Rude fakty #1 - nie znoszę Walentynek, kocham horrory ,a kawy to ja nie tykam!

By Rupieciarnia drobiazgów - 01:19

Długi czas się zastanawiałam jak Wam powiedzieć więcej o sobie. To co pokazuję w miesiącach w zdjęciach nie obrazuje tego jak to tak naprawdę ze mną jest i czy naprawdę jestem 'głupia jak stołowa noga' :D. Dlatego też postanowiłam wprowadzić nowa serię 'rude fakty' gdzie tematycznie mam zamiar mówić tylko o sobie i sobie i sobie (tak aż mi mojego ego cały świat przesłoni :D). Odcinek pierwszy poświęcony będzie czemuś przyjemnemu, lekkiemu no i a tam, same poczytajcie.


Pamiętacie swój pierwszy horror jaki obejrzałyście? Ja tak, był to 'Blade' a ja miałam wtedy może 7 - 8 lat i jak Boga kocham przez miesiąc z mamą spałam! Czemu obejrzałam? Mieliśmy magnetovid a że mój starszy brat często wypożyczał kasety no to zawsze 'musieliśmy' oglądać to co przytachał (a średnio raz w tygodniu królował w naszym telewizorze "Titanic'). Chyba nie muszę mówić, że prawie 20 lat temu w domu był tylko jeden telewizor i kłótnia niemiłosierna kto co ogląda? Wieczorami bracia mogli oglądać wszystko a my z nimi i tak ooo... Po części było tak, że z ich strony miało to wyglądać na 'etap dorosłości' , ale z drugiej strony miało mnie i Martę przerazić (choć z początku udało im się to!). Któregoś razu, któryś z nich przytargał do domu film 'Resident Evil' matko, zachwytów co niemiara a my znowu prawie osikane po pachy bo jako gówniarze widzieliśmy #zuo! I to był ostatni raz kiedy mój starszy brat śmiał włączyć nam horror - mama mu zakazała (i tu ku naszej rozpaczy co 3 dzień wypożyczał Titanica ;O).
Wracając do meritum: nie pamiętam kiedy i jak to się stało, że gatunek jakim jest horror zaczęłam darzyć tak wielką sympatią. Nie mogę nigdzie uchwycić tego momentu, tej 'fascynacji' gatunkiem - a jednak idealnie pamiętam swój pierwszy strach i łzy i uwierzcie po swoich przejściach ja swoje dziecko będę trzymać z dala od horroru (obejrzy jak już skończy 15 lat) :D.
Teraz mogę i uwielbiam oglądać jeden za drugim i ciężko mnie czymś przerazić (a na przestrzeni lat żaden film nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia), ok może tak nie do końca bo jeszcze z czasów bycia w klasie licealnej na lekcji religii nasz ksiądz uraczył na prawdziwą historią egzorcyzmów (klik) i to jest jedyna produkcja przy której modlę się jak szalona a w ręku trzymam krzyżyk z łańcuszka (nie wspomnę, że to dokument i te przerażające dźwięki robią wrażenie!). Przy okazji to moja Julia i mój K nie znoszą horrorów: o ile Julka nigdy nie obejrzy to K nie ma nic do gadania i ogląda to co ja mu 'włączę' :D


Dlaczego nie lubię Walentynek (walę -tynek :D), może to zabrzmi zbyt prozaicznie ale dla mnie to zwykła komercha (tak jak wypuszczanie ozdób bożonarodzeniowych już w październiku). Po prostu i zwyczajnie tego nie uznaję i każdy o tym wie, nawet mój K , który tylko raz dostał ode mnie walentynkę (w pierwszym roku naszego bycia razem a i tak dostał ją tydzień później i starczy tej czułości) :D. On wie, że ja jestem antywalentynkowa dlatego (miło / nie miło) dostaję kwiaty i kinderki :D
I uwierzcie mi, ja potrafię drzeć się gdy dostawałam jakiś prezent tego 14 tego lutego, kiedyś pan M podarował mi pluszowego misia z tej okazji ... tym misiem dostał ode mnie także dziękuję , do widzenia ;D. Ten dzień jest zawsze dla mnie: rzadko się zdarza, że mam zamiary spędzić go z moim K (no dobra, on słyszy ode mnie że jest nienormalny że ja ten coś :D) więc w grę tylko wchodzi u mnie - mordobicie w gry na konsoli lub oglądanie horrorów, a szczególnie takich gdzie babka dźga nożem swojego partnera ;D
P/s a do Walentynek zraziłam się w podstawówce: byłam okropnie brzydka wtedy ale o dziwo dostałam jakieś kartki z serduszkami, pech chciał że zajumała mi je koleżanka a ja jako taki dzieciak z przykrości stwierdziłam 'to święto to gówno' (ach ta dziecięca trauma :D).


Na koniec smaczek: żyję bez kawy, nie piję jej wcale i nigdy tak naprawdę jej sobie nie zrobiłam (sobie). Za gówniarza upijałam kawę bratu (słodził cukru aż miło) ale jednak kawa to nie napój dla mnie. Lubię zapach takiej zaparzonej (tak przez minutę) i nic poza tym :D. Nie nauczę się jej pić i nawet nie mam takiego zamiaru ;D. I nie zdajecie sobie sprawy ile razy mama mojego K psioczyła, że nie ma 'z kim jej wypić bo ja nie umiem' ups :D Jednak myślę, że po tych 5 latach już przywykła do tego stanu rzeczy :D. Aaa u mnie w domu tylko najstarszy brat Ł też kawę omija :D
P/s już odpowiadam: co rano piję wodę z cytryną i jakoś też funkcjonuję - bez kubła kawy :D

Uff, wystarczy tego ja na pierwszy raz, a jak to jest z Wami w tych tematach? ;)

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze