Ten wpis powinien zaczynać się od słów 'ach co to był za miesiąc!" ale nie. Oczywiste, że ten miesiąc był ale nie był tak genialny jak można by wnioskować po powyższym zwrocie. Cóż jeśli uważałam, że październiki był miesiącem ogólnego doła, smętów i beznadziejności (a sądząc po Waszych komentarzach u Was też tak było) to listopad jako ten miesiąc przed najlepszym okresem w roku - dołożył mi. I to nie tylko pod względem mrozu, który jednych zaskoczyły ale tym, że praktycznie był ...nudy? Leniwy? Powolny? (właściwe zakreślić).
Zacznijmy od tego - nie lubię listopada. To dla mnie najgorszy miesiąc w roku i najchętniej bym go wykreśliła z kalendarz albo jeszcze lepiej - go przespała! Sęk w tym, że wszelkie plagi / katastrofy jak mają się u nas stać - to się dzieją na początku listopada (zazwyczaj 1. 11). Jak zwykle wszyscy żyją datą 1. 11 ze względu na święto ale u nas zawsze pojawia się myślenie 'a jak znowu coś na nas spadnie?' - wiem, głupie to, patrząc wstecz to tylko zbieg okoliczności, że wszystko działo się w ciągu tego jednego dnia (1.11, mama straciła wzrok, potrzebny był przeszczep rogówki , ta sama data kilka lat później mama wpadła w śpiączkę) także ten , jak widzicie mam za co nie lubić tego miesiąca. W tym roku jednak limit chyba wyczerpaliśmy i odbyło się wszystko na spokojnie, muszę przyznać, że pierwsze dni tego miesiąca były zupełnie leniwe - a ja kompletnie straciłam ochotę na siedzenie i robienie zdjęć na bloga (kapitalna jestem! Bo w grudniu mam tylko na dwie recenzje zdjęcia! :D).
Wracając do meritum: listopad okazał się też dla mnie miesiącem wielkich postanowień i wprowadzania zmian - pierwsze, razem z Karolem stwierdziliśmy, że nie będziemy wynajmować mieszkania tylko zwyczajnie odłożymy kasę i jak dobrze pójdzie w przyszłym roku kredycik i cyk kupimy swoje lokum (a to już wstępnie mam upatrzone, ale znając moje szczęście za te kilka miesięcy już go nie będzie :D), drugą ważną zmianą jest fakt ... że szukam lepszej pracy! Nie mam pojęcia ile podań / CV rozniosłam, czasem tracę do tego cierpliwość ale liczę, że w końcu się uda ...
No dobra już mi (prawie) udało ale pewna starsza 'miła' pani poszła do owej pani, która miała mnie zatrudnić i tak nagadała na moją familię, że robota mi koła nosa przeszła ;/ . I wiecie co? Czasem żałuję, że nie umiem do starszych osób odezwać się z pogardą czy z 'pyskiem' i powiedzieć swoje, żeby takie rewelacje w dupę sobie wsadzili ... ale cóż, ich strata nie moja, prawda? Zresztą powszechnie wiadomo, że karma to suka i kiedyś do tej 'miłej' pani to wróci. Tak, ja ogólnie pracuje przy starszych osobach i darzę ich takim szacunkiem, że w życiu bym takiej osobie nic złego nie powiedziała ale tutaj powinnam. Po prostu powinnam powiedzieć swoje i już.
W kwestii zakupów... Sultry jest moja! Ale pokażę Wam ja dopiero z nowościami grudnia (albo i stycznia) i tak, dostałam ją w prezencie i przepadłam i mimo, że jest u mnie jakoś od połowy listopada to dopiero jutro będą nią robić pierwsze testy (wiecie, najpierw foty, potem używanie) :D.
Kupiłam też tą ładną sówkę z Sephora .. gadżet, słodka lampka i ogólnie robi miłe wrażenie ♥ Niestety (albo stety) lampka idzie na prezent i nawet jak Ewelina zamarznie (a już takie deklaracje padały na jej stories :D) to mam ją dać nawet na ten grób ... ja nie wiem, u mnie będzie jej lepiej ;D
Ok, żart na bok, bo z tą lampką nie było tak kolorowo bo Sephora strasznie mnie wpieniła z przesyłką, bo widzicie zamówienie złożyłam 15. 11 a przesyłkę dostałam 21 / 22 listopada, coś koło tej daty. Niby to wynikało z dużej liczby paczek i czegoś tam jeszcze, niby pisali o tym na Fb i przepraszali ale osobiście uważam, że mnie jako klienta powinno to gówno obchodzić. Kupuję, płacę a cała reszta mi loto, że tak powiem :D
Nie żebym narzekała, ale teraz mam jedno życzenie, pozbyć się tych smarków co się w listopadzie nabawiłam - ja nie wiem ile można parskać, kichać i mieć smarkate lata? No ile??!
Aaaa i kupiłam dwa kalendarze adwentowe. Oba z czekoladkami . I oba nie dla mnie.
Jednak dzięki Bogu, że już grudzień (już odsłuchałam Last Christmas! :D) i będę żreć, jeść i nie tyć a co!
Wasz listopad też, taki kijowy czy tylko mój taki był?;D
0 komentarze