Od kiedy w mojej kosmetyczce zagościła paleta Too Facecd Chocolate Bar to praktycznie każdy makijaż mojego paczadełka jest nią wykonywany. Ta jedna paleta w zupełności mi wystarczy :). W momencie gdy dotarła do mnie znacznie mniejsza paletka marki Catrice, w bardzo mojowych odcieniach brązu i beżu wiedziałam jedno: będzie jej ciężko zbić z piedestału cudo ( mimo wad) od Too Faced. Można powiedzieć, że na paletkę Catrice zerkałam bardzo entuzjastycznie. Kolory, wygląd, detale od razu do mnie przemówiły. Czekałam na moment pierwszego otwarcia, pierwszego malunku i tak naprawdę po kilku razach z nią miałam już wyrobioną opinię.
Od jakiegoś czasu marka Catrice w blogosferze zbiera same laury. Są osoby, które wręcz wystawiły marce świętą aureolę - czy słusznie?
Siedzę i myślę nad produktem, który z Catrice kompletnie mnie kupuje i mam. Jest on na powyższym zdjęciu! I to nie jest wcale ich LEGENDARNY już podkład HD Liquid Coverage, który moim skromnym zdaniem jest bublem a cudny rozświetlacz z kolekcji Nude Purism ( O tak! Ma już swoje lata :D).
Sama marka Catrice jak dla mnie najlepsze produkty ma tylko w kolekcjach limitowanych, tych co pojawiają się co jakiś czas i zachwycają zawartością, bo prawdę mówiąc te ich produkty, które na stałe goszczą w ofercie nijak u mnie się sprawdzają. W przypadku tej palety znalazłam i plusy i minusy. Po przygodzie z Sand Nudes stwierdzam 'o Panie miłości z tego nie będzie'.
- drugi jest mat - beż. Doskonały jako cień bazowy. Na powiece jest ledwo widoczny więc jak dla mnie tylko w tej roli się sprawdza.
- trzeci odcień i znowu mat. Tym razem trafiamy na brzoskwinkę / morelę czy tam też coś w deseń łososiowego koloru. Czasem stosuję go jako bazę, rzadko łączę go z innymi kolorami bo praktycznie się zjada i go nie widać.
- i mamy błysk! Tutaj mamy beż z pyrialdem drobinek. Zaraz po szampańskim odcieniu to ten staje w szranki do rozświetlania wewnętrznego kącika ( o ile użyję go na mokro). Mimo tego, że w paletce wygląda cudnie to po nałożeniu na powiekę zostawia szarą smugę bez drobinek.
- 5 cień to mój faworyt! Przepiękny połyskujący brąz ze złotymi drobinkami, W jego przypadku wszystko jest ok, na powiece wygląda pięknie, złote drobinki są widoczne. Trochę mi przypomina Gilded Ganache z palety Chocolate Bar Too Faced
- ostatni cień to typowy ciemny brąz, typowy mat, dość mocno napigmentowany
Na powyższym zdjęciu sporo musiałam nałożyć cienia by cokolwiek było widać, a i tak nie widać ani jednej drobinki. Wniosek? To są cienie , które wymagają użycia bazy - bez tego ani rusz. Można je używać na mokro wtedy wyglądają cudownie ale na sucho można czuć rozczarowanie.
Cienie jak cienie, standardowo lekko się pylą , gdzieniegdzie spadną drobinki . Ich formuła jest aksamitna, są naprawdę milusie w dotyku.
Jednak ich trwałość to jest jakaś porażka : praktycznie po 2 godzinach na powiekach nie ma śladu po nich. Puf nie ma.
Czy polecam? W kwestii uniwersalności tak, paletka nada się na dzień jak i wieczorne wyjścia. Jest małych rozmiarów idealna do torebki ale w przypadku samych cieni trzeba liczyć się z tym iż współpraca z nimi wymaga cierpliwości i konieczności dobrej bazy. Dla tych co pasjonują się makijażem będzie okropna ale dla tych na początku swojej przygody do samej nauki może być przydatna .
Paletkę Catrice jak i inne jej siostry można dostać w sklepach internetowych m.in na ezebra.pl w cenie od 14 zł - 21 zł.
0 komentarze