Nie każdy może być 'człowiekiem'

By Rupieciarnia drobiazgów - 23:47

Człowiek - brzmi to tak pospolicie i tak 'zwyczajnie' że nawet ja czasami się łapię na tym, że nie każdy z moich znajomych czy też obcych ludzi nie zasługuje by tak się do niego 'odnosić'. Z boku im się przyglądam, w głowie wyrabiam swoje zdanie i myślę, w którym momencie ich ewolucja popełniła błąd i zeszła dosłownie na psy, a może to winna ich genów/otoczenia/sterotypów? Może po prostu niektórzy uważają się 'za Bóg wie co' i wg ich słowa wolno im wszystko a reszta to pospolite robaczki? Dlaczego o tym mówię? Bo nie każdy może nazywać się człowiekiem, bo do nie każdego można tak powiedzieć - ostatnie zawirowania w moim otoczeniu pokazały mi, że człowiek człowiekowi nie równy i mamy albo człowieka pierwszej klasy albo typowego lecącego w kulki ignoranta, którego interesuje własny pierd, ewentualnie pójdzie za tłumem i będzie pierdzielił głupoty. W pewnym momencie stałam się zbyt wyczulona na ludzkie zachowania i naprawdę gdybym mogła skopałabym niektórym ich dupy za to co robią!


Przedstawię Wam trzy sytuacje z mojego życia: dosłownie przekonałam się na własnej skórze dlaczego niektórzy ludzie to zwyczajne (za przeproszeniem) skurwiele i dlaczego ja czasami po prostu wolałabym być gdzie indziej - i jestem święcie przekonana, że każda z Was też zna takich 'dobrych ludzi':

#sytuacja 1:
Był na naszej wsi pan, bez nóg, które stracił w wypadku. Po drodze poruszał się wózkiem, obok niego zawsze szedł pies - wielu miało mu to za złe, przeklinało, wyzywało, że blokuje ruch i że dla 'jednego kaleki' ludzie muszą zwalniać. Przeszkadzał im pies, z którym chodził bo nie dość, że 'on sam wygląda jak lump to po co mu pies skoro na niego się drze i go bije?'. Wiecie ogólnie jaki to on zły, jaki kurwa niedobry i po co żyje na tej wsi, po co mu pies, on też przecież okropny dla ludzi bo się z nimi nie patyczkował - jednym słowem był przeszkodą jakże dla wspierających człowieków naszego miasteczka, ale nikt mu nie chciał pomóc. Nikt nie wyciągnął do niego ręki, prędzej by splunął mu pod nogi. Przyznaje mi był obojętny, nie przeszkadzał, zawsze mówiłam mu 'dzień dobry' a przynajmniej starałam się to robić, ale wiecie ja nie należę do ludzi, którzy będą kogoś poniewierać w taki sposób. Jednak stała się rzecz niesłychana - owy pan trafił do DPS i .. lawina ruszyła! Och takie pospolite ruszenie bo poszedł tam bez psa i wiecie co? Hipokryci odzywali się, że trzeba mu pomóc, bo on musi mieć tego psa, bo tego jego przyjaciel , bo go szkoda, a pan x to przecież równy gość - takie jedno wielkie sranie w banie i cuda na kiju. Gdy czytałam te wszystkie ich komentarze to nie wiedziałam, czy płakać czy co: jeszcze tak niedawno obrzucali go kurwami i innymi epitetami a teraz moja społeczność taka kochana i prawie cała wieś, zgodnie odpowiedziała 'zawsze mu pomagałem/ am'. No jasne taki wielki uj, tylko szkoda, że ja nie widziałam tego aby między jednym darciem ryja czy ich koszmarnym ubliżaniem, któryś z tych ludzi kupił mu choć bułkę - no ale, przecież lepiej coś napisać niż to zrobić.

#sytuacja 2:
Kiedy pan x znalazł swój kąt, po kilku tygodniach na tej wsi pojawił się nowy pan. Ta sama sytuacja : na wózku, bez obu nóg, z początku myślałam, że to pan z powyższej historii ale okazało się, że to nie ta sama osoba. Mając w pamięci tamte sytuacje obiecałam sobie, że jak go spotkam to kupię mu cholerne bułki i cholerną wodę. Długi czas go nie było, aż w końcu kiedy szłam od mojej przyszywanej babci go spotkałam: koło niego stało dwóch facetów i zabawiało go jakże irytującą gadką, czekałam 20 minut aż sobie pójdą a ja w tym czasie popędziłam do sklepu. Kupiłam 3 bułki i 1,5 l wody gazowanej - straciłam całe 2.90 zł, którego braku nie odczułam. Panowie poszli więc ja podeszłam do pana i mówię:
- to dla pana, proszę.
- pani myśli, że to ja ...pan x (tu pada nazwisko)
- nie, ja po prostu obiecałam sobie, że jak pana spotkam to kupię bułkę i wodę i panu dam, tak po prostu
- nie trzeba pani to zabierze, ja mam pieniądze
- proszę, ja od tego nie zbiednieję.
Zabrał, powiedział dziękuję i się nieśmiało uśmiechnął - na odchodnym widziałam, że zaczyna jeść i pić a garstka ludzi, która stała na tym rynku / placu patrzyła się na mnie jak na jakąś idiotkę. kretynkę, która robi cyrk.
Poczułam się inaczej, dobrze, naprawdę z tym było mi dobrze. Powiedziałam mamie o tym, a ona się śmiała ot tak po prostu bo zna tego pana, bo on nie jest żadnym żulem czy pijakiem, ma rodzinę i swoje pieniądze. Czy poczułam się źle przez to? Nie, wręcz przeciwnie , teraz za każdym razem jak idę i siedzi ten pan z daleka woła 'dzień dobry' co jest dla mnie najlepszym podziękowaniem.


