Kosmetyczne fenomeny, które mnie nie kupują #12

By Rupieciarnia drobiazgów - 21:07

Myślałam, że teraz przyjdzie mi łatwo wskazanie produktów, które w żaden sposób do mnie nie mówią. Myliłam się, To idzie mi coraz trudniej! Sęk w tym, że chyba przestałam zwracać uwagę na nowości i notować 'co i dlaczego'. Bardziej świadomie podchodzę do kosmetyków i kwestii ich doboru i nie stawiam na 'ślepy traf' a więc siłą rzeczy cała reszta produktów na drogeryjnej półce do mnie nie krzyczy. No prawie nie krzyczy bo coś tam dla Was znowu wyłuskałam z gąszczu nowości / staroci i innych rzeczy ;)


MUR Surprise Egg


W sumie nie wiem co mi w tym jajku przeszkadza ... a wiem kolory rozświetlaczy! Fajnie, że marka wprowadziła tyle opcji i kolorów, fajne są kolorystyczne połączenia, ale sama idea jaja  do mnie nie mówi. Lubię błyskotki ale to opakowanie i jego forma nijak mi się widzi - no dobra święta, święta edycja limitka ale ... to jednak 'jajo' i chyba a raczej zdecydowanie wolę klasyczną formę palety, ba nawet przeboleję pojedyncze, walające się cienie! Gama kolorów jest przepiękna i widzę tam dla siebie coś pięknego ale nie kupię bo kompletnie nie mówi do mnie druga część owej pisanki. O ile jeszcze rozświetlacz w szampańskim wydaniu toleruję to w takich barwach raczej nie. Może to tylko tak strasznie na zdjęciach wygląda a w rzeczywistości to cud malina ... Jeśli zrobiono by taką paletkę - biorę, a panu jajo podziękuję, bo nawet bym nie upchała tego to kartonika z moją kolorówką :D

Lancome La vie est belle


Czy jest tu ktoś kto nie zna tego zapachu? Jeśli tak to ręka do góry! I nie ma takiej osoby, praktycznie każdy go zna, produkt sztampowy marki, każda pani w urzędzie nim pachnie, co druga (no może teraz już), co czwarta osoba spotkana na ulicy używa tego zapachu. Jeden z najbardziej popularnych aromatów, najczęściej kupowanych ... odpycha mnie właśnie tym. Sam zapach jest ładny, podoba mi się, ale w dobie gdzie każdy go zna / ma, to ja robią pass. Nie idę za popularnością i 'masówką' - bo póki co zapach dla mnie taki jest. Może za kilka lat kupię flakon i będę nim się cieszyć ale póki co, póki każda moja koleżanka go używa, ja go omijam :)

Tony Moly Panda's dream Stick



To nic innego jak 'chłodzący sztyft pod oczy', który wygląda cholernie uroczo! No bo kto nie kocha pandy? Pandzioszki? Nie mogę mówić,  seria z pandą kusi mnie wizualnie ale jak z zawartością? Opisywałam Wam kiedyś krem do rąk z tej serii, poczytałam trochę o tym produkcie i oprócz wizualnego waloru sztyft mało co robi. Po prostu czasem chłodzi, czasem nie, nie ma tam cudów na kiju, żadnego większego wpływu na okolicę pod oczkiem tylko wygląda ładnie, tyle. Albo aż tyle. I chociaż Tony Moly ma kosmetyki godne uwagi, ma produkty, które są tak zapakowane, że chce się je mieć i robią 'wow' to nadal w ofercie są kosmetyki lipne z piękną zewnętrzną otoczką. Szkoda, bo sztyft bym brała ;D

The Balm Nude Beach


Wiecie już, że opakowania tejże marki mnie nie kupują, wręcz kipią kiczem. I to właśnie jest główny czynnik, który powoduję - nie biorę tego pod uwagę. I o ile Mery Lou jest znośna to te grafiki są irytujące i okropne! Widzę tam piękne 3 cienie: Buff, Built, Breathtaking - normalnie cuda ale żeby tak je zapakować, z jakimiś krypto chłopami / babami? Co to gazeta Bravo z dodatkiem?Zrobiłabym wyjątek i zaakceptowała opakowanie w tym przypadku ale proszę te postacie są śmieszne / okropne / nie pasujące mi tam. Poza tym to ja mam tego chłopa pędzlem po jajkach miziać? ;D

A że dzisiaj nie mam głowy do myślenia to zostawiam Wam tylko tą czwórkę i chętnie czekam na opinie co macie / co znacie i co Was ostatnio rozczarowało ;)



  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze