Nivea seria Repair & Targeted Care

By Rupieciarnia drobiazgów - 22:20

No i nadchodzi ten czas - nie ten gdzie zaczynacie na mnie krzyczeć bo zaczynam zdanie od słowa 'no' ale ten czas gdzie Nivea będzie wręcz wyskakiwać z lodówki. Jako iż, ja jestem jedną z tych osób do których trafił wspomniany wyżej zestaw przyszedł czas by po kilkunastu użyciach wydać swoją opinię na ten temat.
Ktoś ostatnio powiedział, że 'jestem poza kosmetycznymi schematami' ( buziaki, całuję :* ;D) dlatego i tutaj wytknę tej serii kilka wad. Cóż taki mój los - bycie dociekliwą albo upierdliwą ( jak kto woli) do samego końca. Na pocieszenie powiem Wam, że jako dziwadło ( buziaki dla tej samej osoby za nową moją ksywę ;D ;**) moje włosy lubią wszelkie silkony i inne gluta w szamponach a moje loki mimo wad owego produktu to wyglądały fenomenalnie! A skoro już i tak będziecie czytać xxx posta na temat tego duetu postaram Wam powiedzieć co najważniejsze w tak szybkim wręcz telegraficznym skrócie.


Seria Nivea przeznaczona jest do włosów suchych i łamliwych - nie chciałabym mówić tak o moich loczkach ale prawda jest taka, iż moje rude włosy są farbowane a to wiąże się z tym, że są osłabione. Na razie pożegnałam się z uporczywym ich wypadaniem , walczę o objętość ale ze złożonymi rękami w modlitwie chętnie stosuję produkty, które w jakiś sposób zregenerują choć w minimalnym stopniu moje loczki po farbowaniach.




Między bajki włóżcie obietnice producenta. Nie mam tu żadnej odbudowy czy czegoś takiego. Tak naprawdę seria nawet nie pozwala na to by zaobserwować jakąś odbudowę ( cóż chyba nie jestem jak ta pani z reklamy gdzie jej włosy lśnią jakby ktoś smalcem jej po nich przejechał ;D). W moim odczuciu seria spełnia wszystkie podstawowe funkcje. Stop. Spełniałaby wszystkie . Ale po kolei.
Ogólnie ani szampon ani odżywka nie plącze włosów, nie zostawia ich szorstkich czy matowych ( z jednym wyjątkiem), szampon pieni się średnio i o dziwo nie szczypie w paczadełka ;D.
Seria jednak nie lubi się z olejemi: nie wiem jak to się dzieje ale po nałożeniu oleju jest katastrofa! Szampon nie może go zmyć a jak już to zrobi to na głowie czuję jakbym miała siano! Gdy już przejdę cały rytuał z odżywką, z jej zmyciem i włosy wyschną są pozbawione blasku :(.
W pewnym momencie myślałam, że to wina olejku a nie serii więc w pewien wieczór nałożyłam olejek tak jak zwykle a do zmycia użyłam innego szamponu (Syoss - zmył od razu) i nałożyłam maskę z Balea - efekt? Włosy miały piękny blask!
Wtedy też zrozumiałam, że najnowsze dziecko Nivea po prostu nie daje rady z olejkami - cóż jako 'olejowa panna' ten fakt mnie rozczarował ;(.
W momencie gdy olejku nie stosowałam seria zapewniła mi przepiękny skręt loków ( pokazywałam na IG ale macie poniżej zdjęcie po pierwszym użyciu), który ku mojej egoistycznej małej cesze utrzymuje się po każdym myciu. Loczki były sprężyste, miękkie i błyszczące szkoda, że tylko olejku stosować przy tym nie idzie ;x
Po pierwszym użyciu też włosy jakby zyskały na objętości jednak ten efekt był jednorazowy 
buu ;(.


Niżej macie składy: szamponu jak i odżywki.
Łupieżu nie dostałam, skalp nie swędział, włosy nie wypadły a w łysą Hogatę się nie zmieniłam ;D




Nowa linia Nivea dostałą też nowe ubranko. Spostrzegawcze kobietki zauważą, iż marka naprawdę się postarała dając bardziej dopasowane, lżejsze ( w moim odczuciu) opakowanie. Przynajmniej mi się wydaje, że z linii produkcyjne wyszły nowe plastikowe butle bo ja miałam zupełnie inne opakowanie - chociaż co ja tam się znam? Tak czy siak Nivea na półce zawsze będzie w niebieskim kolorze tutaj wraz z opływowym kształtem ;D
Niestety obie butle mają wielkie otwory do dozowania przez co po prostu więcej idzie zmarnować i spuścić z wodą niż nałożyć na śliczne włosy.

Sam zapach serii to połączenie kremu Nivea z czymś mydlanym - o ile w szamponie ten zapach jest subtelny, nie wiercący dziury w mózgu to w przypadku odżywki ktoś dał czegoś za dużo i zapach jest mocny! Mojej siostrze na przykład to się nie podoba ;D. Faktem jest jednak to, że po umyciu ten zapach utrzymuje się kilka godzin ( ach ta odżywka!).



O ile szamponu ( 250 ml) zostało mi jeszcze na 3 - 4 użycia to odżywki ( 200 ml) prawie już nie mam;). Sam szampon mam dość lejącą , perłową konsystencję zaś odżywka jest bardziej gęsta - w jej przypadku lepiej trzymać dłużej na włosach tak przy najmniej moje kudłaki preferują.

Czy polubiłam serię? Moje loczki jak widać tak ale ja nie do końca. Owszem mogę kupić od czasu do czasu by mile połechtać ego moich rudych kudłów ale jako stali bywalcy raczej bywać nie będą. Dlatego jeśli jesteście posiadaczkami loków warto wypróbować serię ;)

Tak jak inne serie Nivea będę ogólnie dostępne, cena za jeden produkt pewnie będzie oscylować w granicy 9 - 10 zł.

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze