Szybka trójka: Chloe Love Story, Balenciaga Paris 10. Avenue George V, Cartier Baiser Vole Lys Rose
Stworzenie trzech perfumeryjnych historii jest niewiarygodnie trudnym zadaniem. O ile łatwo w głowie tworzą mi sie scenariusze po pierwszym niuchnięciu ( a tak mam prawie zawsze) to bardzo rzadko zdarzają się zapachy, które takiego obrazu mi nie dają ;x. Owszem zapach jest tym 'zapachem', który bym kupiła no ale coś nam nie gra. Jeśli ja nie umiem stworzyć do niego historii to już wiem ' nie jesteś dla mnie'. Na nic moje wysiłki, moje częste stosowanie go gdy w mojej głowie tkwi pustka. Zapach ma być moim dodatkiem, dodatkiem do ubioru, do mojego nastroju czy też dnia. Ten zapach ma mi się z czymś kojarzyć, dać obraz jaki chcę otrzymać , ma mnie nie tylko kupić swoją upojnością ale też wspomnieniem, mglistym obrazem, który widzę gdy zamykam paczadełka. Cóż wiedziałam, że taka chwila nastąpi - w dzisiejszej trójce mamy dwa zapach do których stworzenie historii dla mnie graniczyło z cudem. Nijak go 'nie czułam' więc musicie mi wybaczyć jeśli historia będzie kulawa ;D
Pośpiech. Biała suknia wisi w pokrowcu, makijażystka właśnie kończy mój makijaż a w tle mama ciągle dyryguje rodziną. To przecież MÓJ wielki dzień. Zdenerwowanie sięga zenitu. Mam ochotę krzyczeć i płakać. Chcę się schować, uciec i pobyć sama. Ten rozgardiasz mnie przytłacza. Jak to było? Na naukach przedmałżeńskich ksiądz mówił ' przyjdzie chwila zwątpienia. pomyślisz że Twój świat zaczyna się rozpadać, że tracisz nad nim kontrolę. Weź wtedy dwa głębokie wdechy, znajdź rzecz, która potrafi przywołać najmilsze wspomienia i się jej trzymaj'. Tak też robię - wstaję, biały satynowy szlafrok czule muska moją skórę, mijam po drodze zdumioną mamę, która w tym momencie pewnie myśli, że jestem nienormalna. Łapię torebkę i ślubny bukiet - wychodzę do ogrodu. Białe krzesła są równo ustawione. Ślubna arkada przyozdobiona pnącymi białymi kwiatami wygląda iście bajkowo, małe lampiony grzecznie czekają na znak by tylko dać romantyczny nastrój. Myśle sobie 'co ja robię?' idę sama do ołtarza! Zgłupiałam jak nic albo to ta ilosć lakieru mi mózg wyżarła! Siadam w pierwszym rzędzie, kwiaty kładę na kolanach a z torebki wyciągam małą kopertę na której dnie czule leżą już pożółkłe kwiaty pomarańczy. Puls mi zwalnia, serce sie uspokaja a ja wracam do tego dnia w ogrodzie kiedy go poznałam. Uśmiecham sie na tę myśl. Pierwszy raz byłam w sadzie gdzie kwitły kwiaty pomarańczy - w momencie gdy zamierzałam sięgnać po jeden z kwiatów jego ręka dotknęła mojej. Gdy się odwróciłam zobaczyłam najbardziej błęktine oczy na świecie - mnie zatkało a on powiedział' nie zrywaj ich teraz, najpiękniej uwodzą o zmierzchu wtedy też zerwij kwiat', po tych słowach odszedł. A dziś? A dziś ten sam mężczyzna zostaje moim mężem. Ten sam, który wieczorem czekał przy pierwszej pomarańczy z urwanymi kwiatami w dłoni. Przez całe moje wakacje we Woszech go widziałam - tylko z nim kojarzy mi się słodko owocowy zapach pomarańczy. Z jednej strony czuje jego łagodność i taką miodową poświatę, która przyjemnie mnie otula zaś z drugiej strony mam lekką cierpką nutę. Nasz czas narzeczeństwa zdecydowanie pachniał cytrusami - dla niektórych może to być nuda - dla mnie taka prostota jest przyjemna, ujmująca i świeża. Za każdym razem gy trzymam ten jeden kwiat co mi pozostał z wyprawy znowu znajduję się w tym samym sadzie. Teraz po tylu miesiącach nasz związek jest nadal świeży, nadal cytrusowy jednak małżeństwo wkłada dla nas inne nuty: łagodne , lekkie i zadziorne piżmo i cedr. Chowam kwiata do koperty. Spoglądam na ogród - jest bajkowo, wstaję waracam do pokoju. Czas ubrać suknię i przywitać nowe życie!
Chloe to zapach dość prosty w odbiorze - to co ja czuje to nuty cytrusowe, które grają pierwsze skrzypce. Jest lekko, świeżo, słodko kwiatowo , zapach jest wręcz stworzony dla romantycznych uniesień.
O trwałości słyszałam różne opinie jednak na mojej skórze trzyma się do 6 godzin.
Czy kupię? Z całą pewnością tak!
Dostepny w Sephorze , Doouglasie.
Szykowanie się na randkę z naprzystojniejszym chłopakiem w ogólniaku jest frustrujące. Po pierwsze: nie mam w co się ubrać! Przecież nie ubiorę tej kiczowatej sukienki w kwiaty ( którą ubieram tylko do babci!), po drugie ojciec ma minę typu 'nie dotykaj mojej córki nawet najmniejszym palcem', po trzecie czuję się jak w opowieści Piękna i Bestia, z tym, że tą Bestie jestem ja! M-A-SA-K-R-A! Ja - z tymi rudymi lokami, które się nie układają, masą piegów na buzi idę na randkę - śmiechu warte i to z kim? Z Mateo! On jest taki śliczny - jakby właśnie co przestał reklamować gacie Kleina, wiecie co mam na myśli to taka słodka czekoladka, wisienka na torcie! Ale do rzeczy - gdzie my do cholery pójdziemy? Zestaw biała bokserka - tiulowa różowa spódnica zza kolano i trampki ooo tak to ten zestaw!Oby przyniósł mi szczęście - może w końcu będę mieć za sobą pierwszy pocałunek? ;D Ok, ubrałam się, podkradłam mamie nawet kilka kropel jest perfum, nawaliłam tonę lakieru na kudły by jakoś wyglądały i czekam. Czekam 5 minut, 10, 15 aż w końcu dzwonek do drzwi. Od progu słyszę 'a gdzie ta moja lala?' serio - on to powiedział?! Spokojnym krokiem schodzę ( niech nie myśli, że mi zależy czy coś) i widzę go - pomięta koszula, zadziorny uśmiech i jakieś ogromne, lekko nadwiędłe kwiaty w ręku, które mi podaje. Fuj śmierdzą! One chyba też dostały jakiś perfum by wypadły jako tako - cóż stara się, prawda? Po kilku chwilach z ojcem i matką wychodzimy. Myślałam, że pójdziemy na spacer do parku a my co? Idziemy na kręgle ... z jego kumplami! Kilka metrów od mojego domu stała ta banda przygłupów i czekała na nas! Jezusie! A ja taka odstawiona! Co za wieś - przecież to jedna wielka P-O-R-A-Ż-K-A! Przeboleję, dam radę. Na kręgielni podają mi jakiś ohydnie słodki napój, jest mdły, lepki i za słodki. Chłopacy świetnie się bawią a ja się nudzę. Mateo nie zwraca na mnie uwagi, chociaż nie, popisuje się - matko gdzie ja mam oczy? On jest sztuczny jak moje plastikowe lalki z dzieciństwa! Ta poza, te teksty - on nie ma chyba mózgu! Matko, mogłam ubrać dresy a nie odstawić się jak ta 'lala' ! Dłużej tego nie zniosę - a co ja jestem? Opiekunka plastiku? Idę ,ściągam te okropne buciory, zabieram trampki i wracam do domu. Po policzkach zaczynają mi płynąć łzy. Mama mówiła 'ładna miska jeść nie daje' teraz wiem co miała na myśli. Wiecie, Mateo to taki typ: z zewnątrz wyglada śliczne, ładne oczy, uśmiech i Cię kupuje a jak bliżej go poznajesz jest zgrzyt - za słodki, sztuczny i pełen jakiejś nieopisanej aury odpychającej chemii ( zero mięty! ;x).
I taki jest nasz Cartier - flakon jest piękny, nuty są piękne i otwarcie zapachu też - czuć kwiaty, jest słodko i koniec. Potem wszystko co czuje to chemia, sztuczność i zbytnie przekombinowanie. Nic się nie wybija. Równie dobrze można powąchać kwiatową kostkę do wc - ten sam efekt / zapach.
Trwałość u mnie to 2 godziny i może to lepiej bo więcej bym go nie zniosła ;D
Nie kupię tego ulepka! Fuuuuuuuuuuuuuuj!
Dostępny na Douglas.pl
P/s Cartier i Balenciaga to nie moje klimaty więc historie są jakie sa ;D
0 komentarze