L'oreal Paris żel peelingujący Czysta Glinka

By Rupieciarnia drobiazgów - 23:26

Ostatnio w mojej codziennej pielęgnacji króluje marka L'oreal. A to ten żel, a to ich nowość czyli cukrowe scruby (będzie wpis), a to baza pod makijaż - chyba nadrabiam w tej kategorii zaległości bo wcześniej tylko sięgałam po ich kolorówkę ;). Co prawda już kiedyś wspominałam Wam o ich jednym produkcie właśnie z tej serii 'czysta glinka' - żel oczyszczający ---> klik, wywarł na mnie całkiem znośne wrażenie, no dobra może to za dużo powiedziane bo i tak cudów nie doznałam,  a jak było z jego 'siostrą' , iście czerwoną i żądną mojej buzi?:D


Muszę Wam powiedzieć, że wróciłam do poprzedniej recenzji i jestem zdziwiona ile rzeczy / cech produktu i w tym przypadku pokrywa się ze sobą! Niby dwa różne produkty: jeden oczyszczający a drugi peelingujący a działanie podobne (jeśli nie identyczne). Niemal identyczne są też ich opisy od producenta (chyba było kopiuj - wklej) . Obiecuję - będzie dziś krótko bez lania wody :D

Laboratoria L'Oréal Paris wyselekcjonowały 3 mineralne glinki i połączyły je z ekstraktem z czerwonych alg, tworząc wyjątkową formułę żelu, dzięki której skóra jest idealnie oczyszczona, świeża i wygładzona. Żel zmienia się w delikatną pianę, uwalniając mikrogranulki, aby oczyścić skórę z zanieczyszczeń i martwych komórek, wygładzić jej powierzchnię oraz zwęzić pory. Natychmiast skóra jest dokładnie oczyszczona i wygładzona, a pory są zwężone. Dzień po dniu skóra jest ujednolicona i widocznie piękniejsza. DO SKÓRY MIESZANEJ I TŁUSTEJ

 
Aqua / Water, Kaolin, Glycerin, Butylene Glycol, Zea Mays Starch / Corn Starch, Decyl Glucoside, Perlite, Sodium Laureth Sulfate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Zinc Gluconate, Palmaria Palmata Extract, Moroccan Lava Clay, Carrageenan, Tetrasodium EDTA, Xanthan Gum, Montmorillonite, Salicylic Acid, Phenoxyethanol, CI 77491, CI 77492, CI 77499 / Iron Oxides, Parfum / Fragrance. (F.I.L. B196466/1)



I naprawdę chciałabym powiedzieć coś innego nić to głupie stwierdzenie 'to wszystko miałam w poprzedniej wersji' ale na serio tak jest! Żele praktycznie różni tylko kolor / zapach/ i fakt, że ten czerwony ma drobinki.
Jak w przypadku wersji zielonej i ten stosowałam na dwa sposoby - do samego oczyszczania buzi jak i maseczkę. Of course wiadomo, że ten 'cudak' ma zawarte w swojej formule drobinki więc mamy dodatkowo formę peelingu. Generalnie mogłabym wkleić tutaj tekst z tamtego postu i wyszłoby na to samo: tak samo żel oczyszcza i matuje skórę, choć ma wrażenie, że ten jest silniejszy i bardziej 'agresywny'. Producent mówi 'cera tłusta i mieszana', proszę sucharki i cery normalne o jego omijanie bo w tym aspekcie się nie mylą. Do znudzenia mówię - mam cerę normalną i tego żelu nie mogę używać zbyt często właśnie z powodu jak mocno 'wysusza' i matuje cerę. Cery tłuste dla Was będzie ideałem (tak samo jak jego poprzednik).

Najbardziej mi podeszło używanie tego żelu jako maseczki: smarowałam buzię, zostawiałam aż zaschnie (a robił to momentalnie) po czym chwilę masowałam paluszkami. Co prawda drobinek nie ma tam dużo (a raczej chcę powiedzieć nie ma tam ich w pip ;D) ale są dość ostre i dobrze ścierają martwy naskórek. Ja dodatkowo dla 'wzmocnienia' efektu peelingu późniejszy masaż twarzy wykonuję za pomocą szczoteczki do twarzy Braun. Sam efekt po masce bardzo zadowala - nie musisz jej długo trzymać, cera wygląda na wypoczętą, jest lekko rozjaśniona, zmatowiona a pory zamknięte.

Prawdę mówiąc poza dobrym oczyszczeniem, matowieniem to żel nie oferuje nam zbyt dużo. Owszem skóra staje się bardziej 'promienna' ale to tylko efekt chwilowy. Czy koloryt mojej skóry się poprawił? Nie, nic takiego - to po prostu poprawne myjadło do buzi dla mnie . Tak jak mówię - dla mnie jest ten żel zbyt agresywny więc jak w przypadku wersji z eukaliptusem muszę stosować go zamiennie z innym produktem, choć nie będę ukrywać - zdarzają się momenty, że przy częstszym jego stosowaniu to moja skora umiera z 'pragnienia' .

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem - 'delikatnie się pieni'. Bo on się nie pieni. I właśnie tu mam największe 'żale'. Nie dlatego, że się nie pieni ale dlatego, że po jego użyciu skóra jest lekko zabarwiona na czerwono i mimo porządnego opłukiwania wodą, przemycia twarzy czymś innym , ten czerwony 'barwnik' nadal tam jest. Szczególnie widać to na użytym do osuszenia twarzy ręczniku (nie zdziwcie się, że przemywając twarz tonikiem macie czerwony wacik - to sprawdza tego żelu!).



Powiem tak: zapach tego a tamtego żelu to dwa różne światy i o ile tamten mnie drażnił to ten pachnie typowo glinką. Ot tak, po prostu. Tak jak jego brat eukaliptus jest gęsty i wydajny. 
Mając ten żel w ręku nie spodziewałam się efektu 'deja vu' ale tak jest . Działanie i efekty obu żeli są podobne i gdyby nie te kolory i drobinki to można uznać je za jeden spójny produkt . Fajnie, że marka wprowadziła, że w swojej ofercie ale nie dajcie się zwieść, skoro czytając opisy producenta już widzicie podobieństwa to w przypadku tych żeli macie też takie same efekty.

Nie powiem, że nie jestem zadowolona - fajnie jednak oczyszcza, lubię go jako maskę, fajnie ściera i tyle. Przeszkadza mi w nim to jak barwi cerę i ile czasu poświęcam na zmycie 'czerwoności' z buzi (mimo, że później buzia wygląda na lekko jaśniejszą).

Poza tym - cena regularna, serio? Jak dla mnie tu pass, ale jeśli wasza cera przetłuszcza się ogromnie (czyli świeci się jak psu jajka) to kupujcie bez zastanowienia, w kilka dni ten żel sobie z tym poradzi i choć nie wiem jak długo się taki efekt utrzyma to jestem pewna, że się nie zawiedziecie. a ja tymczasem jako posiadaczka cery normalnej idę szukać nowego żelu, ciut łagodniejszego dla siebie :)

Rossmann , 150 ml/ 33.99 zł

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze