Tak się jakoś dzieje, nowa mascara Loreal na rynku i już staje się hitem. Tak samo jest i w tym przypadku - gdy wrzuciłam foto na Instagrama posypały się ochy i achy, dziewczyny ją zachwalały ale też były też takie z Was, które mówiły 'przereklamowane'. Niestety tak też się składa, że ja i tusze Loreal to nie mamy super hiper wow relacji i nie mogę powiedzieć, że pałamy do siebie miłością - one po prostu jak dla mnie są średnie. Nie liczyłam na żaden cud i to, że akurat ten tusz sprawi iż zapałam do nich gorącym uczuciem .. i w sumie dobrze czułam jak to będzie między nami :D
Unlimited czyli najnowsze dziecko marki szturmem podbiło sieć i serca kobiet. Podobno warty swojej ceny (ja bym nie kupiła), podobno czaruje piękne rzęsy (no niby gdzie??) a przede wszystkim ten tusz ma być innowacyjny i dla każdego 'oka'. Tak naprawdę, czy ja wiem? Z początku go polubiłam ale im dłużej używałam tym bardziej czułam wielkie rozczarowanie i zawód. Nie oczekiwałam, że będzie wow ale też nie sądziłam, że kolejny tusz tejże marki okaże się zwykłym ...przeciętniakiem (?)
Tusz jest długotrwały - utrzymuje się na rzęsach aż do 24 godzin. Formuła maskary wzbogacona jest o olejek jojoba o który pozwala na wielokrotne nakładanie tuszu na rzęsy.Można zatem poprawiać makijaż w ciągu dnia i dokładać kolejne warstwy - budując efekt sztucznych rzęs.Maskara posiada ruchomą, stożkową szczoteczkę, która potrafi wyłapać każdą rzęsę i pokryć ją tuszem.
Prosta szczoteczka: Umieść szczoteczkę w pozycji horyzontalnej tuż przy nasadzie rzęs i nałóż maskarę aż po same końce, by wydłużyć rzęsy i uzyskać efekt otwartego oka. Powtarzaj czynność aż do uzyskania pożądanej długości.
Zakrzywiona szczoteczka: Zegnij szczoteczkę, aby precyzyjnie pokryć krótkie rzęsy przy zewnętrznym i wewnętrznym kąciku oka. Dla mocniejszego efektu zaaplikuj tusz na dolne rzęsy.
Bo widzicie Unlimited nie jest żadną innowacją (taką szczotkę wcześniej wprowadziła marka Givenchy), nie jest też mascarą, którą będę śmiało i z ręką na sercu polecać - zwyczajnie dla mnie jest przereklamowana. Owszem lubię takie szczoteczki ale da już powoli doprowadza mnie do szewskiej pasji! Od początku: pierwsze użycie i takie meh, może być rzęsy lekko wydłużone i ładnie rozdzielone , nic więcej. Dołożyłam tuszu gdzieniegdzie porobiły się grudki ale wielkiej tragedii nie było jednak doszłam do wniosku, że nie ma co go dokładać skoro za pierwszym razem dał mi jakiś lepszy efekt, prawda? W sumie ja mam problem z jego dokładaniem, nie lubię tu tego robić, mam wrażenie, że tusz w ogóle nie łapie a jak już to robi okropne grudki. Ta jedna warstwa .. cóż szału jednak nie ma, jak się postaram to pięknie wydłuży i tyle. Nie ma podkręcenia, nie ma pogrubienia ani żadnego zalotnego spojrzenia (a przez okulary kompletnie tego nie widać). Mam z nim taki problem ... a raczej nie mam - ja po prostu wiem, że tusz np z Lovley kosztuje 10 razy mniej a robi lepsza robotę niż to 'coś'. Nie oczekujcie, a raczej ja nie oczekiwałam, że ta mascara będzie cudowna - tak nie jest. Z obietnic producenta nie ma tutaj (przynajmniej u mnie) zbyt dużego pokrycia, bo to co u mnie tusz pokazuje to ułamek tego o czym się mówiono.
Zdarza się tak, że już przy jednej warstwie tusz powoduje u mnie jakieś małe grudki czy ciężko mi go rozprowadzić. Ma też taką już lekko podeschnietą konsystencję, w sumie na rzęsach jest praktycznie suchy (dlatego też ciężko go dołożyć) co powoduje to, że automatycznie tusz nie robi żadnej pandy ani nic. Plus za trwałość bo on ani się nie sypie, ani nie kruszy - nic z tych rzeczy. Jedyny minus tutaj jest taki, że ten efekt to nie jest jakiś spektakularny i powalający na kolana, on jest taki nijaki i najtańszym tuszem można uzyskać to samo.
Najważniejsze: szczotka - jest spoko, dobrze rozprowadza tusz, dość precyzyjna taka jak lubię, nabiera tuszu pożądaną ilość i ani grama więcej (bo nie znoszę tych wielgaśnych co wyglądają jak czarna larwa), z tym, że tu powiem tak: po jaką cholerę ktoś wymyślił by można to 'zgiąć'?? No po co? Bo to kur. nic nie daje! Czy zmienisz ustawienie tej szczotki, czy trzymasz ją normalnie efekt na rzęsach jest taki sam i choćbym chciała tego nie przeskoczę. Ta cała ich innowacja jest po prostu zbędna i w moim przypadku bezużyteczna bo to naprawdę nie robi różnicy w użytkowaniu. Oo a jednak robi - wkurwia mnie to, że czasem sama się 'wygnie' co mi utrudnia pracę !
Na zdjęciu powyżej widzicie jedną warstwę i niby nie jest źle choć to nie jest efekt wart tylu złotych, gdzieś tam lekko sklei na końcu (zwłaszcza widać tam grudki), gdzieś wydłużył no ale co z resztą obietnic? Fakt, gdybym nie to, że dostałam go do testów to nawet bym nie zwróciła na niego uwagi. Zwyczajnie ot tak. Ja i Loreal to jednak nie jest jakaś wielka miłość.
Ale, ale żeby nie było tak ... znacie to uczucie kiedy mascara Wam się nijak sprawdza i ogólnie jesteście z niej tak średnio zadowolone a jak macie jej robić zdjęcie to okazuje się, że wygląda tak zajebiście? No właśnie - ja znam , mam tak z tym tuszem, bo w rzeczywistości wygląda to nijak ale na zdjęciach wygląda to bardzo ładnie.
Śmiało możecie mi powiedzieć, że się czepiam, że efekt jest fajny i robi 'wow', jednak no cóż ja się nie tego spodziewałam. Najwyżej mogę powiedzieć, że efekt jest przeciętny i zdecydowanie nie za te pieniądze a na pewno nie w tej cenie regularnej.
P/s i to jedna warstwa tylko ;)
Drogerie internetowe, 7 ml / 30 zł - 60 zł
0 komentarze