#sytuacja 3:
Dwa lata temu jechałam z koleżanką na rehabilitację/ Dziadki mnie znali już dłuższy czas (często dziadek korzystał z moich usług bo ponoć 'jestem najlepsza w fachu'), a Aga miała coś po drodze załatwić więc postanowiła jechać przez inną wieś, zrobić swoje a my lekko się późnimy. Spóźniłyśmy się o jakieś pół godziny może 40 minut bo? Centralnie wjeżdżając do tej wsi na drodze leżała starsza pani z zakrwawioną głową. Obok sklep, stoi 5 czy 6 chłopów piją piwko ( to był chyba lipiec bo gorąco jak diabli) i kto? sołtys wsi. Nikt się nie ruszył - tylko my. Aga wezwała pogotowie a ja podnoszę starszą panią, skóra na głowie wis ona ledwo przytomna a tam spod sklepu odzywają się te gnoje: ' pani ją zostawi, niech leży to pijaczka zawodowa'. No kurwa mać wiecie jaką miałam kurwicę wtedy? Swoje powiedziałam, że to człowiek, starsza pani i trzeba jej pomóc a nie tak zostawiać a skoro oni nic nie robią to życzę by ich tak też potraktowano...
20 minut minęło nim przyjechało pogotowie, pani na zmianę mdlała i coś tam mówiła (a cały czas miałam ją na swoich rękach położoną), że syn ja zostawił, nikt pomóc nie chce i takie tam, a ja wysłuchiwałam docinków jakie my to głupie jesteśmy i w ogóle. Aga też nie wytrzymała i swoje powiedziała, ile mogłyśmy słuchać?! Przyjechało pogotowie, zapakowali babkę do szpitala a tam zrobiło się zbiegowisko i znowu nagonka na nas 'bo to pijaczka, znowu będzie to samo, będzie leżeć menelka jedna...' chyba pierwszy raz miałam ochotę postawić kogoś pod murem i strzelić im w łeb. Dosłownie. Pamiętam, że im coś powiedziałam, coś w stylu 'że oni to bydło a nie kurwa ludzie'.
Kilka dni później spotkałam tą panią: wychodziła ze sklepu więc podeszłam i spytałam jak się czuje, nie poznała mnie od razu dopiero po chwili zaczęła mi dziękować za pomoc, za to że byłyśmy bo inni mieli wyjebane .. Okazuje się, że w szpitalu musieli zszyć głowę bo rana okazała się dość poważna. Czułam się wtedy dumna z siebie, i chciałam nagłośnić cała sprawę kogo wybiera się na sołtysa i co robią tacy ludzie i wiecie co usłyszałam? Pani z lokalnego naszego portalu niby po kontakcie z owym sołtysem napisała mi 'taka sytuacja nie miała miejsca' :O.
Ok, bez komentarza.



Rok później zadzwonił do mnie ten sołtys: chciał rehabilitację bo nie ma czasu czekać na miejsce w przychodni a ja jestem szeroko zachwalana ... Odmówiłam. Bo nie tylko miałam rozwaloną nogę ale nie chciałam, nie oddzwoniłam już później do niego i chociaż czasem mi było żal, że komuś odmawiam pomocy (to moja praca przecież ....) to w tym przypadku czułam to za słuszną decyzję.
Btw. karma to suka!

I co? Nie każdy może być 'człowiekiem' bo bycie nim wiąże też się z pewnymi prawami, zasadami. Bo człowiek ma nie tylko myśleć ale i działać, po przecież dla mnie to jest odruchowe, nic nie kosztuje i po prostu jest normalne? Ale ja to ja to ja, nie mogę mówić za innych, którzy są po prostu 'wynaturzeni'.

A Ty? Czy w pełni możesz powiedzieć o sobie 'jestem człowiekiem takim jakim chcę być'?

P/s wpis nie jest sponsorowany czy napisany dla jakiejś potrzeby.
P/s 2 miał pojawić się w sobotę ale nie było prądu więc pojawia się dziś bo jutro wolne.
P/s 3 i nawet nie próbujcie mi mówić, że mam dobre serce czy jaka ze mnie wspaniała osoba!

Wasza roztargniona Ruda, która kończyć czytać drugą książkę Jojo Moyes.

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze