Już jest! Skończył się dla mnie najgorszy miesiąc w roku! Bo wiecie jak u nas ma stać się coś złego to to się stanie ... w listopadzie! Na szczęście w tym roku listopad był dla nas łagodny i żadnych złych rzeczy nie było ( w porównaniu do zeszłego roku to naprawdę jestem pełna podziwu!). Łaskawy miesiąc był dość leniwy - no oprócz rezonansu magnetycznego, wizyty u ortopedy to nic szczególnego się nie działo , same spójrzcie ;)
Zaczniemy przezornie bo zdjęciem z ostatnich dni listopada gdzie był śnieg ♥ A teraz co? Raz pada deszcz, raz świeci słońce a śniegu ni ma! Ja chcę śnieg i już!
Jakiś czas temu drastycznie skróciłam długość włosów - były za cycki są do ramion :D. Z początku było mi z tym ciężko i chciało mi się wręcz wyć do księżyca a teraz już jest ok. Widzę, że moje loczki tego potrzebowały bo ich skręt mnie zadziwia, zyskały na gęstości i w ogóle dostały powera :D.
Jak człowiek buty kupił to taki głupol jak ja wygrał inne :D. Tym razem u Renee na FB był konkurs, zgłosiłam się i bach! Buciki moje, chociaż z powodu nogi nie mogę nosić obcasów i w ogóle takich wysokich nie noszę to te są okropnie wygodne! Kolor mnie kupił i ogólnie jestem w nich zakochana ♥. Chociaż mój Karol to się nimi zachwyca i jakby szło po jego myśli to stwierdził, że mogłabym w nich nawet spać tak dobrze mi na nodze leżą ( akurat! :D).
Nie wiem czemu ale zawsze jak jesteśmy w galerii ( oprócz obowiązkowej wizyty w KFC :D), zawsze mam chęć kupić takowego balona. Niby wiem, że pewne dziecko, z blond grzywą mi go zakosi ale cóż ja to chyba gdzieś mam więcej dziecięcych pierwiastków w sobie ;D. Tak czy siak jak podchodzę i widzę ceny tych balonów ( serio? one ze złota są?:P) to już mi kaprys mija choć nie przeczę Papa Smerf wymiata ;D.
Ostatni weekend listopada zaowocował też spacerem nad jeziorem. Było pięknie! I zimno jak cholera, prawie rąk nie czułam, sikać mi się okropnie chciało ale było warto ;D. Chyba dawno nie widziałam tyle kaczek, stworzonek i innych zwierzątek na wodzie, no dobra tam nad jeziorem w ogóle ich nigdy nie widziałam ;D. Z drugiej strony trochę się dziwnie czułam a może to kaczki mordercy? Wiecie byliśmy my, one/oni i ani jednej żywej duszy - strach wyjść ;D.
A na koniec Masha znaczy Martyna ♥ Zdjęcie sprzed kilku miesięcy ale dopiero w listopadzie moja Julia zrobiła mi tą uprzejmość i w końcu mi je wysłała ;D . Uwielbiam ją i nigdy nie sądziłam, że moja chrześnica/ siostrzenica może być dla mnie całym światem ( bratanek również ale wiecie z nią spędzam każdy dzień ;D) ♥ ale , ale czasem też mam ochotę ...wyskoczyć przez okno jak już za dużo jej jest :D. Już się boję co to będzie jak moja Ruda Antosia kiedyś przyjdzie na świat ;D
I tym uśmiechem zakończymy podsumowanie listopada - jak u Was?;)
0 komentarze