Styczniowe denko #15

By Rupieciarnia drobiazgów - 07:35

Ostatnie denko pojawiło się w październiku o.O. Tak się złożyło, że w listopadzie nie miałam Wam co pokazać a ogromne, grudniowe denko a raczej jego zdjęcia poszły w 'siną dal' razem ze starym aparatem! ;( Szkoda, bo miałabym na co narzekać :D.
No ale to nic, mamy koniec stycznia czas się rozliczyć z obecnymi pustakami. Jaki bilans? No cóż zrobiłam czystki w lakierach i pomadkach, podkłady te ciemniejsze oddałam siostrze także czas kupić jakiś nowy ;).
Póki co sukcesywnie (tak jak zwykle) nie otwieram nic nowego dopóki nie wykończę obecnych produktów co powoduje mega zapasy u mnie no ale cóż, nie będę teraz narzekać - narzekanie jest niżej!


Na pierwszy rzut oka nie widać by było tego aż tyle no ale to tylko pozory :D
P/s wybaczcie brudne opakowania ale nie chciało mi się ich szorować w końcu i tak do śmieci poszły :D

I.TWARZ:


1. Mary Kay, Botanical Effects, tonik odświeżajacy - dwa produkty tej serii śmieci zaliczyły już w zeszłym miesiącu, teraz przyszedł czas na tonik, który jest tylko przeciętny. Zbyt dużo się go marnuje psikając na wacik, dziwnie pachnie ( a niby nie ma zapachu) , ale za to fajnie odświeżał. Pełna recenzja ---> klik

2. Dermedic Hydrain 3 Hialuro, krem - żel ultranawilżający - matko jak on pachniał! A'la męsko i to mi się podobało + żelowa konsystencja. Niestety gdy stosowałam go codziennie to mnie zapychał, jednak stosując go 2- 3 razy w tygodniu było ok, poza tym uratował moją przesuszoną cerę po serii Mary Kay w mig! Pełna recenzja ---> klik

3. Lierac Hydra-Chrono+ balsam intensywnie nawilżający - 15 ml miniatury o nieziemskim różanym (?) zapachu, w którym się zakochałam ♥. Uwielbiałam stosować na noc, po czym rano moja buzia była dobrze nawilżona, wygładzona i odprężona, zero wad, same plusy. Ta miniatura starczyła mi na jakieś 3 tygodnie codziennego użytku - a co tam, nie żałowałam swojej buzi tej rozpusty i dobrze na tym wyszłam :D

4. Nivea Care - wykończone drugie opakowanie, lekki, szybko wchłaniający się kremik, Nadaje się pod makijaż, nie zapycha, jest nawet 'ok' ;). Nivea mnie nie zawiodło ;)


5. Federico Mahora Aloe Vera, maska peel off - co do niej mam ciągle mieszane uczucia, nie nadaje się na całą twarz po jej ściąganie do jakaś katorga, jednak punktowo daje radę i tak ją radzę stosować, a no i ten zapach alkoholu, który na końcu aż 'odurzał' łeee pełna recenzja ---> klik

6. Bioderma Sensibio Eye - to taki przeciętny krem, nawilżał ale nic poza tym, nie uczulał, nie podrażniał ale nie jest jakiś 'wow' . Nie jest to też taki kremik, który bym ponownie kupiła ze względu na jego działanie, jest mega wydajny! Pełna recenzja --->klik
.
7. Bielenda Super Power Mezo Maska - którą dostałam od Iwonki ;*, nie jestem fanką masek w płatach ale powiem Wam, że ta była tak mega mocno nasączona! Niestety w moim odczuciu jest ogromna i choćbym nie wiem jak ją 'przyklepała' ciągle mi spadała :(. Ale plus za dobre nawilżenie! ;)

8. Maski Balea: pierwsza część maski wanilia i malina, która pachnie jak jogurt ♥, druga 'Reinigende maske', która miała taki dziwny 'olejowy' zapach - obie łączy to, że nic nie robią :D


9. Cashmir Beauty płatki kosmetyczne - zdradziłam biedronkowe na ich rzecz i powiem Wam, że dawno nie miałam tak badziewnych płatków - z jednego robiły się 4 płatki, jedna wielka masakra!

10. Balea chusteczki oczyszczające 3 w 1 - nasz 'polskie' chusteczki są o niebo lepsze w działaniu, te nie są złe, w opakowaniu czuć, że są dość mokre jednak po wyciągnięciu szybko wysychają, sprawują się przeciętnie, przy czym pachną tak jakby ogórkiem - co mi wcale nie przeszkadza

11. Sylveco łagodzący krem pod oczy - zużyłam próbkę ale jakoś mnie nie zachwycił ten kremik ;(. Wiem, że ma grono fanek ale mi jakoś nie przypadł do gustu, głównie za sprawą dziwnej 'woni jaka się wydobyła po otwarciu.

II. WŁOSY:


12. Dove colour care szampon & odżywka - co do tego duetu mam mieszane uczucia, szampon plątał mi włosy, był mało wydajny zaś odżywka fajnie ujarzmiała kłaczki ale tylko na chwilę. Zamiast pięknych włosów dostałam oklap i łupież  ;(

13. Intenson olej kokosowy - pokładam w nim wielkie włosowe nadzieje, niestety ten olej powodował na moich włosach puch! Miał dziwne grudki coś jakby drobinki kokosu, które ciężko się rozpuszczały, na dodatek miał tak 'smalcowy' zapach, który długo się utrzymywał - do kosza poszła większa połowa opakowania!

III. CIAŁO:


14. LPM Oliwa z Oliwek i Kwiat Tilii, żel po prysznic - największa butla, która starczyła mi na ponad 2 miesiące! Gęsty, obficie się pieniący, o fajnym świeżym zapachu dość długo się utrzymującym - ogólnie ta duża butla bardziej mi przypadła do gustu!

15. LPM Kwiat Pomarańczy kremowy żel pod prysznic - fajny zapach, który utrzymuje się krótko ;(, myje jak każdy żel, pieni się dość słabo, bez fajerwerków, przeciętny . Jeśli mam wybierać to większe butle są lepsze! Pełna recenzja ---> klik

16. Oriflame Nature Secrets mydło w płynie - nie lubię zapachu tej serii, dla mnie jest lekko zakłamany, trochę sztuczny ale mój Karol go lubił o.O. Mydełko fajnie się pieniło, nie wysuszało i robiło to co powinno, niestety zapach na skórze utrzymuje się dość długo.


17. Biały Jeleń emulsja do higieny intymnej - w swojej głównej roli sprawdza się dobrze, jednak ja używałam jej jeszcze do mycia włosów ( za sprawą Kasi :)) i stwierdzam fakt, że to działa! Moje loczki były miękkie, fajnie skręcone, nabierały blasku - po prostu 'wow' ;)

18. Korres mleczko do ciała róża japońska - cudo! Przepiękny zapach, super nawilżenie, niesamowicie koił moją skórę, był jak dobry kompres  - to on był moim wybawcą po koszmarze jaki urządził mi olejek z Dove! Ubolewam nad tym, ze wystarczył tylko na 3 tygodnie ;(

19. Dove suchy olejek do ciała pistacja & magnolia - zło! zło! większa część została wylana bo takiego koszmaru nigdy nie przeżyłam! Po więcej zapraszam do pełnej recenzji ---> klik

20. LPM regenerujący krem do rąk - jak na razie ulubieniec! Bogata, treściwa konsystencja, nawilżenie na dobrym poziomie, delikatny zapach kij, że wystarczył na ponad  dwa tygodnie i  jest słabo dostępny, poznać warto! Pełna recenzja ---> klik


21. Balea serduszka do kąpieli - serducha dość wolno się rozpuszczają, miały zatopione w sobie drobinki granatu więc wychodząc z wody były wszędzie na ciele. Drobinek jest sporo i są dość ostre co wykorzystywałam podczas masażu ciała czyli aż do zniknięcia serducha :D

22. Fa mydło w kostce - o ile lubię granat w kosmetykach do ta wersja od Fa nie ma nic z tym wspólnego! Dziwny zapach i pierwszy raz mydło z Fa wysuszało!

23. Organique glicerynowe mydełko ( renifer) - kolejny produkt od Iwonki :*. Reniferek pachniał nieziemsko, ciut słodkawo, a będąc w wodzie mienił się jak złoto! *.* W swojej podstawowej roli spisywał się dobrze. Poza tym kto nie lubi fajnie wyglądających mydeł?;D

24. Stara Mydlarnia, kula do kąpieli figa & śliwka - z racji jej wielkości podzieliłam ją na dwa razy :D uwielbiałam ją wrzucać do wody bo fajnie musowała :D. Więcej w niej figi niż śliwki, barwiła wodę na zielono ale zbyt krótko pachniała ;(. Kula była podarkiem od Agnieszki :*

IV. KOLORÓWKA:


25. Evina, zmywacz do paznokci - od miesięcy jestem mu wierna, w końcu kosztuje coś około 1 zł :D

26. Butterfly Single, Electric Neons - 3 neonki, które były przepiękne! Niestety na pazurach wytrzymywały tylko 2 dni ( bo to jest lakier na sztuczne pazury tak w sumie na nim piszą :P) i bardzo szybko zgęstniały :(

27. Golden Rose Express Dry - niestety ta seria mnie nie przekonuje do siebie, mimo ilości pięknych barw, jak w przypadku neonów lakiery zgęstniały. Niedługo na blogu pokażę Wam czerń z tej gamy a o tych dwóch była tutaj pełna recenzja ---> klik

28. La Rosa Keratin Bomb - jedna z lepszych odżywek! Wykończyłam prawie całą. Twarde, mocne pazury to jej zasługa!


29. Lip Balm z Biedronki - nie wiem nawet co to za firma :D, opakowanie sobie zostawiłam, jednak ten balsam jest słaby. Jagodowy ma niebieski kolor i na taki kolor barwi usta więc tylko do użytku domowego.

30. Chińskie jajo - od Subi ;*, w sumie nie dość, że nie lubiłam nim cokolwiek nakładać to nijak nie szło go domyć. Pozostanę przy tradycyjnych metodach nakładania produktów :D

31. Maybelline lipstick - piękna czerwień z której nic nie zostało:D. Ani zbyt wulgarna ani zbyt subtelna, trzymała się na ustach jakieś 3 godziny.

32. Joko Color & Shine 02, 04 - piękne kolory, które lubiłam nosić. Niestety teraz zaczęły brzydko pachnieć. Razem z małą wykorzystałyśmy je do malowania kartonu :D. Pełna recenzja ---> klik

33. Golden Rose Matte Crayon nr 17 - piękny neonowy róż, niestety mnie wysuszał więc też skończył jak malowidło kartonowe :D. Pełna recenzja ---> klik

34. Golden Rose Velvet Matte nr 13 - ni to róż, ni to fuksja, niestety wysuszał i powodował u mnie mocne zaczerwienie ust, użyłam dwa razy - niestety matowe Goldenki nie dla mnie ;(

35. Dermena Lash , odżywka do rzęs i brwi ( a raczej przeciw wypadaniu rzęs)  - od mojej siostry ;*, niestety zbliżał się koniec jej ważności. Używałam jej od 1 grudnia do 20 stycznia i moje rzęsy stały się dłuższe, lekko podkręcone, nabrały ciemniejszego koloru,  pojawiły się też małe 'rzesiątka' ♥. A przez cały czas stosowania straciłam aż 4 rzęsy!

Uff ale długi post o.O. W sumie pisałam go 3 dni :D ale obiecuję, że zakupowo jest mniej! :D

  • Share:

You Might Also Like

51 komentarze