Giorgio Armani Si

By Rupieciarnia drobiazgów - 10:35

Ten wieczór nie mógł się lepiej skończyć! W pracy? Perfekcyjnie - zostałam doceniona przez szefa co spowodowało u mnie delikatny stan euforii, nawet moja odwieczna rywalka wykrztusiła z siebie słowa uznania dla mojej pracy. A co później? Wypad z przyjaciółkami na najlepsze sushi w mieście - plotki i śmiechy, ukradkowe spojrzenia na tego przystojnego młodego kelnera (o mamo! nawet nie wiecie ile razy się w niego wgapiałam jak jakaś głupia nastolatka!) i uwaga, a na sam koniec już wychodząc z lokalu znalazłam w swoim karmelowym płaszczu małą karteczką z nr telefonu i słowami 'nie gap się, po prostu zadzwoń. M ;)' ... czyż ten dzień nie jest cudowny? A więc czas wejść do domu, szpilki rzucić w kąt, złapać kieliszek - nalać sobie czerwonego wina i wznieść toast - nasze zdrowie moje panie, za każdą z nas, która miała dziś cholernie dobry dzień i odkryła w sobie małą cząstkę potęgi! Zdrowie!


Wiecie co jest najlepsze w tej chwili? Moje myśli krążą wokół osób , które mówiły mi że ja jako kobieta nie mam prawa zabłysnąć w tej branży - branży gdzie królują faceci. Wszystkie te osoby we mnie wątpiły ale dziś pokazałam na co mnie stać. To co zrobiłam, każde dzisiejsze słowo uznania, brawa i gratulacje mnie uskrzydliły i pokazały, że moja ciężka (nie zawsze kolorowa) ścieżka życia nie poszła na marne. Nie zmarnowałam żadnego swojego życiowego momentu, wycisnęłam z życia tyle ile się dało także teraz z pełną powagą wypiję całą butelkę tego wina - na swoją cześć, za siebie i za to by przyszłość przyniosła mi jeszcze lepsze jutro!

Nuty zapachowe: nektar z czarnej porzeczki, absolut wanilii, 
Współczesny szypr, paczula, frezja, róża majowa, 
Jasne drzewo piżmowe, Orcanox


Kieliszki w górę, uśmiech na twarz, nie ma co rozpamiętywać przeszłości, drapać po swoich błędach i czegoś się doszukiwać , chwytajmy chwilę, sprawmy by 'teraz' niosło uśmiech w naszą przyszłość - no to komu nalać?



Nikt mi nie mówił, że będzie łatwo i wszystko przyjdzie mi na skinienie ręki. Po pierwszym swoim potknięciu delikatnie się załamałam, siedziałam w kącie jak małe dziecko i płakałam z bezsilności - myślałam wtedy, że nigdy nie sięgnę i nie spełnię swoich marzeń. Potrzebowałam wtedy silnego kuksańca w bok, osoby, która razem ze mną będzie zakopywać moje dołki, kogoś kto gdy mi się powinie noga będzie osobą, która spokojnie i jak dziecku wytłumaczy po co tu jestem i dlaczego akurat to robię. Znalazłam taką osobą i za nią też wypiję, wypiję za to, że kiedy było źle przychodziła , siadała obok mnie, zabierała mój bezpieczny schron (koc) i wpatrywała się we mnie tak długo, że naprawdę musiałam wstać i zebrać się do kupy. Mama wpajała mi zawsze ' pójść prostą drogą nie oznacza, ze spełnisz swoje marzenia, to tylko znaczy, że byłaś zbyt leniwa by uwierzyć w swoje możliwość zdobywania szczytów'...

Giorgio Armani Si takie dla mnie jest. Nie poszło na łatwiznę tylko wykreowało zapach, który na mojej skórze otwiera się cierpką, kwaśną nutą porzeczki, która przez długi czas 'siedzi' i czeka.  Wbrew pozorom ta porzeczka nie odpycha tylko zachęca do dalszego poznawania, intryguje, zniewala, otacza i nie daje o sobie zapomnieć. Jest obecna, czasem natarczywa wręcz agresywna. Ona mi pokazuje, że 'kwaśna' strona ma swoje zalety, pokazuje, że powinnam dać jej szansę bo dalej może być tylko lepiej, ale najpierw muszę się z nią oswoić. A im dalej tym zapach robi się bardziej puchowy, 'unoszący' i dla mnie taki 'włochaty'. Czasem mam wrażenie, że porzeczka z resztą nut staje się ciężki jak gruby upleciony sweter , z drugiej strony Si pokazuje mi w pewien sposób klasę kobiety mającej wszystko. 

Jest szypr, ja go czuję i tak jak w przypadku Dior Le Parfum czuć go wyraźnie. I wiecie co? Nie przeszkadza mi to - przez ten rok obcowania z tym zapachem zaakceptowałam ten stan i wiem, że im na dworzu zimnej tym bardziej szypr z porzeczką tańczą na skórze tworząc dziwny duet zmysłowość, otulenia i ciężkości. Tego nie da się opisać - jednak z całą pewnością Si to zapach, który albo pokochasz albo znienawidzisz.


Jeśli czasami w siebie wątpisz to musisz wiedzieć, że gdzieś tam są osoby, które nadal trzymają za Ciebie kciuki. Może nie być ich dużo - w moim przypadku było ich kilka ale każda z nich wniosła w moje życie coś pozytywnego. Teraz trzymając ten kieliszek z winem, podchodząc do okna i widząc rozpościerający się widok (który nadal zapiera mnie w dech w piersi - okna mieszkania wychodzą mi na najpiękniejszy park z uroczymi alejkami) doceniam każdą radę, którą mi dali. Może wtedy tego nie widziałam? Nie widziałam ile dla mnie zrobili i jak bardzo się poświęcali? Czasem wystarczy odpuścić, pozwolić by sprawy toczyły się swoim nurtem i być ich 'cichym obserwatorem' ...

Cichym obserwatorem, który sprawia, że Si jest otulające, puchate i włochate jest wanilia i piżmo. Po części dzięki nim zapach jest ugłaskany, i schodzi z tej szyprowatości i kwaskowości na odrobinę słodyczy. Nie będę Was czarować  - nie będzie lukrowo, słodyczy od której będą boleć zęby bardziej na mojej skórze to się objawia przeplataniem , wiecie jakby to porównać ooo do porzeczkowych lodów, które mają drugą waniliową warstwę pod sobą , taką dla złagodzenia .

Nic więcej , nic nad to. Zapach sam w sobie jest kwaśny, szyprowy i słodki. Nie jest ulepkiem zbudowanym z chemii, ma w sobie coś naturalnego, przyswajanego. Z jednej strony może być ciężki i mocny, bardzo taki 'agresywny' i władczy z drugiej, utkany dla kobiety z siłą, znającą swoją wartość, potrafiącą doceniać małe momenty. 



Dla kogo w takim razie i na jaką okazję? Jesień i zima, na wielkie wyjścia i na wieczory. Ja sięgam po niego zawsze kiedy potrzebuję zapachu mocnego, pobudzającego. Uwielbiam za trwałość, za ogon, który zostawia, za to, że po całym dniu biegania , siadając ze słuchawkami w uszach to po cichu on się unosi i daje mi znać 'jestem, dałaś radę mała'.

Ale nie jest dla każdego - moja mama go nie lubi, mówi że ją dusi i przytłacza, że jest zbyt nachalny i ciężki ( z całej mojej kolekcji zapachów mama jest wierna jednemu flakonowi Dior Le Parfum i ostatnio ulubiła sobie białego Narciso).

Nie da się ukryć, że Si ma tyle zwolenników co drugie tyle osób uznających go za zapach zbyt ciężki.
Na mnie się dobrze układa i dobrze mi się go nosi ;) Trwałość u mnie - Si pobił wszystkie rekordy, na skórze czuję go bite 10 - 11 godzin.

A co będzie dalej? Wezmę kartkę i zadzwonię do pana M. Być może to wina tego wypitego alkoholu, być może ten dzień pokazał mi, że warto być śmiałą w niektórych sprawach, być może to będzie krótka przygoda albo miłość na całe życie. A może po prostu wyjdę na pijaną idiotkę? Cokolwiek nie zrobię to pozostawi we mnie ślad a ja delikatnie się postaram by ten ślad był jednym z lepszych momentów mojej radości! ;) 

Zapach dostaniecie w Sephora w cenie: 30 ml/ 279 zł; 50 ml/399 zł; 100 ml/565 zł.


  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze