BodyBoom peeling kawowy Boskie Mango

By Rupieciarnia drobiazgów - 21:39

Z kawą jest tak: albo lubisz i zachwalasz albo tak jak ja uciekasz od niej. Gdy byłam 'nastolatką' czasem upiłam łyk kawy mojego starszego brata - owszem, ujdzie ale upijałam tylko dlatego, że on uwielbia dużą ilość cukru w niej ;D. Bądź co bądź miłości z tego nigdy nie było i owego magicznego płyny w ogóle nie tykam ;D. Funkcjonuję bez  bo po prostu jej nie lubię ;D. Czasem lubię jej zapach, czasem nie, ogólnie omijam kosmetyki z kawą / kawowe czy z jakimś takowym dodatkiem ale tu oprócz kawy mamy MANGO a obok tego taka maruda jak ja przejść obojętnie nie może :D.


Mango, mango, mango ♥ wielbię i wielbić będę dlatego w przypadku tego cudaka kawa zeszła na dalszy plan ( o ile to możliwe ;D). Nie pamiętam nawet tego wielkiego 'BOOM' na markę BodyBoom jednak z tego okresu kojarzy mi się jedno: ich peeling błyskawicznie rozkochał w sobie kobiety a każda 'owocowa' wersja tylko sprawia iż ta miłość jest dozgonna! ;)

Moja moc pałająca z unikalnej kompozycji tworzących mnie składników zredukuje cellulit i rozstępy. Mój głęboko skrywany sekret - sól, którym dzielę się tylko z Tobą, odtruje Twoją skórę i pochłonie wszelkie toksyny. Chcesz usłyszeć więcej? Moją tajną bronią jest boski zapach mango, któremu nie może oprzeć się żadna z Was. Jeżeli tak jak ja szukasz nowych wrażeń i silnych doznań, to wskoczmy razem pod prysznic! Obiecuję, że zadbam o Ciebie jak nikt wcześniej!



I od czego mam zacząć naszą opowieść? ;) Mango przywędrowało do mnie od Eweliny ♥ i spory kawał czasu leżało w szafce ... Wiecie kawa + ja to nie jest dobrana para  ;D. Dopiero jakoś w październiku postanowiłam go ( w końcu) ruszyć i zacząć używać ( człowiek się naczytał tych zachwytów :D).

Pierwszy raz kawusia wylądowała na buzi i ... było WOW! Efekt mnie zmiażdżył totalnie! Pięknie rozświetlenie skóry, gładkość i aksamitność, przyjemne oczyszczenie, nawilżenie - ogólnie wyglądałam jak ósmy cud świata ;D Jedno wielkie wow ;D. Za każdym razem efekt był ten sam a ja coraz bardziej się w tym peelingu zakochiwałam ;D ♥ Ale, ale żeby nie było tak kolorowo jest coś co mi w nim nie pasuje ;).

Peeling stosowałam na dwa sposoby:
- na sucho: o mamo! Jak on mocno zdziera. jeśli szukacie naprawdę konkretnego i ostrego zdzierania sposób ' na sucho' będzie odpowiedni. Nawet nie zauważyłam kiedy skóry zaczęła nabierać różowego koloru ;D. Jedyny minus stosowania w ten sposób to fakt, iż strasznie się peeling sypie ,
- na mokro: czyli na zwilżoną skórę leci peeling, chwilę masażu i zostawiam go na skórze. Owszem efekt jest nadal zachwycający ale w połączeniu z wodą nie ma już tak ogromnej zdzieralności ( rzecz oczywista ),

Jakie? Nie ważne czy ląduje na twarzy, brzuchu czy łydkach efekt Was powali. Nie będę komentować składu bo, każda z nas wie, że to strzał w dziesiątkę.

Coffea Robusta Seed Powder, Sodium Chloride, Parfum, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Arganina Spinosa Kernel Oil, Theobroma Cacao Seed Powder, Sucrose, Olus Oil, Tocopherol, Tocopheryl Acetate


Co mi daje ten peeling ?
Niesamowite wygładzenie, które jest odczuwalne od pierwszego zetknięcia się ze skórą, która również nabiera też jędrności a problematyczne obszary stają się mniej widoczne ( o ile peeling używamy regularnie). Niesamowite jest też to jak mocno BodyBoom rozjaśnia - ja się nie mogę napatrzeć na tak czystą, nieskazitelną cerę, która wręcz promieniuje ( koniecznie spróbujcie na buzi zastosować BodyBoom - będzie olśniewająco!). Co jeszcze? Gładsza i milsza w dotyku skóra jest przyjemnym akcentem po tym zdzieraku, ale mamy też dawkę nawilżenia, która pozwala nam ominąć balsamowanie ciałka - ot co same korzyści.

Wiecie kiedyś uczepiłam się słowa 'body' i niezrozumiałe było dla mnie stosowanie tego peelingu na twarz skoro jak byk pisze BODY ... ale cóż człowiek to tylko człowiek. Zmieniłam zdanie kiedy sama ekipa na jeden z moich krytycznych komentarzy odpowiedziała coś w stylu ' można stosować na twarz, nie ma przeszkód' z tym, że ... Jest jedno ale: o ile uwielbiam go za efekt jaki daje to po prostu peeling polecam stosować ( na buzię) nie więcej niż 2 razy w tygodniu - z dużym odstępem czasowym ;D . On naprawdę jest ostry i załóżmy, że jeśli peeling wykonasz  w poniedziałek, to kolejny na twarzy najlepiej wykonać pod koniec tygodnia, a nie np w środę. Sama tak zrobiłam: w poniedziałek potem środa i to był błąd. Poniedziałkowe zdzieranie było mocno a moja skóra czując w środę ten peeling zaczęła się czerwienić, piec. literalnie  jedna wielka masakra. O ile na ciele takiego efektu nie ma, to na twarzy jednak zalecam duży odstęp czasowy ;D

Co mnie w nim przeraziło? Opakowanie. Niby tutka, która jest nieprzemakalna ( w środku widać taką folię, która wody nie przepuści sprawdziłam ;D) ale jednak zawsze mam obawę , że cały produkt pójdzie w diabli jak mi tutka wpadnie do wanny ;D. Tak czy siak zamykanie na zatrzask + papier jest fajne, praktyczne ale chyba bym wolała dostać go w jakimś pojemniczku ( a to chyba z kwestii przyzwyczajenia już) ;).

Sam peeling w odczuciu jest lekko wilgotny, lekko mokry chociaż stosując go na sucho to się sypie jak cholera ;D. Drobinki to nic innego jak kawa : miękkie ale ostre. Mają one moc i to naprawdę dobry ździerak ;D. Jak dla mnie tylko część tych drobinek ulega całkowitemu rozpadowi co wiążę się z tym iż druga połowa ląduje na dnie wanny ;D.


Zapach! Kawa, kawa i jeszcze raz kawa! Z domieszką owocowej, słodkiej nuty jaką jest mango. Ku mojej rozpaczy to właśnie zapach kawy utrzymuje się najdłużej i nawet po zmyciu całego peelingu ten zapach nam towarzyszy przez długie godzinny. Ku uciesze nie jest on męczący tylko delikatny. Owocową nutę czuć chwilę, jednak to mi wystarcza bo ten dodatek mango nadaje tej kawowej woni takiej lekkości.

Torebka ma w sobie 200 g - 200 g które jest koszmarnie wydajne! Producent mówi, że wystarczy na 20 wspólnych spotkań  - być może, ale jak ktoś będzie używał z głową to te chwilę przedłuży w nieskończoność ;D. Jednak musicie coś wiedzieć, jeśli macie jakąś rankę na skórze, na buzi, ciele czy rękach to w kontakcie z peelingiem będzie szczypać!


Gdzie go stosuje? Na uda, brzuch i buźkę. Kiedy potrzebuję naprawdę dobrego czyścika, czegoś co po prostu mnie olśni peeling ląduje na buzi. Na ciele ląduje częściej ze względu na swoje cudowne właściwości.

Apropo, producent mówi, żeby go nie jeść ale wiecie...raz przypadkiem go posmakowałam. Kawa mi w brzuszku nie urosła, mango także ale za to wiem, że w smaku jest słodki ;D!.

BodyBoom dostaniecie na stronie producenta ---> klik, w kilku wersjach (np. banan, mięta, original ) w cenie 65 zł / 200 g

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze