Nie da się ukryć, że peeling od Mokosh to absolutnie mój pierwszy produkt tej marki z jakim miałam przyjemność (albo i nie) obcować. Wcześniej nigdy nie zwróciłam uwagi na markę - jasne, nie jestem kosmetyczną snobką i wiedziałam jakie mają produkty i co oferują, słyszałam ochy i achy co do niektórych ich 'dzieci' ale specjalnie jakoś nic do mnie nie przemawiało. Zwyczajnie nie było nam po drodze i gdyby nie to, że produkt był na liście którą dostałam od sklepu Bee to pewnie nadal bym omijała markę szerokim łukiem ... Okazuje się jednak, że peeling Mokosh zaskoczył mnie i mile i trochę mniej ale z całą pewnością po tej przygodzie mogę dać marce zielone światło i częściej (chętniej) jej się przyglądać i sprawować sobie do przyjemniejszych testów ;)
Generalnie mam wrażenie, że ten produkt ma być bardziej doceniony za walory wizualne czy smakowe a nie za samo działanie, które możemy uzyskać prostym domowym sposobem (np miód + cukier). Z jednej strony podoba mi się styl w jakim dostajemy produkt, jego zapach, jego smak a z drugiej wolałabym mieć coś w tubce bo wtedy nie boję się o jego rozlanie się, tłustą warstwę czy to, że nie wszystkie drobinki mi się rozpuszczą.
0 komentarze