesięcy, zdjęć ma jakieś 100 a obserwatorów 33 tys. No brawo i ukłony. Ale że za co? Bo sobie je kupiła i nikt mi nie wmówi, że zdobyła czytelników bo wstawia odpowiednie # ( hasztagi)
I wiecie co jest w tym najokropniejsze? Takie osoby robią to dla zysku. powszechnie wiadomo, że im więcej masz followersów tym bardziej agencje wysyłają do Ciebie produkty. Bo przecież warto się sprzedać , dać tam te 200 zł, by fikcyjni użytkownicy u Ciebie zawitali skoro wyjdziesz na swoje? Dostaniesz krem za 300 zł. Chanel wyśle Ci prezent. Ekipy PR będą do Ciebie walić drzwiami i oknami, matko nawet na tym zarobisz!
To ja się do ku**wy nędzy pytam: gdzie jest kręgosłup moralny? Albo mózg ( to czymś co rzekoma osoba powinna myśleć) - ludzie nie są głupi i nikt w takie cuda wierzyć nie będzie.
A skoro kupiłaś znajomych, masz fejm w mediach i uważasz się za osobę najlepszą we wszystkim ( piękna treść, piękne zdjęcia) i w ogóle taki chodzący z Ciebie ideał to dostajesz masę kosmetyków. Pitu, pitu niby testujesz, jest recenzja a za kilka dni wielki baner 'SPRZEDAM. Ile minęło? Tydzień, dwa? Niby rzetelna recenzja, niby wszystko pięknie a Twój produkt, który dostałaś już leci na sprzedaż. Nóż w kieszeni się otwiera! Zero jakiejś etycznej zasady wobec siebie czy marki, która Ci to dała! Ja pierd**le! Wiecie, znam przypadki osób, które pokazują prezenty od koleżanek ( nie tylko blogerek ) of course prezenty kosmetyczne. Widzę zachwalanie ' o jak miło z jej strony', lizodupstwo razy tysiąc, pojawia się recenzja , chwila przeczekania a później 'SPRZEDAM'. Nie no świetnie! Ktoś na taki prezent stracił pieniążki, chciał zrobić komuś przyjemność a ta druga strona po kilku tygodniach po prostu jakby nigdy nic to sprzedaje!
Nie mam nic przeciwko wyprzedażom blogowym, Broń Boże sama z takiej dostałam lakiery Guerlain do ust. mam za to wielkie wąty do tych 'koleżanek', które sprzedają produkty bo dostały od kogoś na prezent! Ja sobie nie wyobrażam bym wystawiła np. paletę od Agaty ( Too Faced) na sprzedaż byleby zarobić. Musiałabym naprawdę nisko upaść, stracić resztę szarych komórek czy naprawdę być taka zakłamaną / obłudną / płytką osobą. Co to , to nie!
Amen! Mam nadzieję, że tęskniliście za frustracją rudej zołzy :D!
P/s w tym momencie mój PR poległ, ale żem sobie zrobiłam antyreklamę ;D
0 komentarze